Dwie „Areny” w jednym mieście. „Dla gości spoza Gliwic może się pojawić pewne utrudnienie”

Jedno miasto, dwie areny, trzy profile w mediach społecznościowych. Przemianowanie Hali Gliwice na „Arenę” obliczone było na zwiększenie jej rozpoznawalności, ale na razie powstał chaos komunikacyjny, w którym w Internecie gubi się nawet Google.

Pytania o sprawne i przede wszystkim czytelne budowanie marki otwartego w maju obiektu, pozostają więc otwarte.

HALA GLIWICE vel PODIUM vel ARENA…

Dla wielu gliwiczan Arena Gliwice to nadal „Hala Podium” – bo tak pierwotnie miał nazywać się obiekt przy ul. Akademickiej. W 2013 roku zdecydowano o zmianie nazwy. Neutralna „Hala Gliwice” miała ułatwić pozyskanie sponsora tytularnego dla obiektu (jak np. Tauron Arena Kraków czy łódzka Atlas Arena). Gdy ambitne plany spaliły na panewce, jesienią 2017 roku Miasto wprowadziło do komunikacji „Arenę Gliwice”.

– Określenie jest zgodne z nazwami, które obowiązują nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, jeśli chodzi o nazwy miejsc, w których organizowane są duże wydarzenia muzyczne, artystyczne czy sportowe (np. Malmo Arena, Barclaycard Arena, Altice Arena) – uzasadnia tę decyzję Barbara Wasyliszyn z gliwickiego PWIK, który administruje obiektem. – To również nazwa krótsza i łatwiej zapadająca w pamięć. Właściwe określenie Areny Gliwice pozwala zaistnieć na mapie światowych miejsc eventowych – tłumaczy.

Argumenty słuszne, ale kruszeją w zderzeniu z gliwicką rzeczywistością, gdzie od 12 lat działa Park Handlowy Arena. Decyzja o wprowadzeniu drugiej „areny” to spore ryzyko, a pierwsze miesiące pokazują, że obawy były uzasadnione. W praktyce w Gliwicach funkcjonują dwa podmioty, które budują swoją markę na tej samej nazwie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w PH Arena rozdzwaniają się telefony z pytaniem o możliwość kupna biletu na koncert, a koncertowych gości spoza miasta nawigacja kieruje na sklepowy parking. Jest to zresztą uzasadnione. [perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Kiedy wpiszemy w przeglądarce „arena gliwice dojazd”, Google podpowie nam właśnie trasę do Parku Handlowego. Kierowca oczywiście może zmienić ustawienia, ale musi wiedzieć, że w Gliwicach znajdują się dwie „areny”.[/perfectpullquote]

Arena Gliwice zresztą umiejętnie próbuje zmylić największą światową przegladarkę bo wizytówka w Google nadal stworzona jest na nazwę „Hali Gliwice”. Zamieszanie komunikacyjne dobrze pokazuje niedawna publikacja w jednym z najważniejszych dzienników na Śląsku, który zapraszał na imprezę w Arenie Gliwice przy ulicy… Jana Nowaka Jeziorańskiego (czyli w Parku Handlowym).

W SIECI JESZCZE TRUDNIEJ

– Nazwa obiekt widowiskowo-sportowy „Arena Gliwice” nie koliduje z nazwą Park Handlowy „Arena”, ponieważ nazwy znaczeniowo dotyczą dwóch różnych obiektów, o różnym charakterze usługowym – przekonuje Barbara Wasyliszyn.

Podobnie uważa Anna Kowalska, Shopping Centre Director, w PH Arena Gliwic.
– Nasza marka ma ugruntowaną pozycję zarówno wśród mieszkańców miasta, jak i całego regionu. Jest zakorzeniona w świadomości odbiorców jako obiekt handlowy z szeroką ofertą zakupową, gastronomiczną i usługową, ale też miejsce spotkań i wydarzeń. Natomiast nowo otwarta hala widowiskowo-sportowa Arena Gliwice to obiekt, w którym przede wszystkim odbywać się będą imprezy kulturalne o zasięgu ponadregionalnym oraz cykliczne imprezy sportowe – mówi i podkreśla, że oba obiekty współpracują ze sobą nad przygotowywaniem czytelnych komunikatów.

– Musimy uzbroić się w cierpliwość. Rzeczywiście dla gości spoza Gliwic może pojawić się pewne utrudnienie, bo bywa, że mapy Google kierują do Parku Handlowego. Pracujemy nad uporządkowaniem tej kwestii – zaznacza Marta Cała-Sturzbecher z agencji Moma Marketing, która odpowiada za marketing gliwickiej hali. – Po pierwszym okresie funkcjonowania Areny Gliwice możemy powiedzieć, że początkowe obawy nie ziściły się. Oczywiście były głosy krytyki, jednak pojedyncze (a spodziewaliśmy się większego poziomu niezadowolenia) i przeważnie 'w kuluarach’. Warto zauważyć, że przyjezdni nie znają PH Arena i kłopot z nazewnictwem dla nich nie istnieje – dodaje zapytana o problemy komunikacyjne, ale przyznaje, że wyzwaniem dla obiektu jest uporządkowanie sytuacji w internecie.

SPRAWDŹ JAKI PROFIL ARENY LUBISZ

Zamieszanie wokół nazw obiektów spotęgowane zostało bowiem na facebooku. Funkcjonują tu trzy duże profile: „Park Handlowy Arena”, „Arena Gliwice”, „Arena Gliwice oficjalnie”. Dla użytkowników wyzwanie, z którym wielu sobie nie radzi. Najpopularniejszy z tej trójki, jest profil „Arena Gliwice” (18 tysięcy fanów). Naturalna nazwa, szerokie grono odbiorców i stała aktualizacja – w pierwszej chwili trudno nabrać podejrzeń.

Tymczasem to profil prowadzony przez osoby z zewnątrz, w dodatku dość swobodnie podchodzące do zamieszczanych treści (ostatnio pojawiły się np. wulgaryzmy). Pod wpisami komentują więc oburzeni użytkownicy. Z wyjaśnieniami spieszyć próbuje profil „Arena Gliwice oficjalnie” (4 tysiące fanów i rzeczywiście jest to fanpage oficjalny).

Chcieliśmy porozmawiać z administratorami „Areny Gliwice” na temat planów ich działalności i gwałtownego przyrostu fanów na facebooku. Otrzymaliśmy krótką informację:
– Dziękujemy za wiadomość. Staramy się odpowiadać jak najszybciej. Wkrótce się odezwiemy. Ps. Profil ten nie ma nic wspólnego z halą sportową a także Pasażem Handlowym, informacje w tych tematach będą ignorowane.

Jak obiecali, tak zrobili, zostaliśmy zignorowani. (*)

BĘDZIE CZWARTA NAZWA?

Zapowiedzi Magistratu o chęci pozyskania sponsora tytularnego, choć minęło już pięć lat, nadal wydają się aktualne. Niewykluczone więc, że gliwicka hala w niedalekiej perspektywie czasowej zmieni nazwę. Po raz czwarty.

W Gliwicach czas pokaże, która nazwa zakorzeni się w powszechnym użyciu najsilniej (na razie wydaje się, że mocno trzyma się pierwsze „Podium”). Wydaje się, że dla urzędników to sprawa drugoplanowa, a ważny jest komunikat wysyłany poza miasto. To zresztą wiele mówi o samej inwestycji i jej ukierunkowaniu (w języku marketingu powiedzielibyśmy „targetowaniu”). Z własnego portfela sfinansowaliśmy atrakcję dla gości spoza miasta. Pozostaje więc wiara, że obiekt wypracuje zysk i przynajmniej zrównoważy poniesione koszty. Pomóc w tym może jasna strategia komunikacyjna. Czy Gliwice i hala takową posiadają? Odpowiedzią niech będzie zagadka. Arena-gliwice.pl, arena.gliwice.pl, arenagliwice.com – trzy adresy stron internetowych pojawiające się w Google. Który z nich jest witryną Areny Gliwice?

Michał Szewczyk

—-

(*)UZUPEŁNIENIE. Po publikacji artykułu, administrator profilu „Arena Gliwice” zdecydował się udzielić odpowiedzi na pytania, które wcześniej wysłaliśmy. Przytaczamy  ją bez żadnych skrótów i poprawek, w całości:

„Profil Arena Gliwice został przeze mnie założony dużo wcześniej niż powstanie hali, a tym samym przed profilem, który obecnie nazywa się Oficjalnym. Odpowiadając na Państwa pytanie: „Czy dużo osób pisze do mnie w sprawie Areny?” – odpowiedź: Tak. Są to najczęściej wiadomości krytyczne dotyczące złej organizacji imprez np. brak informacji dojazdu, planu i harmonogramu wydarzenia. Dodatkowo zgłaszane są uwagi dotyczące ubogiej listy wydarzeń w tak ogromnym obiekcie. Toteż zdecydowałem się więc na jeszcze większe informowanie, że z danymi kwestiami nie mam nic wspólnego. Strona internetowa i e-mail marketing to podstawowe sposoby na reklamę. Zatem by promować daną inwestycję ważne wydaje się sprawdzenie obecnych realiów rynku, a hasła i nazwa powinny być dogłębnie przemyślane i sprawdzone np. pod względem dostępności. Myślę, że taki sposób postępowania sprzyjałby odniesieniu sukcesu i wyeliminował wszystkie niedogodności i dwuznaczności. Jeśli chodzi o mnie – administratora profilu „Arena Gliwice” nie jest żadnym problemem przekazanie nazwy /czystego profilu/domeny dla tej instytucji. Jednak nikt z zarządców nie zgłosił się do mnie w tej sprawie. Mój profil został stworzony wcześniej od tego, który teraz nazywa się oficjalnym – zatem obecna instytucja zarządzająca, nie jest w stanie przejąć tej nazwy. Ponieważ ja ją wcześniej stworzyłem. Wielu kwestii możemy dopatrywać się w tej całej sytuacji. Osoby znające sprawę mogę doszukiwać się nepotyzmu inne zaś braku profesjonalizmu – ja jednak wskaże jedną – brak rozmowy. Ponieważ nikt z „drugiej strony” nie zwrócił się do mnie oficjalnie z zapytaniem czy mogę przekazać im daną nazwę bo wywołuje ona określony problem. Myślę że sprawa byłaby do rozwiązania w przysłowiowe 5 minut. Zabrakło jednak zwyczajnie chęci do rozmowy z drugiej strony.”