Surebetowiec, czyli człowiek znienawidzony przez bukmacherów

fot. Stock.Adobe.com

Bukmacherzy nie lubią przegrywać, dlatego dokładnie monitorują aktywność swoich klientów, nakładając na tych bardziej sprytnych limity stawek. Silnie zagrożeni ograniczeniami są typerzy preferujący tzw. surebety, czyli zakłady, w których się wygrywa bez względu na rezultat wydarzenia.


To bukmacher dyktuje warunki

– Gracz, który będzie cały czas przegrywał, wreszcie od nas odejdzie – mówi prezes firmy bukmacherskiej Fortuna, Konrad Komarczuk, w rozmowie z Faktem (cały wywiad do przeczytania tutaj). – Z naszego punktu widzenia najgorszą sytuacją jest więc taka, w której cały czas byśmy wygrywali. Tracimy klienta. On musi wygrywać, pozostać na pewnym poziomie zadowolenia.

Firmy oferujące zakłady bukmacherskie nie są jednak instytucjami charytatywnymi i muszą zarabiać pieniądze. Zarabiają oczywiście na przegranych kuponach swoich klientów. Zakładając konto u któregokolwiek z legalnych bukmacherów internetowych wyrażamy zgodę na monitorowanie naszej aktywności do celów tzw. profilowania. Utworzony na podstawie historii zawartych zakładów oraz innych operacji profil gracza pomaga bukmacherowi dobrać odpowiednie promocje dla swojego klienta lub… ukarać go limitem stawek. Właśnie ten ostatni sposób stosowany jest wobec typerów, którzy wygrywają zbyt dużo i zbyt często. Ma to na celu dbanie o odpowiedni stan finansów bukmachera.

Pokaż mi, kim jesteś

Tuż po założeniu konta u bukmachera w internecie niemal każdy użytkownik oznaczony jest przez analityków serwisu jako zwykły gracz. Taki osobnik obstawia zazwyczaj od czasu do czasu najbardziej popularne wydarzenia sportowe za niewielkie stawki, a podczas typowania kieruje się najczęściej intuicją, zamiast bawić się w dogłębną analizę. Takich graczy jest najwięcej, a większość z nich nigdy się nie doczeka zmiany swojego początkowego statusu, który wiąże się z częstymi promocjami oraz ofertami specjalnymi. W końcu zwykły gracz w ostatecznym rozrachunku niemal zawsze jest na minusie, więc trzeba go u siebie jakoś zatrzymać. Istnieją jednak również typerzy, którzy poświęcają wiele godzin dziennie, żeby ograć bukmachera i wyjść na swoje. Z zakładów bukmacherskich uczynili oni sobie źródło regularnych dochodów, a korporacje zajmujące się zakładami wzajemnymi robią wszystko, żeby utrudnić im życie.

Surebetowcy

Należy do nich Krzysztof, o którym dowiadujemy się z artykułu opublikowanego na łamach internetowego wydania Polityka.pl. “Jego strategia polega na typowaniu przeciwnych wyników tego samego wydarzenia u dwóch różnych bukmacherów. Wygrywa niezależnie od wyniku, pod warunkiem znalezienia odpowiednio atrakcyjnych kursów oraz gry wysokimi stawkami. – Typuję głównie mecze tenisowe, moje miesięczne obroty to 100–200 tys. zł, a zyski od 3 do 6 tys. Ale są u nas tacy, co obracają kwotami rzędu miliona złotych”.

Gracze tacy jak Krzysztof są przez bukmacherów wręcz tępieni. Obniżane są im drastycznie limity stawek, tak aby nie mogli oni kontynuować swojego procederu. Surebetowcy każdemu bukmacherowi są nie na rękę w takim samym stopniu, więc wszystkie firmy bukmacherskie starają się z nimi walczyć. Punkty stacjonarne mają jednak pod tym względem utrudnione zadanie.

Hazard to nie zabawa – nadmierna gra często prowadzi do uzależnienia! Udział w grze dozwolony jest dla osób pełnoletnich. Zawierając zakłady u bukmacherów nieuprawnionych do przyjmowania zakładów wzajemnych w Polsce narażasz się na konsekwencje prawne.

(materiał partnera)