OPS Gliwice wycina petentom numer. Kolejki zdenerwowanych ludzi w poczekalni

fot. arch. 24gliwice.pl

W głównej filii OPS w Gliwicach czeka kolejka osób do jedynego stanowiska, w którym przyjmowane są wnioski o świadczenia rodzinne. Telefonu nikt nie odbiera.

Jak działa Ośrodek Pomocy Społecznej Gliwice? O ile jeszcze można zrozumieć, że wiosną ubiegłego roku, gdy rodziny masowo zaczęły składać wnioski o 500 Plus, pracownicy „Opieki” mieli urwanie głowy i nawał pracy, o tyle trudno przyjąć do wiadomości lekceważenie petentów w okresie, kiedy panuje względny spokój.

W zakładce dotyczącej świadczeń rodzinnych w witrynie internetowej Ośrodka, widnieją dwa numery telefonu, których niestety nikt nie odbiera, bądź są zajęte. Połączenie się przez automatyczną Centralę również stanowi trudność (przy próbie połączenia z konkretnym działem telefon jest zajęty bądź milczy). Aby więc dopytać o cokolwiek dotyczącego wniosku, trzeba się udać do siedziby OPS, bądź którejś z filii.

W siedzibie na Górnych Wałów na początek oczywiście należy pobrać numerek, aby zostać przyjętym. Zwykle to rozwiązanie jest wygodne, ale w tym wypadku wprowadza w błąd.

Ktoś nam wycina numer

Jak działa system z numerkami? Wskazujemy rodzaj sprawy, którą chcemy załatwić i pobieramy numerek z kategorii A, B lub C.
A – jest przeznaczony dla osób, które przyszły złożyć wniosek o świadczenie społeczne,
B – jest przeznaczony dla petentów uzupełniających brakujące dokumenty,
C – to informacja i przyjmowanie wniosków o zasiłek pielęgnacyjny.

Na samym automacie do drukowania biletów, każda opcja do wyboru opisana jest numerem stanowiska, które obsługuje daną sprawę. Oczywiście każdy rodzaj sprawy powinien być załatwiany przez osobnego pracownika, ale nie w gliwickim OPSie.

Do tego momentu wszystko jest w porządku. Klienci są skategoryzowani pod względem tego, z czym przyszli – z punktu widzenia Ośrodka Pomocy Społecznej wszystko jak najbardziej działa. Trochę gorzej mają klienci Ośrodka, gdyż każdy z biletów A/B/C odsyła ich do… jednego i tego samego stanowiska, na którym – podkreślmy – pracuje jedna osoba.
Przy okazji na bileciku widnieje informacja o liczbie oczekujących, ale tylko w sprawie z danej kategorii. Jeżeli pobieramy bilet w kategorii A, widnieje tam informacja, że przed nami jest np. 2 petentów, oprócz tego w kolejce są klienci z B i C, którzy przez system przywoływani są rotacyjnie. W rzeczywistości zatem możemy stanąć w kilkuosobowym ogonku, nie mając pojęcia o rzeczywistym czasie oczekiwania – czas przyjmowania 3 lub 4 wniosków, które składa się przy okazji urodzenia dziecka wynosi nawet do 40 minut. Można sobie zatem wyobrazić, że będąc siódmym w kolejce, można spędzić w „Opiece” pół dnia.

[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Ludzie w poczekalni są zdenerwowani. Każdy ma jakiś plan, każdy gdzieś się spieszy. Zaczynają się buntować i przeklinać. Wszystkie krzesełka są zajęte. Niektórzy przyszli pobrać tylko papierowy wniosek lub o coś dopytać, a czekają już od ponad godziny. Troszkę dalej zbiera się grupka osób czekających na wypłatę z kasy, ale tam zaraz otworzą i „poleci” szybko.[/perfectpullquote]

Kierowniczka Działu Świadczeń gliwickiego OPS przeprosiła za całą sytuację. Zadeklarowała także kontrolę problemu milczących telefonów.

– Jeden pracownik nam się rozchorował i jest na zwolnieniu lekarskim, a drugi musiał wybrać zaległy urlop. Dwie osoby z Ośrodka ostatnio się zwolniły. Na dniach będziemy ogłaszać nabór. Jeżeli widzimy, że kolejka w holu robi się zbyt duża, przysyłamy któregoś z pracowników administracyjnych do pomocy. Chciałabym zaznaczyć, że mamy jeszcze 4 filie, w których także jest po jednym stanowisku do obsługi świadczeń.

Pytanie, jak duża musi być kolejka, aby dodatkowe siły zostały uruchomione? Czy rzeczywiście ktoś, oprócz pracownicy ochrony, która przebywała w holu, faktycznie interesuje się czasem oczekiwania w gliwickiej „Opiece”?

Żaneta Mrozek-Siewierska