„Bomba! Ktoś podłożył ładunek” – to była pierwsza myśl kobiety. W pojemniku było jednak coś innego

Kobieta będąca świadkiem niepokojącego zachowania młodego człowieka nie wahała się i powiadomiła policję. Według jej relacji podłożył on ładunek wybuchowy. Sytuacja, która wyglądała poważnie zakończyła się… uśmiechem pirotechnika.

Rzecz działa się w sobotę, 26 grudnia około południa.

Świadek spostrzegła młodego mężczyznę, który podjechał samochodem, wysiadł, po czym krążył w pobliżu jednego z budynków przy ul. Dworcowej. Nagle zaczął manipulować prod parapetem okna, gdzie podwiesił jakiś podłużny pojemnik z wystającymi przewodami i szybko oddalił się z miejsca. Pierwsza myśl, która pojawiła się u mieszkanki Knurowa – bomba! Ktoś podłożył ładunek wybuchowy i uciekł – przekazuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.


Kobieta zachowała się wzorowo – natychmiast powiadomiła o niepokojącym spostrzeżeniu stróżów prawa. Na miejsce wyruszył policyjny patrol pirotechniczny, rozpoczęto badanie pod kątem potencjalnego podłożenia ładunku

– zaznacza Słomski.

Sytuacja mogła wyglądać poważnie, jednak badania przeprowadzone przez doświadczonego pirotechnika wywołały u niego uśmiech na twarzy. Podjął decyzję o „rozbrojeniu” pojemnika, w którym odnalazł karteczkę z podpisami kolejnych odwiedzających to miejsce uczestników gry – zabawy miejskiej, tzw cachingu. Z karteczki wyjętej z pojemnika wynikało, że ten punkt jest miejscem odwiedzin różnych uczestników od 2019 roku – kontynuuje oficer prasowy.

To szczególnie ludzie młodzi wymyślają ciekawe gry miejskie. Jedną nich jest wspomniany geocaching. Ukryta przez innych uczestników zabawy skrzynka (tzw. kesz) to zabezpieczony przed wilgocią pojemnik, w którym zamknięty jest dziennik odwiedzin. W niektórych skrytkach można znaleźć też fanty, czyli upominki dla znalazcy.

Geocaching w naszym kraju ma dobrze zorganizowaną społeczność, skupioną wokół kilku serwisów internetowych. Często zabawa łączy się z odkrywaniem historycznych, ciekawych miejsc.

(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice