Mocarz truje na Śląsku. W Gliwicach bez ofiar, ale jest „podejrzany sklep”

W ciągu ostatnich dni do śląskich szpitali trafiło ponad 200 osób z podejrzeniami zatruć dopalaczami.

Jak wynika z informacji policji, takich przypadków nie odnotowano w Gliwicach. Mundurowi przyznają jednak, że miasto nie jest wolne od tego typu substancji.

– W Gliwicach do niedawna były dwa sklepy, które były podejrzane o sprzedaż dopalaczy. W tej chwili został już tylko jeden. Placówka jest przez nas sprawdzana – mówi nam komisarz Marek Słomski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.


Mundurowi zwracają uwagę na nowelizację prawa, która pozwala im na skuteczniejsze działanie wobec handlarzy szkodliwym towarem. W ostatnich dniach, na terenie województwa zatrzymano w związku z tym procederem około 10 osób, w tym 20-latka uznawanego za głównego organizatora handlu dopalaczami w Katowicach.

Wśród osób, które zatruły się „Mocarzem” dwukrotnie więcej jest mężczyzn niż kobiet. Dopalacze przyciągają głównie najmłodszych. Najwięcej przypadków dotyczy osób w wieku od 15 do 19 lat.

Jak informuje policja, „Mocarz” ma postać zielonego suszu roślinnego przeznaczonego do palenia. Przeprowadzone badania wykryły w nim syntetyczne kanabinoidy, po wypaleniu których występują efekty bardzo podobne do tych, jakie wywołuje marihuana i haszysz, tyle, że nawet kilkaset razy silniejsze. Efektem ich zażycia są m.in. zmiana nastroju i samopoczucia, błogostan, euforia, halucynacje, czasami depresja, apatia i urojenia. Następuje wzrost ciśnienia krwi, tachykardia, przekrwienie gałek ocznych, zaburzenia koordynacji ruchowej, zawroty głowy, zaburzenia uwagi, wysuszenia śluzówek.

W 2014 roku Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach odnotowała w całym regionie 602 przypadki zatruć dopalaczami. Trzy osoby zmarły.
(msz)
fot. KMP Katowice