„Skwer Europejski” – na taką bezpieczną nazwę dla skweru nad DTŚ zdecydowali się urzędnicy. Pomimo sugestii płynących z wielu miejskich środowisk pominięto historyczny aspekt tego miejsca.
Nową nazwę będą musieli jeszcze zatwierdzić radni na najbliższej sesji Rady Miasta. Urzędnicy przekonują, że nazwa koresponduje z dotychczasowym zwyczajem nazywania skwerów nazwami miast partnerskich Gliwic (Bottrop, Doncaster, Salgotarjan, Valenciennes).
– Powstanie omawianej przestrzeni wynikało bezpośrednio z budowy Drogowej Trasy Średnicowej, które to przedsięwzięcie zostało dofinasowanie ogromną kwotą ze środków Unii Europejskiej. Propozycja nazwy nie dotyczy jednak konkretniej instytucji, tylko Europy jako takiej, ponieważ powinna ona mieć wymiar jak najbardziej jednoczący – tłumaczy Łukasz Oryszczak, rzecznik prasowy prezydenta Gliwic.
Zdaniem Oryszczaka, w Gliwicach brakuje przestrzeni publicznej, która podkreślałaby poczucie przynależności mieszkańców do Europy jako „pewnej wspólnoty wartości”.
Skwer nad DTŚ przeszedł niedawno gruntowną modernizację. Choć mieszkańcy nadal wskazują na jego mankamenty (m.in. dużą ilość kostki brukowej i niewiele cienia), skwer po remoncie ma szansę pozytywnie zaistnieć w świadomości gliwiczan. Tym bardziej szkoda, że w procesie nadania nazwy pominięto historię tego miejsca – tunel DTŚ przebiega w śladzie dawnego Kanału Kłodnickiego.
O przeszłości będzie przypominać jedynie ekspozycja w dolnej części skweru z głazami piaskowca pochodzącymi z rozbiórki kanału. Wkrótce też, dzięki społecznemu zaangażowaniu Inicjatywy Na Rzecz Ochrony Reliktów Kanału Kłodnickiego w pobliżu skweru ma powstać mural nawiązujący do historii tego miejsca.
(msz)
A do czego tak właściwie jest potrzebna jakakolwiek nazwa? Chyba tylko urzędnikom…
Mieszkańcy i tak wymyślą swoją nazwę, która będzie obowiązywała powszechnie!
Nie wydaje mi się, żeby w przyszłości ktokolwiek powiedział, że „udaje się na skwer europejski” ale urzędnicy zawsze wiedzą lepiej, szczególnie ci, którzy nie mieszkają w Gliwicach!
Jeżeli już, to trzeba było ogłosić konkurs na nazwę i niech decydują mieszkańcy! Radni też nie powinni sobie do tego uzurpować prawa!
@Dociekliwy
Ciesz się że nie wymyślili nazwy „żołnierzy wyklętych” lub równie idiotycznej jak to zwykle władza ma w zwyczaju.
Według Twoich przemyśleń to pewnie i nazwa Powstańców Śląskich byłaby idiotyczna. Za to Armii Ludowej idealna.
Nazwa „Powstańców Śląskich” byłaby jak najbardziej na miejscu dla dowolnej ilości parków, skwerów, tudzież placyków Na przykład w Sosnowcu, Biłgoraju , Białej Podlaskiej lub Czeladzi . Nawet w Lublinie na tzw Śląsku Lubelskim
Na szczęście w Gliwicach nie rządzi PiS i mam nadzieję że nie będzie
Na początku rolą urzędnika było tworzenie papierów, przekładanie ich, pilnowanie żeby te z zielonej teczki nie pomieszały się z tymi z czerwonej, przystawianie pieczątek. Rolą urzędnika było notowanie, ewidencjonowanie, rejestrowanie … ale po drodze coś się popiętroliło i urzędnicy nie wiedzieć czemu doszli do wniosku, że mają jakieś moce decyzyjne. Społeczeństwo na bieżąco nie reagowało na uzurpację i teraz bardzo ciężko będzie sprowadzić ich z powrotem na ziemię i wbić do tych łbów, że są od notowania, ewidencjonowania, rejestrowania … Od decydowania o nas jesteśmy my, mieszkańcy tego miasta przepłacający was z naszych podatków.
Panie Oryszczak, zamiast wymyślać na siłę nazwę dla tego miejsca trzeba było stworzyć przestrzeń publiczną przyjazną dla mieszkańców: mniej betonu, więcej drzew. To byłaby ta wspólna wartość dla której gliwiczanie chętnie by tam odpoczywali.
Tuż za płotem mamy więcej drzew-PARK! Pod tym betonem jest tunel.
W parku jest więcej drzew to fakt, niestety tunelu jest zbyt krótki w parku już nie odpoczniesz, hałas z DTŚ jest okropny.
Zastanawiam się jakich autorytetów słuchają władze Gliwic. Unijnych. Sam skwer w czasie upałów nie nadaje się na odpoczynek. Duże drzewa nigdy tam nie urosną, ale cień można zapewnić innymi sposobami. Skończyłem z pisaniem podpisanych pism do urzędów, bo oni i tak nie będą słuchać. Większość urzędników zasługuje na anonimową krytykę. Miasto muszą zmieniać gliwiczanie – internauci i nie na tych stronach, co urząd wyznaczy.
Miasto należy zmieniać przy urnach wyborczych.
Miasto należy zmieniać każdego dnia, wszelkimi dostępnymi środkami. Zmieniać na lepsze. Czasami zmiana na lepsze to stanowcze i natychmiastowe uniemożliwienie dyletantom psucia. Gdybyśmy czekali ze wszystkim do wyborów, po alei lip nie byłoby śladu.
Ale nawet gdy już są wybory to chór wujów narzekaczy i tak nie ruszy się zza ekranu.
Narzekacze chodzą na wybory. Moim zdaniem stanowią nawet najliczniejszą grupę. Nie chodzą ci, którzy mają wszystko w nosie. Oni ani nie chwalą ani nie ganią. To egoiści, którzy … trwają i dopóki mają święty spokój wokół swojej strefy komfortu nie interesują się niczym. To ci, którzy mówią „deszcz pada” gdy się na nich pluje.
Zazdroszczę im.
O ile wyniki okażą się prawdziwe !
Dla kogo są urzędnicy, dla siebie czy dla mieszkańców? A mieszkańcy chcieli inną nazwę. Taką to w Gliwicach mamy władzę.
Wzorem Parku Chrobrego proponuję wykonać wielki betonowy napis SKWER EUROPA, żeby nikt nie miał wątpliwości, do jakiego cuda wchodzi. Im większy będzie, tym większy cień rzuci na tę patelnię. Urzędnicy bedą mogli sobie przeciąć szarfę, dokonać uroczystego otwarcia, zapozować do zdjęć, czyli zrobić to na czym się naprawdę znają.
[Zdaniem Oryszczaka, w Gliwicach brakuje przestrzeni publicznej, która podkreślałaby poczucie przynależności mieszkańców do Europy jako „pewnej wspólnoty wartości”].
Wspólnota wartości jest umacniana przez nazywanie placyków „Europejskimi” ??? Noszsz.. kurde.. Taki „mindfck” z samego rana. Czyli co? Jak sobie jutro Rosjanie w Jakucku nazwą placyk za miejskim szaletem „Placem, Unii Europejskiej ” to będziemy mieli z nimi jakąś wspólnotę wartości ?
PS. Trzeba było nazwać skwer Ekwadorskim . SierraLeońskim , albo BUrkanFasowskim. Też bez sensu, ale za to zabawniej
Mr. Oryszczak nakazowo stosuje nowo mowę ściągniętą prosto z Orwella, a że jest politycznie poprawny to i wynagrodzenie ma słusznej wysokości.
Ja bym proponował „Głośnojasnym”, bo „Cichociemność” już nam nakazali !
Dla znakomitej większości gliwiczan, czy ktoś tego chce, czy nie, to miejsce ma tylko jedno historyczne znaczenie – tam był Balcerek. Nijak do tego nawiązać przy nazwie skweru, więc jak dla mnie Europejski, od biedy, może być..
Tak jest tam były slamsy działalności gospodarczych zafundowane nam przez wielkiego doświadczonego ekonomistę Balcerowicza. Jak słyszałam „Balcerek” to jakoś kojarzyły mi się równocześnie Bieda szyby z lektury z podstawówki.
Pan Oryszczak to chyba za dużo tej europy się napił, najadł i nawąchał. Kolejny urzędas który ma ludzi w poważaniu! Po co było robić plebiscyt z propozycjami jak ludzie swoje a oni swoje. Słabo zresztą reklamowany. Co do wypoczynku w upały też można coś dodać.
Tak właśnie dba się o historię. Upamiętnienie kilkoma głazami, które po kolejnym picowaniu znikną.
Trywialna i niezbyt ciekawa.
Czy tylko ja, myśląc o „historycznym znaczeniu tego miejsca” pomyślałem o Balcerku?
Tam kiedyś chyba był kanał? Nazwałbym zatem „Skwer Kanałowy”
po co musi byc nazwa ?
Nadawanie nazw nadaje sens istnieniu urzędników.
Skwer imienia obrońców wilczych dołów
A dlaczego nazwy nie wymyśla obywatele Gliwic, urzędasy przedłożyć ofertę. Zalać wszystko betonem, wyrwać drzewa jeszcze które zostaną i będzie extra, nie trzeba sprzątać liści, czysto będzie.
Postawią „mgiełkę” i już upały niestraszne :D….
A tak w ogóle to powinno być na odwrót. To urzędnicy powinni wykonać pracę i wymyślić nazwy a następnie przedstawić je mieszkańcom do akceptacji. W d. im już się poprzewracało.
Co tu komentować… Rzecznik znowu odleciał w strefę absurdu wymyśla ego na potrzeby… Mieszkańcy od wejścia do Unii czują się Europejczykami.. Może Mr o się nie czuje i musi przejść się tym skwerem w którym cienia brak… By zrozumieć że Pl w Europie leży a Gliwice do jej części należało zawsze… Historie musimy przemilczeć bo przecież kanału.. się nie mogło nazywać… Pytaniem pozostanie dlaczego to urzędnicy z rzecznikiem na czele nie zrealizują nowej przestrzeni z drzewami wokół choćby w nowych lokalizacjach i można wówczas nazywać je po europejsku.. Betonoza jest wszędobylską.. A ma dodatek palmiarnię zamknąć trzeba bo tylko wtedy… Czytaj więcej »
zawsze…tak piszesz…z wielokropkami… a może…tez tak mówisz…
Szkoda, że nie nawiązano w nazwie do Kanału Kłodnickiego. A ta „ekspozycja” z rozrzuconych kamolków to po prost k-p-i-n-a.
O, i to się spina: KPINA SKWER! E, ale to za swojsko, a z europejska Mockery’s Square. E, voilà!
skwer okrąglak lub balcerek skwer
Do wszystkich krytyków: „europejski” brzmi tak dumnie, że od razu podniesie się wam samoocena po wejściu na skwer. A, że i tak wszyscy będą mówić „skwer nad deteeśką” to nie ma znaczenia (dla decydentów).
Mogło być gorzej; mógł być Skwer Wery Jurowej albo Skwer Równości.
Co się boicie Gleiwitz o.s.? To ślonski sztadt, na zicher niy boł polcki. We takim sztadzie mieszkocie. Poradzicie zasmakować trocha historii Gleiwitz o.s.? W tynczos zrozumiecie tyn sztad. To ślonski sztadt, na zicher niy boł polcki. We takim sztadzie mieszkocie. Poradzicie zasmakować trocha historii Gleiwitz o.s.? W tynczos zrozumiecie tyn sztad. Skwer Klodnitza Kanał, Kanał Kłodnicki nojlepszo nazwa…
A kto tam będzie tam chodził żebraki lub złodzieje z Zabrza?
Szlochającym histerykom dogodzić zdołałby jedynie Schabik Karl, zakładając skwer w kształcie kanału z czterema ramionami o charakterystycznej linii gięć. Ochrzczony imieniem wodzA o wybujałycH ambicjach.
Jak jeszcze wróci nazwa Gleiwitz, to będzie ok.
24.01.1945.Jeszcze bardziej O.K.
Ci się boicie należy Gleiwitz o.s.? To ślonski sztadt, na zicher niy boł polcki. We takim sztadzie mieszkocie. Poradzicie zasmakować trocha historii Gleiwitz o.s.? W tynczos zrozumiecie tyn sztad. Skwer Klodnitza Kanał, Kanał Kłodnicki nojlepszy…