Magistrat zlecił cykl badań opinii prowadzonych wśród mieszkańców Gliwic. Nim poznaliśmy wyniki, już jest o nich głośno. Społecznicy zarzucili ankieterom zadawanie tendencyjnych pytań o zbiornik na Wilczych Dołach. Urząd te oskarżenia odrzuca i ujawnia treść pytania.

 

– Co Pan sądzi o zbiorniku przeciwpowodziowym na potoku Wójtowianka, który ochroni szpital przed zalaniem? – tak miało brzmieć zdaniem prowadzących profil Ratujmy Wilcze Doły na facebooku jedno z zadawanych podczas badania pytań.

Pod opublikowanym w poniedziałek rano postem zawrzało, a na prowadzących badanie i zleceniodawców, czyli gliwicki Urząd Miejski wylała się fala krytyki. Z upływem dnia okazało się, że brakuje dowodów na tak postawione przez ankietera pytanie. Wkrótce na profilu pojawiła się aktualizacja o „innych doniesieniach”, wedle których pytanie brzmiało jednak inaczej.


Zapytani przez nas urzędnicy wskazują, że ankieterzy faktycznie zadali pytanie o zbiornik, ale sformułowano je w następującym brzmieniu:

– Czy zgadza się Pan(i) z pomysłem wybudowania zbiornika przeciwpowodziowego na potoku Wójtowianka, z zapewnieniem, że będzie to obiekt, na terenie którego będzie dominowała zieleń oraz będzie spełniał funkcje rekreacyjne?

Taka treść jest częściowo zgodna z aktualizacją wskazaną przez Ratujmy Wilcze Doły (społecznicy podają wersję poszerzoną, w której ankieter miał „dodać od siebie”: stoły piknikowe, tory dla rolkarzy i ścieżki pieszo-rowerowe). Mieszkańcy zaangażowani w obronę tego terenu, przekonują, że pytania o budowę zbiornika retencyjnego mogą wprowadzać w błąd.

– Powstaje wątpliwość czy celem takiego pytania w ankiecie jest chęć poznania realnych nastrojów społecznych, czy za pomocą mało rzetelnych metod uzyskanie z góry założonych wyników

– czytamy na Ratujmy Wilcze Doły.

W sporze o Wilcze Doły oskarżenia o wprowadzanie w błąd nie pojawiają się zresztą po raz pierwszy i wytaczane są przez obie strony sporu. W trakcie jednego ze spotkań z mieszkańcami, wiceprezydent Mariusz Śpiewok wskazywał m.in. że społecznicy posługują się w komunikacji nieprawdziwymi wizualizacjami.

– Mam wątpliwości na ile podpisy pod petycją w obronie Wilczych Dołów zostały złożone świadomie i na ile osoby, które ją podpisywały miały informacje o zakresie prac. Wizualizacje były nieprawdziwe, prezentujące inwestycję jak dziurę po bombie

– mówił Śpiewok.

CO WIEMY O BADANIU OPINII ZLECONYM PRZEZ URZĄD?

Ankieterzy Instytutu Badań Samorządowych prowadzą badania telefonicznie, a w trakcie krótkiej rozmowy zadają pytania o najważniejsze sprawy miasta. Nieoficjalnie wiemy, że pytania dotyczą m.in. oceny pracy prezydenta, sposobu działań miasta na rzecz ochronny środowiska, potrzeb seniorów, zwężenia ul. Mikołowskiej i Dworcowej pod budowę drogi rowerowej (to nowość – niekomunikowana nigdy wcześniej przez Urząd).

– Miasto zleciło cykl badań opinii prowadzonych wśród mieszkańców Gliwic. Jest to projekt długofalowy, zakładający przeprowadzenie badań w celu zebrania szczegółowej wiedzy dotyczącej potrzeb i opinii mieszkańców Gliwic – mówi Joanna Lenczowska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Gliwicach. – Pytania pojawiające się w badaniu dotyczą ważnych społecznie zagadnień – dodaje.

Całkowity koszt projektu wyniósł po negocjacjach 100 tysięcy złotych i ze względu na tę kwotę nie wymagał przetargu. Nie jest to pierwsze tego typu badanie zlecone przez Urząd Miejski. Ostatnie przeprowadzono w 2018 roku. Wykonał je CBOS za kwotę 85 tysięcy złotych (zobacz: CBOS przepytał gliwiczan o warunki życia w mieście. DTŚ na plus, najgorzej wypada opieka zdrowotna). Jak wskazuje Magistrat, projekt realizowany przez IBS (nazwany „Gliwickim barometrem”) ma się jednak nieco różnić od poprzednich badań, przede wszystkim w zakresie swojej cykliczności. Jego wyniki poznamy najpóźniej do 15 grudnia tego roku.

INSTYTUT BADAŃ SAMORZĄDOWYCH – CZYLI DLACZEGO W TEJ SPRAWIE MOGĄ BYĆ JESZCZE KONTROWERSJE?

Wybrany przez gliwickich urzędników ośrodek badań publicznych w swoim portfolio ma m.in. współpracę z Poznaniem, Częstochową, Radomiem i Bielsko-Białą. IBS został nagrodzony przez Uniwersytet Jagielloński za najtrafniejsze badania samorządowe w 2018 roku. Ośrodek nie uniknął jednak sporych wpadek. Przed zeszłorocznymi wyborami do Europarlamentu IBS zrealizował dwa sondaże, w których KO miała wyraźnie lepszy wynik od PiS. W świetle ostatecznych wyników okazało się to prognozą zupełnie nietrafioną. IBS krytykowany był za nierzetelność, a nieoficjalnie za sprzyjanie KO. Prezesem Instytutu jest Łukasz Pawłowski, który pracował w przeszłości dla PO.

W Gliwicach rządzonych przez Adama Neumanna, który stara się utrzymywać bliskie relacje z Platformą (w zarządzie miasta formalnie członkiem PO jest jedynie wiceprezydent Ewa Weber), powiązania IBS mogą być wodą na młyn dla środowisk blisko związanych z PiS.

Michał Szewczyk