Naciągacz wyłudzał pieniądze od kierowców. Pomysł na „biznes” był bardzo prosty

Niecodzienny sposób zarabiania pieniędzy wybrał sobie ostatnio pewien gliwiczanin. „Biznes” prowadził w rejonie parkingu, oferując kierowcom pomoc w dopompowaniu kół.

Przy ulicy Jasnej kierowcy ostatnio dosyć często łapali tzw. kapcia w samochodzie. Ciśnienie w kole spadło, ale opona nie była uszkodzona, dlatego nikt nie decydował się zgłaszać sprawy na policję, ani do Straży Miejskiej. Jednak wieść o tego rodzaju powtarzających się problemach kierowców dotarła do położonej w pobliżu filii Urzędu Miejskiego i zainteresowała urzędników.

Sprawa była wyjątkowo kłopotliwa szczególnie dla tych petentów, którzy zwolnili się z pracy, żeby załatwić coś szybko w Urzędzie, jednak ostatecznie udało się ją wyjaśnić.


Chcąca zachować anonimowość osoba spostrzegła na parkingu podejrzanego mężczyznę z reklamówką. Człowiek ten kręcił się przy autach petentów. Chwila obserwacji wystarczyła, aby podejrzenie się potwierdziło: mężczyzna manipulował przy kołach zaparkowanej skody

– informuje Marek Słomski, rzecznik prasowy KMP Gliwice.

Powiadomiona o podejrzanym osobniku ochrona budynku podjęła interwencję i szybko dokonała ujęcia. Wezwano straż miejską, która przejęła zatrzymanego.

Jak się okazało, zatrzymanym był 45-letni mieszkaniec Gliwic. Mężczyzna wpadł na pomysł nielegalnego biznesu, który polegał na wyłudzaniu pieniędzy od zaskoczonych sytuacją kierowców, którzy nie zawsze dysponowali sprzętem do pompowania kół. Gliwiczanin oferował im odpłatną pomoc w usunięciu awarii. Kłopot w tym, że sam się do jej powstania uprzednio przyczyniał.

Mężczyzna posiadał przy sobie kluczyk do wykręcania zaworków wentyla. Został przyłapany na gorącym uczynku, gdy właśnie operował nim przy skodzie zaparkowanej przy ulicy Jasnej. Właściciel skody poradził sobie we własnym zakresie i dopompował koła. Jednak zdarzały się osoby, które, nie wiedząc, że skradziono im wewnętrzne zaworki, korzystały z usług sprawcy. Dodajmy, że „sprytny” biznesmen pozostawiał zakręcone nakładki wentyli, co wprowadzało właścicieli aut w błąd.

Powyższy przykład obrazuje, że są sprawy z pozoru błahe, a jednak uciążliwe, na które jako społeczeństwo nie powinniśmy się godzić. A spostrzegawczej urzędniczce należą się podziękowania. Kierowców zaś tym przykładem przestrzegamy. (żms/KMP Gliwice)