„Zabił i zbiegł do Korei”. Na strefie huczy od plotek, sprawdzamy jak jest naprawdę

Najpierw pijany śmiertelnie potrącił rowerzystę, potem zbiegł z miejsca wypadku. Kiedy sąd uznał, że po wpłaceniu 10 tysięcy złotych kaucji 27-letni Koreańczyk wyjdzie na wolność, pojawiły się spekulacje, że szybko ucieknie z kraju.

Według ostatnich plotek krążących „na strefie”, sprawca wypadku jest już w Korei. Prawda jest jednak mniej sensacyjna.

W piątkową noc, 13 marca kompletnie pijany obcokrajowiec wsiadł za kierownicę Opla Insigni i ul. Kozielską ruszył w stronę gliwickiej strefy ekonomicznej. W tym samym czasie drogą jechał pracujący „na strefie” 30-letni Łukasz. Jego mały rower w zderzeniu z osobówką nie miał żadnych szans. Gliwiczanin zginął na miejscu. Sprawca wypadku dowiedział się o tym dopiero po kilku godzinach, bo po potrąceniu uciekł, nie udzielając pomocy. Jego rozbity samochód policyjny patrol odnalazł w centrum miasta. Rano kierowca sam stawił się w komendzie. Miał wówczas jeszcze 0,8 promila alkoholu we krwi.
Prokuratura przedstawiła 27-latkowi zarzuty jazdy po pijanemu, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Koreańczyk został też tymczasowo aresztowany, ale wkrótce wyszedł na wolność po wpłaceniu 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.


Szybko pojawiła się plotka, że już następnego dnia sprawca wypadku uciekł polskiemu wymiarowi sprawiedliwości i wrócił do Korei Południowej.

Na 100% jest teraz w Polsce, jego paszport leży u mnie na półce, niedawno się z nim widziałem – wyjaśnia nam prowadzący sprawę Paweł Sikora z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód.

Na początku maja Koreańczyka czeka kolejne przesłuchanie. Poprzednio odmówił składania wyjaśnień. Okazuje się też, że przebywanie na wolności kosztowało go więcej niż wynikało to z pierwszych informacji. Sąd Okręgowy w Gliwicach przychylił się do zażalenia prokuratury i zdecydował o podwyższenia kaucji do wysokości 50 tysięcy złotych. Kwota została przez obcokrajowca uiszczona. Ponadto sąd nałożył na niego dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

Na wyrok w tej sprawie trzeba jednak będzie poczekać. Trwa postępowanie przygotowawcze, być może powołany zostanie także biegły do spraw rekonstrukcji wypadków. Pierwsza rozprawa to perspektywa co najmniej kilku miesięcy.
Michał Szewczyk