Brak koszyka, luźny błotnik, zacinające się przerzutki, trzaski i zgrzyty. Coraz więcej usterek w rowerach miejskich. Miasto apeluje do użytkowników: zgłaszajcie je.
Awarie, jakie zaczynają pojawiać się w jednośladach Gliwickiego Roweru Miejskiego, to wadliwe przerzutki, rozregulowane błotniki i siodełka, niedziałające dzwonki, brak koszyka lub koszyk urwany, zwisający u kierownicy.
Czasem użytkownik (a taka sytuacja spotkała chociażby autorkę niniejszego artykułu) musi znosić podczas jazdy uciążliwości związane ze zgrzytami i trzaskami niewiadomego pochodzenia, ale na tyle głośnymi, że zwracającymi uwagę przechodniów (dzwonek jest wtedy zupełnie niepotrzebny).
Dość często problemy pojawiają się także podczas odblokowywania jednośladu lub jego blokowania za pomocą specjalnej aplikacji. Na smartfonie wyświetla się komunikat o usterce (np. związanej ze szprychą), choć rower odblokowano i jest sprawny. Podobnie dzieje się, gdy chcemy bicykl zostawić i zakończyć jazdę – mimo że wszystko jest w porządku, rower się nie blokuje. Najczęściej system „łapie” po chwili, ale czasem trzeba zadzwonić do operatora. Zanim sprawa zostanie załatwiona, może skończyć się czas darmowego przejazdu i zacząć naliczanie opłaty – taką sytuację zgłosiła nam jedna z rowerzystek.
Na usterki miasto radę ma jedną: zanim użytkownik skorzysta z roweru sprawnego, ten niesprawny powinien zgłosić.
Operator systemu, konsorcjum firmy Orange i Roovee, zgodnie z umową, musi usunąć awarię w ciągu 24 godzin od zgłoszenia, a jeśli naprawa nie jest już możliwa, wymienić rower na inny. Jeżeli zaś z tych obowiązków się nie wywiąże, miasto naliczy mu kary umowne.
Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta miasta zapewnia, że żaden sygnał nie zostanie zlekceważony, bo każdy pojawia się w specjalnym systemie informatycznym.
– Nasi pracownicy mają bieżący podgląd do tego systemu i widzą zgłoszone awarie – mówi rzecznik. – Sami również zgłaszają usterki, przekazywane telefonicznie przez mieszkańców oraz z inicjatywy własnej, jeśli mają taką informację.
System umożliwia zablokowanie uszkodzonego roweru do momentu przeglądu.
Miasto apeluje, by zgłaszać
Oryszczak zaznacza, że nie ma możliwości, by monitorować każdy z pojazdów w terenie. Jest ich po prostu za dużo.
– To znaczy bylibyśmy w stanie to zrobić, ale zatrudniając dodatkowych pracowników, co z kolei byłoby działaniem niezbyt gospodarnym. Aplikacja pozwala każdemu użytkownikowi zgłosić niesprawne czy uszkodzone jednoślady. Apelujemy więc o dokonywanie takich zgłoszeń.
Trudno jednak wymagać od użytkowników, by zajmowali się zgłaszaniem wad. To nie jest ich obowiązek – wyłącznie dobra wola, na którą jednak liczyć nie można. Poza tym, gdy ktoś śpieszy się do pracy, raczej nie w głowie mu telefony do operatora systemu Gliwickiego Roweru Miejskiego…
To zadanie dla pracowników operatora, którzy mają bicykle serwisować i na bieżąco kontrolować. I niby jest to robione, dlatego pojawia się pytanie, skąd tak liczne uszkodzenia rowerów. Wątpliwe przecież, by wszystkie powstawały w ciągu jednego dnia.
Miasto apeluje, by nie niszczyć
– Apelujemy też oczywiście, i przede wszystkim, aby rowerów bezmyślnie nie niszczyć – dodaje Oryszczak.
Bo rzeczywiście – większa część awarii zdaje się być powodowana nie zwykłym użytkowaniem, ale celową dewastacją. Jak chociażby pocięte siodełko – ktoś, kto tylko na nim siedzi, takiej usterki nie spowoduje na pewno.
Warto pamiętać, że wykonawca nie tylko zapewnia sprawne rowery czy dba o należyte działanie systemu – musi także utrzymać jednoślady i stacje w odpowiednim stanie estetycznym, chociażby przez systematyczne czyszczenie. Zaniedbania w tym zakresie również możemy, jako użytkownicy GRM, zgłaszać.
(sława)
W odpowiedzi na apele Miasta , obiecuję, że będę zgłaszał i nie będę niszczył. Słowo . O ile kiedykolwiek zdarzy mis się z roweru miejskiego skorzystać. Korzystając z okazji apeluję natomiast, aby przy następnym przetargu Miasto zamówiło rowery idioto- i chamo-odporne. Co dostawca powinien udowodnić zrzucając oferowane rowery z 3-go piętra, zanurzając je w Kłodnicy na minut 120 oraz przejeżdżając po nich 2 razy Polonezem ATU , 1,4 GLE . Jeśli po tych próbach będą nadawały się do jazdy bez zgrzytów , hałasów i pojękiwań , znaczyć to będzie , iż jest to model dobrany perfekcyjnie do potrzeb, wymagań i… Czytaj więcej »
ATU miał chyba silnik GLi, w wersji plus był za to silnik Rovera.
@Urko
Lepszy byłby test za pomocą Poloneza Trucka z załadowaną skrzynią.
Skrzynia mogłaby być załadowana częściami zamiennymi do tychże rowerów.
@Tymon , AndrzejD.
Panowie . Nie znam się na Polonezach. Zwłaszcza na wytworach polsko-koreańskiej myśli technologicznej, Użyłem oznaczenia GLE tylko li i wyłącznie ze względu na chęć przypomnienia znaczenia tego skrótu: „Gó….niany Lecz Elegancki”
Jak ludzie mają dbać i szanować rowery jak sami siebie nie szanują co zrobić taki naród
Wszystko się samo psuje, widać na pierwszym zdjęciu dewastacja czyli urwany koszyk….. Na pewno sam odpadł!!!! Połamane stopki, dzwonk i tak można wymieniać wszystkie części roweru. Jak ludzie nie szanują bo to nie ich rower, to nie będą one nigdy sprawne. A tak naprawdę sami za to płacą. W innych miastach Europy wygląda to zupełnie inaczej i się da. !!!.
Potwierdzam – dziś jechałem rowerem miejskim dwa razy. W pierwszym nie działał dzwonek a w drugim coś trzeszczało
to może w kolanach coś trzeszczało
I komu to było potrzebne?Ludzi w Gliwicach stać na własny rower,a tak to patologia ma co niszczyć.I pieniądze z naszych podatków znów rozkradzione.
Hmm, czyli nie bardzo sie nie nadają do jazdy miejskiej ,takowe zniszczenia i usterki stwarzają ogromne niebepieczeństwo na drodze. a kręcący pedałami są poddatni na wypadek z czterokołowymi smrodowozami
Operator bierze kasę od miasta wiec to on ma obowiązek na bieżąco sprawdzać rowery, nie użytkownicy.
Miasto apeluje do mieszkańców o obywatelskie dyżury przy stacjach rowerowych.
Zamiast pilnować postępu prac związanych z remontami dróg w mieście, mają pilnować rowerów.