Wyszedł z izby wytrzeźwień i udał się prosto… po alkohol, za który w dodatku nie zamierzał płacić. Świadkiem tej sytuacji stał się przypadkowo dzielnicowy, który zapobiegł kradzieży.
Policjant z I komisariatu usłyszał podniesiony męski głos, który w sposób niezwykle grubiański, nieprzyzwoity, obrażał ekspedientkę jednego ze sklepów spożywczych.
Funkcjonariusz zauważył scenę, w której „klient” pokazał pracownicy nieprzyzwoity gest i wyjechał ze sklepu wózkiem. Policyjny instynkt nakazał interwencję
– mówi podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.
– Policjant podbiegł do mężczyzny i okazując legitymację służbową, przedstawił się. Poprosił o wyjęcie paragonu za towar znajdujący się w wózku. Mężczyzna oświadczył, że właśnie wyszedł z izby wytrzeźwień, nie ma przy sobie gotówki, a do sklepu przyszedł towar pożyczyć i, jak twierdził, zamierzał zapłacić za niego w terminie późniejszym – dodaje rzecznik policji.
Tłumaczenie nie przekonało funkcjonariusza. Dzielnicowy zatrzymał delikwenta razem z towarem, na który składały się między innymi dwie butelki wódki. Potem okazało się, że wartość zuchwale ukradzionego przez 60-latka towaru miała wartość prawie 200 złotych.
Starszy sierżant Kamil Cieszkowski zadzwonił po pomoc i do czasu przyjazdu patrolu pilnował ujętego sprawcę kradzieży
– podsumowuje Słomski.
Policja zaznacza, że stróże prawa są czujni nawet w czasie wolnym od służby. Każdy, kto ma zamiar nabyć w sklepie towar w sposób nielegalny, powinien wiedzieć, że inny kupujący klient może być właśnie policjantem – a ten kradzież z pewnością zauważy i zareaguje.
(żms)/KMP Gliwice
fot. MZUK
Co jest nie tak z tym miastem? Wszyscy wiedzą, że jeżeli kot zobaczy pudełko natychmiast musi do niego wejść. Podobnie jest ze ścianami, elewacjami i witrynami gliwickich budynków. Każda ściana musi zawierać baner tudzież inną szmatę informacyjną a wszelkiego rodzaju szyby to nośniki kartek A4. I bez znaczenia jest to w jak zbożnym celu są te informacje podawane. Miasto powinno w końcu się tym zająć. Podobnie jak patologią. Sam fakt istnienia instytucji, które w statusie mają walkę z jej skutkami to za mało. Co miasto zrobiło w ramach profilaktyki?
Ile miasto zrobiło to widzimy na co dzień jak to sam przedstawiłeś.
Jak orleninowskie media długie i szerokie, trwa wysyp łzawych historyjek z życia policji. Sfastrygowanych naprędce w ocieplinę wizerunku formacji przez speców na żołdzie rządu.
Policjant ratuje wódkę przed darmowym spożyciem, policjant uderza w suche drzewo służbowym pojazdem żeby pomóc staruszce w zbiorze chrustu, policjant zrywa romans z kościelnym i wraca do organisty, policjant wytrapia fałszerza farszu w pralinach państwowej produkcji, policjantowi przyśniło się ujęcie Jacka Jaworka za bokobrody z włóczki itd.