„Tramwaj wyborczy”. Kandydaci nie wykluczają reaktywacji linii tramwajowej

Czy Gliwice mają szansę na powrót tramwajów za cenę 800 mln zł?

Przy okazji zbliżających się wyborów, ten wydawałoby się zamknięty temat, powraca w różnych postaciach niczym bumerang.

Linie tramwajowe w Gliwicach, nie licząc kilkudziesięciometrowego odcinka od granicy z Zabrzem do zajezdni, przestały funkcjonować w 2009 roku. Ich likwidacja odbiła się szerokim echem i była zalążkiem do przeprowadzenia nieudanego referendum w sprawie odwołania prezydenta i Rady Miejskiej. Od tego czasu w Gliwicach systematycznie usuwano infrastrukturę torową m.in. na ulicy Dolnych Wałów, Wieczorka czy fragmentach ulic Zwycięstwa i Daszyńskiego.


Wszystko na koszt miasta, bez udziałów spółki Tramwaje Śląskie S.A.

Z całkowitym odejściem od tramwajów nie zamierza się pogodzić jeden z kandydatów w nadchodzących wyborach samorządowych, Dariusz Jezierski. Będący w silnej opozycji do działań obecnego prezydenta, Jezierski w swoim programie zapowiada reaktywację oraz rozbudowę komunikacji tramwajowej.

– W programie wyborczym komunikacja miejska zajmuje dokładnie jeden punkt. Ale za nim idzie ponad 90 stronicowe opracowanie oparte na starannej analizie nie tylko naszych potrzeb, ale także możliwości. Uwzględniliśmy najnowsze perspektywy UE, przewidujące dofinansowanie takich projektów aż do 85%. Przeanalizowaliśmy również inne realizacje trwające i planowane w kraju. Wniknęliśmy w ceny, koszty taboru, infrastruktury. Przeanalizowaliśmy potencjalne trudności. I wiem jedno – to nie są obietnice bez pokrycia – zapewnia Dariusz Jezierski.

Niezależny kandydat odpiera jednak zarzuty o rzucanie wyborcom „kiełbasy” przed zbliżającymi się wyborami.

– Tę część programu zapowiadałem od dawna i od długiego czasu przygotowywaliśmy się do sformułowania systemowych propozycji. Właśnie mamy najlepszą po temu okazję. Dodam jeszcze rzecz ważną – to obywatelski projekt. Z założenia ma charakter propozycji, otwierającej debatę.
Wstępnie koszty oszacowaliśmy na około 800 mln złotych, przy możliwym 85% zwrocie i rozłożone na dekadę – dodaje Jezierski.

Z kolei bardzo ostrożnie o szansach na powrót tramwaju wypowiada się inny pretendent do prezydenckiego fotela – Marek Widuch.

– Na pewno nie będzie możliwe odtworzenie starych tras. Po prostu zdjęto za dużo infrastruktury szynowej. Być może w perspektywie kolejnych dziesięciu lat, a więc dwóch kadencji, ten pomysł mógłby zostać rozważony w postaci nowoczesnych i niskopodłogowych wagonów. W takim przypadku w grę wchodziłyby dwie trasy – pierwsza ciągnęłaby się z Łabęd przez osiedle Kopernika aż do Śródmieścia, a stamtąd do Sośnicy. Druga, biegłaby od strony Trynku i Sikornika przez Śródmieście i dalej na Zatorze. Linie mogłyby się przecinać w rejonie placu Piastów. To jednak bardzo kosztowne i długofalowe przedsięwzięcie – tłumaczy kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

O perspektywie reaktywacji tramwaju mówił także poseł Borys Budka. Poseł na Sejm, który również wystartuje w najbliższych wyborach negatywnie ocenił likwidację tego środka komunikacji, dodając jednak, że wznowienie tramwaju w Gliwicach to „musztarda po obiedzie”.

– Rozumiem argumenty ekonomiczne, które były wtedy podnoszone, ale myślę że jeżeli miałbym podjąć taką decyzję, to na pewno po przeprowadzeniu konsultacji z mieszkańcami na dużo większą skalę. Teraz jest już przysłowiowa musztarda po obiedzie, trzeba dokończyć usunięcie torów tramwajowych. Przywrócenie komunikacji tramwajowej byłoby niesamowicie kosztowne – ocenia kandydat Platformy Obywatelskiej.

O powrocie komunikacji szynowej mówił także Marek Jarzębowski, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic, zapytany przez jeden z regionalnych dzienników o szansę na powodzenie projektu zaprezentowanego przez Związek Gmin i Powiatów Subregionu Centralnego Województwa Śląskiego na temat budowy szybkiego tramwaju miejskiego z Gliwic do Pyskowic

– Jeśli chodzi o reaktywację tramwajów, to są to bzdury, zwykłe gruszki na wierzbie. W tym wypadku chodzi jednak o inny projekt, coś w rodzaju WKD (Warszawka Kolej Dojazdowa – przyp. red.). Taka kolejka miejska mogłaby ciągnąć się po istniejących torowiskach od Sośnicy do Łabęd, a może nawet do Pyskowic. Ten projekt ma już kilka dobrych lat – informuje Marek Jarzębowski.

(mpp)