Przy Okrzei świeci pustkami. Stadion Miejski nie zapełnia się nawet w połowie

Dobre wyniki Piasta w ostatnich spotkaniach zapewniły marsz w górę tabeli.

W klubie wierzą, że przyciągną też kibiców na Stadion Miejski przy Okrzei, który na razie w trakcie meczów trudno zapełnić chociaż w połowie.

29 sierpnia Piast grał u siebie z Zawiszą Bydgoszcz. Wygrywa gładko 3:0, ale podczas transmisji telewizyjnej zamiast głośnego dopingu, widz słyszy głównie pokrzykiwania trenerów i przekleństwa zawodników. Na stadionie zasiadło 3292 kibiców. Już na starcie rozgrywek został prawie pobity niechlubny rekord z zeszłego sezonu, kiedy w spotkaniu z Zagłębiem na trybunach pojawiło się tylko 3150 osób.

DRODZY CZYTELNICY! TRWA CISZA WYBORCZA. DO ZAKOŃCZENIA WYBORÓW WSZYSTKIE WASZE NOWE KOMENTARZE BĘDĄ MODEROWANE, MOGĄ WIĘC UKAZAĆ SIĘ Z OPÓŹNIENIEM. KOMENTARZE MAJĄCE CHARAKTER AGITACJI ZOSTANĄ OPUBLIKOAWANE PO ZAKOŃCZENIU CISZY WYBORCZEJ.

Włodarze Piasta mają problem. Ale nie są z nim osamotnieni.

Nowe stadiony i większe pieniądze, jakie pojawiły się w polskim futbolu, nie przyniosły jak na razie spodziewanego skoku frekwencyjnego na stadionach. W zeszłym sezonie na żywo polską ligę zobaczyło ponad 2,5 mln widzów. To wynik lepszy niż w latach poprzednich, ale tylko dzięki reformie rozgrywek, która zapewniła większą ilość spotkań. Średnia widownia na meczu Ekstraklasy w sezonie 2013/2014 to nieco ponad 8300 widzów. W Gliwicach – 5285, co uplasowało klub na 11 pozycji. W tym roku średnia jest dużo niższa.

Oprócz wspomnianego meczu z Zawiszą, Piast grał u siebie jeszcze z Ruchem (5111 widzów), Lechią (4458) i Cracovią (4100).

– Pamiętać należy, że Śląsk charakteryzuje duża liczba drużyn występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Spośród zespołów z naszego regionu więcej osób odwiedziło jedynie Ruch Chorzów i ta różnica też nie jest duża. W tym sezonie średnia jest jak na razie nieco niższa, ale dopiero zakończyliśmy okres wakacyjny i z pewnością ta liczba wzrośnie – tłumaczy Mateusz Małek, rzecznik Piasta Gliwice.

Dobry wynik w województwie to jednak nie kwestia większej mobilizacji gliwickich kibiców, ale remontu stadionów dwóch pozostałych śląskich drużyn – Górnika Zabrze i Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zwłaszcza w przypadku KSG można być pewnym, że frekwencja przy Roosevelta byłaby znacznie większa. W przypadku Piasta, zastanawia też mniejsza frekwencja wśród najbardziej zagorzałych kibiców. W pierwszych meczach sezonu wyraźnie można było dostrzec ubytki w tzw. „młynie”, czyli sektorze prowadzącym doping, na który do tej pory można było stawiać w ciemno.

– Jest taka grupa kibiców, która z Piastem jest bez względu na wyniki. Jednak dobry poziom prezentowany chociażby w ostatnich zwycięskich meczach pokazuje, że zainteresowanie wzrasta. Widać to i na stadionie i na podstawie chociażby wyświetleń oficjalnej strony. Cieszyć może frekwencja kibiców biznesowych – sponsorów i członków Klubu Biznesu którzy swój sektor wypełniają w 100% niemal na każdym meczu. Już myślimy o poszerzeniu tej strefy. Firmy i inwestorzy działający w naszym kraju i regionie są również bardzo ważną częścią naszych odbiorców – mówi Małek.

Klub prowadzi intensywne działania marketingowe. Ostatnio do przyjścia na stadion zachęcali gliwiczan na Rynku sami piłkarze.

Organizowane są też specjalne akcje, jak np. „Przedszkolaki na Okrzei”. W ramach niej, najmłodsi przyjeżdżają na stadion klubowym autokarem, spędzają tutaj dzień poznając miejsca niedostępne na co dzień dla kibiców.

Na razie, kibiców przyciągają na Okrzei jednak głównie kwestie sportowe. Stadion Miejski w zeszłym sezonie wypełnił się niemal w całości na spotkaniu derbowym z Górnikiem Zabrze. Lepszy wynik frekwencyjny klub notował także w trakcie pierwszego sezonu Piasta po powrocie do Ekstraklasy, kiedy piłkarze osiągnęli najlepszy wynik w historii. To był jednak okres wyjątkowy, a potencjał piłkarski klubu raczej nie pozwala na regularną rywalizację o europejskie puchary.

Kiedy otwierano Stadion Miejski w 2011 roku, zastanawiano się nawet czy widownia na 10 tysięcy widzów pomieści wszystkich chętnych.

Władze Gliwic podkreślały, że w razie konieczności, obiekt można będzie powiększyć o kolejne 5 tysięcy krzesełek. Dziś brzmi to jak żart, ponury zwłaszcza dla tych, którzy będą musieli zapełnić prawie 14-tysięczną widownię hali widowisko-sportowej Gliwice (dawne Podium).

Michał Szewczyk
fot. piast-gliwice.eu