Rokrocznie na skrzyżowaniu ulic Różewicza (dawna Kosów), Nowy Świat, Zygmunta Starego, Dolnej Wsi i Słowackiego dochodzi do 4 kolizji. W tym roku, do połowy maja, zdarzyły się już 3*. Na ogół przyczyną jest nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu. Szczególnie kolizyjne (dodajmy wzajemnie) wydają się lewoskręty, z głównych, na podporządkowane ulice.
Chodzi o przecinające się tory ruchu pojazdów skręcających w lewo w relacjach Dolnej Wsi-Zygmunta Starego oraz Nowy Świat-Różewicza. Już w minionych latach wskazywano na różne sposoby, jak należy się tamtędy poruszać. Sprawdziliśmy, który ma większy związek z przepisami, a także zajrzeliśmy na miejsce i… nagraliśmy wiele mówiące o tej sprawie wideo.
Duże zniszczenia
Po kolizji, która miała miejsce na początku maja, a brały w niej udział trzy samochody, doszło do poważnych strat w infrastrukturze. Zniszczona została szafa do sterowania sygnalizacją świetlną i przyłącze elektroenergetyczne, co spowodowało, że światła nie działały przez tydzień.
– Uszkodzenia wymagały odbudowy infrastruktury sterowania ruchem (urządzenia odpowiedzialne za działanie sygnalizatorów). Aktualnie praca sygnalizacji została wznowiona – poinformował niedawno Zarząd Dróg Miejskich w Gliwicach. Do tego czasu kierowcy musieli jeździć „na znaki”. Strona „Gliwice na Sygnale” (FB) donosiła już kilka dni później, że doszło tam do kolejnego zdarzenia.
Światła już działają, ale organizacja ruchu nadal sprawia kłopot. Na wspomnianych relacjach lewoskrętnych dochodzi do sytuacji, w których przecinają się (lub nie!) dwa tory ruchu samochodów jadących z głównych ulic w lewo. Jak które auto pojedzie, zależy od uznania jego kierowcy. Możliwe, że to stanowi jeden z powodów kolizji. Jaki tworzy to bałagan, udało nam się zarejestrować na nagraniu.
Zarejestrowaliśmy więc ciemnoczerwonego nissana, którego kierowca chce prawidłowo pokonać skrzyżowanie z ul. Nowy Świat w ul. Różewicza, choć nie ma pewności jak zachowa się kierowca szarej toyoty skręcający z ul. Dolnej Wsi w Zygmunta Starego. Widać, że dobrze zadziałała tu zasada ograniczonego zaufania.
Potem robi się jeszcze ciekawiej, bo zanim (jadący prawidłowo) kierowca nissana wykona swój manewr, skrzyżowanie pokonują dwa inne auta – czarna honda civic i biały SUV.
Czerwony nissan przejeżdża jako ostatni.
A więc, co mówią przepisy?
Przygotowaliśmy dwa warianty pokonywania tego skrzyżowania i pokazaliśmy je policji z prośbą o odpowiedź, który z nich jest bardziej zgodny z przepisami. Czy skręcające tam w lewo samochody mogą omijać się bezkolizyjnie, tak, jak zrobiły to: czarna honda civic i biały SUV z naszego nagrania? Okazuje się, że jest to dopuszczalne pod warunkiem, że nie dojdzie do wymuszenia pierwszeństwa albo stworzenia zagrożenia.
– Mamy do czynienia z dość rozległym skrzyżowaniem, na którym rzeczywiście niektórzy kierujący mogą się lekko pogubić. Jednak stosując się do podstawowych zasad: ostrożności, ograniczonego zaufania, oraz stosowania się do sygnalizacji świetlnej, powinniśmy przejechać bezpiecznie. Oczywiście w przypadku awarii sygnalizacji — stosujemy się do znaków drogowych pionowych i poziomych, a na końcu do zasady prawej dłoni. Przypomnę tu artykuł 16, który mówi o obowiązku prawostronnego ruchu pojazdów – mówi podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji, gdy pytamy go o to, jak pojazdy powinny poruszać się po tym skrzyżowaniu.
Dalej rzecznik przytacza trzy kluczowe jego zdaniem kwestie:
1. Kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny.
2. Kierujący pojazdem, korzystając z drogi dwujezdniowej, jest obowiązany jechać po prawej jezdni;
3. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.
– Gdy dodajemy do tego znaną wszystkim kierowcom zasadę pierwszeństwa dla pojazdu nadjeżdżającego z prawej strony, otrzymujemy odpowiedź, że grafika numer 2 (w której tory jazdy obu pojazdów przecinają się) przedstawia właściwy i najbezpieczniejszy sposób przejazdu tego skrzyżowania – kontynuuje oficer prasowy.
Słomski zastanawia się także, dlaczego w krajach bliskiego wschodu, azjatyckich, jak chociażby Turcja, gdzie nikt nie stosuje się do zasad, a ruch pojazdów to wielkie mrowisko, kolizje są jednak rzadkie. – U nas bywa, ze „dwa auta na krzyż” się spotkają na krzyżówce i dochodzi do zderzenia – podsumowuje rzecznik gliwickiej policji.
* Aktualizacja: Życie samo dopisało ciąg dalszy. Godzinę po naszej publikacji doszło do kolejnej, czwartej od początku roku kolizji w tym miejscu.
(żms)
fot. 24gliwice/ŁG