Ekspresowa wycinka lip budzi kontrowersje. „Prezydent robi z Gliwic pustynię”

Wiele wskazuje na to, że rondo u zbiegu ulic Mickiewicza, Daszyńskiego, Sowińskiego i Kozłowskiej powstanie szybciej niż planowano.

W piątek, bez wcześniejszych zapowiedzi, rozpoczęto wycinkę 40 lip.

Obrońcy drzew nie kryją wzburzenia i z pewną rezygnacją przyznają, że walka z magistratem jest walką nierówną.


Jak informowaliśmy w ubiegłym roku, budowa ronda w miejscu niebezpiecznego skrzyżowania miała zostać przeprowadzona po zakończeniu prac przy „średnicówce”. Wydaje się jednak prawdopodobne, że miasto wcześniej ruszy z inwestycją.

– Zwykle podajemy planowane terminy. Trudno jednak szacować je z aptekarską dokładnością. Dużo zależy od uzyskanych zgód, decyzji i pozwoleń. Czasami terminy się opóźniają, a czasem udaje się ruszyć z pracami wcześniej – tłumaczy Jadwiga Jagiełło-Stiborska, rzecznik prasowy ZDM Gliwice.
Jak dodaje ZDM, pod budowę ronda zostanie łącznie wyciętych 40 drzew ozdobnych i 36 metrów kw. krzewów. W sąsiedztwie ronda, przy ulicy Radiowej, powstaną miejsca parkingowe. Tak jak w poprzednich latach, wiele osób bardzo zastanawia pośpiech i desperacja urzędników w kwestii, która wielokrotnie już, była ogniskiem zapalnym dla szeregu protestów.

Zdaniem Stowarzyszenia „Gliwickie Drzewa”, wiele zastrzeżeń budzi także zakres wycinki.

– Teraz właściwie już nie ma sensu o tym dyskutować. Wycinka była nieoczekiwana, ale do takich metod się już przyzwyczailiśmy. Z zaskoczenia przyjechali drwale i wycięli drzewa przy ul. Sowińskiego i ul. Mickiewicza. 40 drzew to o wiele za dużo pod budowę tego ronda. My nie kwestionujemy tej inwestycji, ale usunięcie takiej ilości drzew jest po prostu niepotrzebne – twierdzi Grzegorz Sokalla ze Stowarzyszenia „Gliwickie Drzewa”.

Urzędnicy ZDM nie ukrywają zdziwienia postawą Stowarzyszenia, twierdząc, że jego przedstawiciele byli obecni na spotkaniu z projektantem. Nie zgłaszali sprzeciwu, nie wnosili też o dostęp do harmonogramu usuwania drzew. Pośpiech z wycinką tłumaczą przepisami.

– Nie można było zwlekać z wycinką, musieliśmy zdążyć przez okresem ochronnym. Ta inwestycja jest potrzebna, nie robimy jej dla siebie, tylko dla mieszkańców. Jeśli chodzi o zakres wycinki, to opracowany został przez fachowców. To osoby, które pracują w oparciu o przepisy – wyjaśnia rzecznik ZDM.

Mimo tego obrońcy drzew nie zostawiają suchej nitki na działaniach miasta.

– Wszystko się bierze od pana Frankiewicza, on jest głównym sprawcą. Urzędnicy przecież wykonują czyjeś polecenia. Ostatnie wybory umocniły pozycję prezydenta, który robi z Gliwic pustynię z piramidą w postaci hali. Wszystko, co rośnie, przeszkadza urzędnikom i prezydentowi – nie kryje wzburzenia Sokalla.

Marcowa wycinka lip to nie pierwsze usuwanie drzew w tym miejscu.

W styczniu tego roku, po niezależnej ekspertyzie i konsultacjach z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, wycięto 26 najbardziej chorych lip.

Michał Pac Pomarnacki