Kłęby czarnego dymu to nie problem? Mieszkańcy zgłaszają, służby nie widzą nieprawidłowości

Czarny i gęsty dym wydobywający się z kominów to w Gliwicach nierzadki obrazek. Po jednym ze zgłoszeń od naszego Czytelnika, postanowiliśmy interweniować. Efekt? Zarówno Straż Miejska, jak i Wydział Środowiska jednoznacznie stwierdzają: skontrolowane domy oraz zakłady pracy nie palą substancjami niedozwolonymi.

O tym, że zawartość pyłu zawieszonego w gliwickim powietrzu kilkukrotnie przekracza dozwoloną normę, informowaliśmy już kilkukrotnie. Po zgłoszeniu jednego z Czytelników, postanowiliśmy zająć się sprawą z ulicy Śliwki (w pobliżu skrzyżowania z ulicą Portową). Pan Dawid przesłał nam krótkie nagranie, które opublikowaliśmy na naszym redakcyjnym profilu facebook’owym.

Na filmiku z zakładowego komina wydobywa się gęsty czarny dym. Pan Dawid, autor nagrania, dodaje od siebie „takie rzeczy są tu nagminne”. Komentujący użytkownicy niebezzasadnie pytają: „gdzie w tym momencie była Straż Miejska?”. Tu jednak rodzi się problem – strażnicy mogą kontrolować tylko gospodarstwa domowe lub ogródki działkowe.

[fbvideo link=”https://www.facebook.com/24gliwice/videos/996740653706074/” width=”720″ height=”” onlyvideo=”1″]

– Dość często jesteśmy wzywani na kontrole palenisk. Wszystkie kontrole dały pozytywny wynik. Jeżeli ktoś ze zgłaszających interwencję widzi np. u sąsiada czarny dym, to zapewne powstaje on na początku palenia, przy tzw. rozruchu pieca. W tym miejscu chciałabym też zaznaczyć, że mieszkańcy, do których jeździmy z interwencją, wykazują się pełną współpracą – informuje nas Bożena Frej, kierownik Wydziału Profilaktyki i Komunikacji Społecznej w Straży Miejskiej Gliwice.

Strażnicy większą skutecznością wykazują się przy kontrolach ogródków działkowych, gdzie faktycznie, osoby bezdomne dość często palą odpadami. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej – czarny i gęsty dym w wielu miejscach na mapie Gliwic to temat powracający niczym bumerang. Zwalenie winy na tzw. rozruchy pieca wydaje się być skrajną naiwnością. Jak poinformowali nas w Straży Miejskiej, kontrola w tym zakresie zakładów pracy i przedsiębiorstw leży w gestii magistrackich urzędników.

– Jak dotąd nie odnotowaliśmy żadnego przypadku palenia substancjami niedozwolonymi w przedsiębiorstwach. Warto jednak pamiętać, że narzędzia do pobierania próbek z palenisk nie są do końca miarodajne – usłyszeliśmy w Wydziale Środowiska.

W międzyczasie Gliwice pną się w rankingach miast o najwyższym zanieczyszczeniu powietrza. Brzmiałoby to trochę jak komedia, gdyby nie fakt, że chodzi o nasze zdrowie. Uprawnione komórki i jednostki miejskie nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Urzędnicy nie nałożyli ani jednej kary lub grzywny, nie wydano też żadnego pouczenia. Gliwiczanie mogą zatem odetchnąć z ulgą. Czy na pewno czystym powietrzem?