Pasy rowerowe na szerokich ulicach miasta? Rowerzyści są za, drogowcy kręcą nosem

Przykład rozwiązania we Wrocławiu

Pasy rowerowe na poboczach szerokich ulic? To rozwiązanie, które z powodzeniem praktykowane jest w tradycyjnie przyjaznych jednośladom Niemczech, Holandii, Danii czy Belgii. Coraz częściej na podobny krok decydują się polskie miasta.

Sprawdzamy jak gliwiccy urzędnicy patrzą na pomysły, które gdzie indziej są realizowane i stają się standardem.

Na razie możemy pasem rowerowym wjechać do Gliwic. Na takie rozwiązanie postawiło Zabrze na ul. Roosevelta, na odcinku prowadzącym do granic miasta z Sośnicą. To szeroko arteria, która pozwoliła na zmieszczenie w jednym ciągu interesu kierowców i rowerzystów.


W Zabrzu się dało. W Gliwicach już nie.

W Gliwicach takich szerokich ulic jest jednak dużo więcej. Jagiellońska, Poniatowskiego, Andersa, Styczyńskiego, Daszyńskiego, Toszecka, Zabrska – to tylko niektóre z nich.

– Podstawową zaletą pasów rowerowych jest to, że nie wymagają nachalnego tworzenia przejazdów rowerowych we wszystkich kierunkach, bo rower porusza się w ruchu ogólnym i ma po prostu swój wydzielony pas, co też tworzy z niego „normalny pojazd”, a nie dodatek do chodnika. W Niemczech właściwie każde miasto stosuje pasy rowerowe – sporo jest ich np. w Berlinie i jazda rowerem po tym mieście jest naprawdę wygodna i szybka – mówi Andrzej Parecki z Gliwickiej Rady Rowerowej.

W marcu tego roku, o wykaz ulic, na których mogłyby powstać pasy rowerowe, wystąpił do Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach, radny Dominik Dragon. Szybko okazało się, jednak, że takiego wykazu po prostu nie ma.

– Obecnie w planach inwestycyjnych nie przewiduje się wyznaczania pasów ruchu dla rowerów – mówi nam Jadwiga Jagiełło-Stiborska, rzecznik prasowy ZDM. – Wyznaczenie pasów dla rowerów musi być poprzedzone analizą istniejącej infrastruktury m.in. pod kątem: prędkości pojazdów, bezpieczeństwa ruchu, stanu nawierzchni czy możliwości włączenia i zjazdu z pasa rowerowego, lokalizacji miejsc postojowych, a także przygotowanych planów inwestycyjnych – wyjaśnia.

Zdaniem drogowców, w Gliwicach znajduje się „kilka dróg posiadających pobocza utwardzone, najczęściej jednak przebiegają one po terenach niezurbanizowanych, DK88, ul.Toszecka od ul. Gajowej
do ul. Nad Łąkami, Portowa, Rybnicka od Toruńskiej do granicy miasta.”
– Są to jednak drogi o dużym natężeniu ruchu samochodowego, a infrastruktura rowerowa powinna znajdować się w oddaleniu od jezdni – uważa ZDM.

Tak to robią we Wrocławiu. Dlaczego w Gliwicach nie można?

– ZDM w ogóle nie rozważa takich rozwiązań, bo rower nie jest rozpatrywany w kategorii normalnego pojazdu – komentuje Andrzej Parecki. – Kolejną rzeczą są przebudowy – ta, która planowana jest na ul. Andersa przewiduje np. tzw. azyle dla pieszych, czyli spowalniacze ruchu pieszego dzielące przejście dla pieszych na dwa. W ten sposób zwężamy jezdnię od środka i na wiele lat żegnamy pasy rowerowe na szerokim odcinku ulicy – podsumowuje.

Przypomnijmy, w 2014 roku katowicka firma PPU “Inkom” wykonała “Koncepcję projektową rozbudowy sieci dróg rowerowych na terenie Miasta Gliwice”. Przygotowany system dróg rowerowych liczył ponad 300 kilometrów. Za wykonanie koncepcji urzędnicy zapłacili 369 tys. złotych.

Michał Szewczyk