„Pamięć o nich miała zaginąć”. Skazańcy, nieochrzczone dzieci, kobiety

To nie krwiożercze potwory, a złodzieje, mordercy, nieochrzczone dzieci i ci wszyscy, którzy na przełomie XV i XVI wieku uznawani byli przez lokalną społeczność za odmieńców.

Po kilku miesiącach opublikowane zostały wyniki badań „gliwickich wampirów”.

Przypomnijmy, w czerwcu zeszłego roku na placu budowy Drogowej Trasy Średnicowej odkryto ponad 40 pochówków, w tym kilkanaście nietypowych z czaszkami umieszczonymi między kolanami. W ten sposób w czasach średniowiecznych traktowano osoby uznawane za wampiry, a taki zabieg miał uchronić przed ich ponownym przyjściem na świat.


– Faktycznie potwierdziła się hipoteza, że był to cmentarz przeklęty. Chowano tutaj przede wszystkim skazańców, samobójców i osoby z nizin społecznych. Wskazują na to choroby, z jakimi zmagali się za życia m.in. anemia i paradontoza. Pamięć o nich miała zaginąć, nie byli nawet wpisywani do kościelnych kartotek – wyjaśnia dr Jacek Pierzak z biura Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Większość z nich została ścięta mieczem lub toporem.

Dzięki odnalezionej obrączce udało się określić, że doszło do tego na przełomie XV i XVI wieku. Archeolodzy ustalili również, że wśród odkrytych szkieletów 17 należało do mężczyzn, 6 do kobiet, a 10 to szkielety dziecięce. Najstarszy z „wampirów” miał około 60, a najmłodszy 6 lat.
W takim miejscu umieszczano także ciała osób odznaczających się w jakiś sposób od reszty lokalnej społeczności. Trafić tu mogły m.in. ciała innowierców, drobnych złodziejaszków, osób posądzanych o homoseksualizm czy nawet leworęcznych.

Naukowcy wskazują, że ówczesne prawodawstwo choć dopuszczało skazywanie na śmierć, nie określało formy pochówku.

Dlatego ta specyficzna forma wynikała przede wszystkim z wierzeń i zwyczajów.

Gdy latem 2013 roku poinformowano o gliwickim znalezisku, wiadomość obiegła cały świat, a Gliwice znalazły się na głównych stronach portali internetowych. Swoje „pięć minut” próbowało wykorzystać też miasto. Zorganizowany został specjalny pobór krwi na Rynku, a przy okazji nadarzyła się okazja do promocji budowy DTŚ w mieście. Gliwickie odkrycie to też interesujący materiał do badań dla naukowców.

– To jest jeden z nielicznych takich cmentarzy w Polsce. Zdjęcia odnalezionych szkieletów wysyłaliśmy już m.in. do Grazu i do Niemiec, gdzie prezentowane był wystawy na temat takiej formy pochówków – mówi Pierzak.

Szkielety były badane w Krakowie. W ciągu najbliższych tygodni wrócą do Gliwic, gdzie trafią do muzeum. Jest jeszcze za wcześnie by mówić o ich dalszym losie, choć archeolodzy nie wykluczają, że stworzona zostanie specjalna wystawa. Natomiast już teraz przygotowywana jest na ten temat publikacja książkowa.
(msz)