Pułapka na Gwardii Ludowej. „Na kole blokada, podszedł jakiś goryl i zażądał 150 zł”

Pani Natalia miała pecha. Na 20 minut zostawiła samochód na parkingu przy ul. Andersa, a gdy wróciła, czekała na nią blokada kół i 150 złotych do zapłaty.

Kiedyś stawiali tu auta wojskowi z pobliskiej jednostki, więc rok temu do pilnowania parkingu wynajęto firmę ParkPartner. Teraz spółdzielnia ma spokój, mieszkańcy wolne miejsca parkingowe, a kierowcy, którzy dali się złapać w pułapkę, lżejsze portfele. Prawdziwym beneficjentem jest jednak ParkPartner, który zgarnia całą sumę z uiszczanych kar.

Scenariusz jest prosty i powtarza się przynajmniej kilka razy w miesiącu. Na parkingu za budynkami przy ul. Armii Ludowej i Gwardii Ludowej kierowca spoza osiedla zostawia samochód. Nie zauważa umieszczonej na wjeździe tablicy.

DRODZY CZYTELNICY! TRWA CISZA WYBORCZA. DO ZAKOŃCZENIA WYBORÓW WSZYSTKIE WASZE NOWE KOMENTARZE BĘDĄ MODEROWANE, MOGĄ WIĘC UKAZAĆ SIĘ Z OPÓŹNIENIEM. KOMENTARZE MAJĄCE CHARAKTER AGITACJI ZOSTANĄ OPUBLIKOAWANE PO ZAKOŃCZENIU CISZY WYBORCZEJ.

A może ją nawet widzi, ale nie czyta tego co tam napisano. Drobnym drukiem, kilkadziesiąt zdań.

Regulamin na dobre kilka minut lektury, a w nim m.in: „opłata dla osób nieuprawnionych wynosi 150 złotych”. Gdy wraca, czeka już na niego pracownik ParkPartner i żąda uiszczenia kary.

Kierowca dębieje, próbuje się tłumaczyć i albo dla świętego spokoju płaci, albo na miejsce wzywana jest policja.

Mundurowi jednak także mają związane ręce. Z taką sytuację zmagano się już w innych miastach Polski. Problem leży w luce prawnej. Blokadę na koła samochodów może zakładać w świetle polskiego prawa tylko Straż Miejska i Policja. Ale ustawodawca nie przewidział wprost kary za nielegalne zamontowanie blokady. Dochodzi do konfliktu przepisów – prawa do własności: terenu spółdzielni i samochodu nieprawidłowo parkującego kierowcy. A pomiędzy nimi tworzy się przestrzeń dla prowadzenia biznesu, jak w przypadku ParkPartner.

Gliwicka policja podkreśla, że taki „zablokowany” kierowca ma prawo zdjąć blokadę i wnieść sprawę o ograniczenie korzystania z własności.

Kilka miesięcy postępowania sądowego i… może się uda. Sądy parokrotnie przychylały się do stanowiska kierowców, powołując się na zasady współżycia społecznego. Choć ponoć i ParkPartner dochodził w ten sposób swoich praw. Spółdzielni przedstawił całą listę wygranych procesów.

O całej sprawie informowaliśmy już w zeszłym roku, ale problem nadal jest aktualny. Gliwicka policja otrzymuje w tej sprawie zgłoszenia w każdym miesiącu.

– Moja siostra pozostawiła samochód na parkingu na ok 20 minut i udała się do swojego pracodawcy celem dostarczenia zwolnienia lekarskiego na swojego syna. Gdy wróciła podszedł do niej jakiś „goryl” – bo inaczej nie da się nazwać pana o „słusznej posturze” przypakowanego, wytatuowanego w jakimś sweterku i dżinsach – i oznajmił, że jak zapłaci 150 złotych, to zdejmie blokadę, bo to jest teren prywatny – relacjonuje Pan Piotr, nasz Czytelnik.

Decyzja o współpracy z ParkPartner wypłynęła ze strony mieszkańców osiedla. Powód był prozaiczny, na parkingu miejsca zajmowali pracownicy pobliskiej jednostki wojskowej. Miejscowa spółdzielnia postanowiła zatem wziąć sprawy w swoje ręce. Na początku miał być szlaban, ale jest drogi w eksploatacji, często się psuje i można go łatwo zniszczyć. Ktoś polecił rozwiązanie z Katowic. Zawarto umowę na czas nieokreślony z miesięcznym terminem wypowiedzenia.

– Nic nie musieliśmy płacić, wszystkie oznaczenia, tablice, firma wzięła na swój koszt – mówi Ewa Czyż, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Zachodnia”.

Mieszkańcy otrzymali specjalne karty parkingowe. Od tamtej pory to znak rozpoznawczy kto jest „swój”, a kto parkuje nielegalnie. Są jeszcze specjalne karty dla gości.

– W ciągu tego roku było już zdecydowanie więcej wolnych miejsc parkingowych. Ale wojsko podeszło do sprawy sprytnie. Załatwili sobie takie karty. Dla niektórych to była przykrywka Gdy była blokada udawali, że są gośćmi – mówi Ewa Czyż. – Ale ParkPartner mógłby częściej przyjeżdżać. Powinni tu być dwa razy w tygodniu, jak odpuścili w wakacje, to parking został znowu zajęty – podkreśla.

Ponoć jeśli kierowca wskaże, że był na poczcie, u fryzjera, czy w inny sposób korzystał z usług dostępnych na osiedlu, blokada zostanie zdjęta i żadnej kary nie będzie. Ponoć – bo tak twierdzi spółdzielnia, a w relacjach oburzonych kierowców wygląda to inaczej.

– Na nic zdały się prośby i tłumaczenia. Pan był – ujmę to delikatnie – bardzo stanowczy. Na tyle stanowczy, by wystraszyć i doprowadzić do płaczu chorego 8-latka – mówi pan Piotr. Jest jednym z tych, którzy opłaty nie uiścili. Sprawę zgłosił do prokuratury.

– Nie przeszkadzają Państwu kontrowersje wokół ParkPartner? – pytamy w spółdzielni.

– Jeśli coś jest nie tak, to niech policja albo inne organy zakażą im tej działalności. Na razie oni ją prowadzą, a my z tego troszkę korzystamy – podsumowuje Czyż.

Michał Szewczyk
(imiona kierowców zostały zmienione)