Dewastacja rzeźb na skwerze Doncaster? Miasto zaprzecza, żeby ostatnio zlecało jakieś prace

Cykl rzeźb „Macierzyństwo” na skwerze Doncaster pomalowano farbą? Takie informacje pojawiły się w mediach społecznościowych wzbudzając niemałe poruszenie i oburzenie, także wśród krewnych autora. Ale czy słusznie? Miasto zaprzecza, by cokolwiek było ostatnio w tym zakresie robione.

 

Sprawę poruszyła w poniedziałek jedna z mieszkanek Gliwic w prywatnej społeczności Ratujmy Wilcze Doły w portalu facebook.com. Można przypuszczać, że to właśnie ona wywołała lawinę dalszych wydarzeń i komentarzy. We wtorek radna KO Katarzyna Kuczyńska-Budka na swojej oficjalnej stronie zamieściła wpis na ten temat, a do prezydenta Gliwic przygotowała interpelację w tej kwestii.

Powiedzieć „ignorancja” o pomalowaniu farbą cyklu pomników Macierzyństwo autorstwa profesora Stanisława Słodowego, które stoją na Skwerze Doncaster, za budynkiem urzędu miejskiego, to nic nie powiedzieć

– napisała w internetowym wpisie.


Wczoraj, gdy usłyszałam o tym, pomyślałam że to żart. Niestety, to nie żart, o czym przekonałam się dzisiaj na miejscu. Jakiś dyletant zlecił pomalowanie tych pięknych, i ważnych dla nas, gliwiczan, rzeźb – dodała Kuczyńska-Budka.

W kierowanej do Adama Neumanna interpelacji porównuje zaś to, co – jak się zdaje – zostało zrobione wobec rzeźb Macierzyństwo na skwerze Doncaster do głośnej „renowacji” fresku „Ecce homo” Eliasa Garcii Martineza dokonanej przez Cecilię Gimenez (w rezultacie tego zabiegu uwieczniony na dziele Jezus zyskał dosyć prymitywne rysy twarzy).

To nie pierwsza już, jak przypomina syn profesora Wojciech Słodowy, dewastacja pomników, które zajmują szczególne miejsce w historii naszego miasta. Poprzednio zdewastowane rzeźby oczyszczał sam autor – wskazuje radna w przygotowanym dokumencie.

Sprawa jednak, wydaje się burzą w szklance wody, gdy dowiadujemy się, co w tym zakresie naprawdę zrobiło miasto. Na pytania przez nas przesłane (a także przez wiele innych redakcji) do rzecznika prezydenta Neumanna, Łukasz Oryszczak przesłał dosyć wyczerpującą odpowiedź.

Wbrew „sensacyjnym” doniesieniom jednej z gliwickich radnych, informuję, że rzeźby „Macierzyństwo” nie zostały pomalowane farbą. A w każdym razie nie zostały pomalowane farbą w ostatnim czasie

– informuje rzecznik prezydenta Gliwic. – W marcu tego roku pracownicy MZUK wykonali prace w zakresie oczyszczenia rzeźb z porostów glonów, kurzu i zabrudzeń myjką ciśnieniową, przywracając pierwotny wygląd. Czyszczenie wykonano bez użycia detergentów – dodaje rzecznik.

Jak przekazuje Oryszczak, ostatnio prace renowacyjne przy rzeźbach wykonywane były w 2015 roku przez firmę Pracownia „DETAL” Joanna Jasek, której właścicielka jest dyplomowanym konserwatorem i specjalizuje się w renowacji rzeźby kamiennej i drewnianej.

– W ramach prac w 2015 r. wykonano m.in. „zabezpieczenie powierzchni kamienia przed ponownym zabrudzeniem impregnatem Funcosil SL firmy Remmets” oraz „scalenie kolorystyczne starych i nowych uzupełnień z naturalnym kolorem kamienia przy pomocy bezbarwnej farby Siliconharzfarbe LA firmy Remmers podbarwionej pigmentami w proszku: umbrą naturalną, umbrą zielonkawą, bielą tytanową, ugrem jasnym i szarością skalną” – pozostawiam do oceny, czy powyższy opis można interpretować jako „pomalowanie farbą”, w każdym razie zostało to zrobione ponad 6 lat temu przez specjalistkę w zakresie konserwacji – przekazuje rzecznik prezydenta miasta.

Co na to sam Wojciech Słodowy, syn autora rzeźb Macierzyństwo, Stanisława Słodowego? W czwartek miał wybrać się do Gliwic, by spotkać się z urzędnikami, a także osobiście sprawdzić rezultat rzekomego pomalowania postaci. Po spotkaniu byliśmy umówieni na rozmowę na ten temat, jednak ostatecznie poproszono nas o jej przełożenie. Może do przyszłego tygodnia.

(żms)
fot. 24gliwice.pl/ŻMS