Zamiast remontować mieszkanie, myszkował po jego zakamarkach. Ukradł rzeczy warte ponad 10 tys. zł

Dwa przypadki kradzieży, dokonanej przez zatrudnione do różnych prac osoby, rozwiązywali ostatnio policjanci z gliwickiego garnizonu. Służby przypominają, żeby zachować ostrożność, gdy zlecamy wykonanie usługi nieznanym sobie ludziom.

Pierwsza kradzież miała miejsce w Pyskowicach. Z jednego z domów dorywczy pracownik zabrał pistolet do malowania ścian i sufitów oraz wkrętarkę akumulatorową wraz z ładowarką o łącznej wartości 1400 zł. Sprawca został wskazany z imienia i nazwiska, to niespełna 50-letni mężczyzna. Detektywi ustalają jego aktualne miejsce pobytu.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Z kolei śledczy z I Komisariatu Policji w Gliwicach kończą sprawę kradzieży mieszkaniowej, dokonanej przez zatrudnionego do remontu fachowca.[/perfectpullquote]

Pod nieobecność lokatorów myszkował on po domu, z którego zabrał szereg drobnych przedmiotów. Pokrzywdzony, w jednym z gliwickich lombardów, ujawnił należący do niego zegarek. Policjanci zatrzymali już 36-letniego sprawcę, odebrali też skradziony czasomierz.


Przy okazji znaleźli w lombardzie biżuterię oraz należący do tego samego pokrzywdzonego rzutnik (jego kradzieży mężczyzna nawet się nie domyślał). Łączna wartość tych przedmiotów prekracza 10 tys. zł. Podejrzany w tej sprawie „fachowiec” odpowie przed sądem.

– Przypomnijmy: za kradzież czy przywłaszczenie mienia powierzonego kodeks przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Tyle samo grozi osobom, które przyjmując skradzione w wyniku przestępstwa rzeczy, stają się paserami – przestrzega podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.

Są dwie formy paserstwa: umyślne i nieumyślne

– Pierwsza jest oczywista, więc nie trzeba jej objaśniać. Z przestępstwem paserstwa nieumyślnego mamy zaś do czynienia, jeżeli dana osoba, na podstawie okoliczności, w jakich nabywa rzecz, powinna i może przypuszczać, że pochodzi ona z czynu zabronionego. Każdorazowo śledczy oceniają, czy nabywca, uwzględniając jego wiek, inteligencję czy doświadczenie życiowe, powinien powziąć przynajmniej wątpliwości co do legalności pochodzenia rzeczy – wyjaśnia Słomski.

– Apelujemy zatem, by nie ryzykować tego typu „zakupów” i nie wspierać złodziejskiego interesu. Kupowanie kradzionych przedmiotów to nie tylko przestępstwo, także zachęta do kolejnych czynów. Bez odbiorców tzw. fantów złoczyńcom nie opłacałoby się kraść – dodaje podinspektor.

(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice