Prezydent Gliwic odmówił patronatu akcji „Bunt Miliarda”. MTJ: „Kobiety nie wierzą w opiekę samorządu”

Prezydent Gliwic nie objął akcji „Bunt Miliarda” na gliwickim rynku patronatem. Urzędnicy uznali, że inicjatywa przyniesie mały efekt, a w mieście istnieje dostatecznie dużo instytucji, które zajmują się pomocą w sytuacji przemocy w rodzinie.

 
Tymczasem wiele z nich miałoby może mniej pracy, gdyby pod wpływem różnych działań zmieniła się mentalność społeczna…

W niedzielę rano w rejonie Ratusza miał miejsce happening połączony z tańcem w ramach wydarzenia „Nazywam się Miliard – One Billion Rising Poland”. Począwszy od 2013 roku, 14 lutego cały świat, w tym Polska, tańczy i protestuje przeciwko przemocy wobec kobiet. W tym roku ważną kwestią poruszaną przez uczestniczki akcji pn. „Bunt Miliarda” była świadoma zgoda na kontakt intymny. Według statystyk, około miliarda przedstawicielek tej płci na całym świecie padła lub padnie ofiarą gwałtu.


Wiele krajów zmieniło swoje prawo dotyczące przemocy seksualnej, uznając że seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. To bardzo ważne zmiany. W Polsce cały czas to kobieta/ dziewczyna musi udowodnić, że powiedziała wystarczająco głośno i wyraźnie „nie”, aby udowodnić winę gwałciciela. A jeśli spała, albo ktoś jej wrzucił pigułkę gwałtu? Jak mogła to zrobić? Dlatego zarówno w 2020, jak i 2021 roku tematem wiodącym akcji Nazywam się Miliard/ One Billion Rising w Polsce jest kwestia zgody na kontakty intymne. Wszystkie mamy prawo do kontaktów intymnych bez przemocy! Tylko „tak” oznacza zgodę na seks, a „nie” znaczy „nie”. To musi się stać oczywiste – informowały organizatorki gliwickiej odsłony akcji – grupa Nic o Nas bez Nas.

O objęcie wydarzenia patronatem zwrócono się do prezydenta Gliwic, Adama Neumanna, jednak ten odmówił w oparciu o własny pogląd na tę sprawę.

Zaważyła na nim ocena, że akcja ta nie przełoży się na faktyczne ograniczenie zjawiska przemocy wobec kobiet – wyjaśnia nam Łukasz Oryszczak, rzecznik prezydenta miasta.

W ocenie prezydenta Neumanna zaproponowana akcja nie zmieni niczego w sytuacji ofiar przemocy, ani nie odstraszy jej sprawców. Miasto Gliwice jest otwarte na działalność wszelkich organizacji społecznych, szczególnie takich, które w swej działalności podejmują ważne społecznie tematy, a prezydent Neumann stoi na stanowisku, że powinny mieć one nieskrępowaną swobodę wyrażania swoich poglądów. Nie znaczy to jednak, że każdemu tego typu przedsięwzięciu (zwłaszcza mającemu nikły wymiar praktyczny) będzie udzielany honorowy patronat prezydenta miasta – wyjaśnia Oryszczak.

Jak podkreśla rzecznik, miasto prowadzi szereg działań, których celem jest przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet. W Gliwicach działa Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Zespół interdyscyplinarny ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, prowadzony jest hostel dla ofiar przemocy oraz Dom dla Matek z Małoletnimi Dziećmi i Kobiet w Ciąży.

Większość z tych instytucji (poza jedną) jednak nie zapobiega przemocy, natomiast działa reaktywnie, gdy ta już zaistnieje.

– Zupełnie został pominięty aspekt edukacyjny, wyjaśniający na czym przemoc polega, ośmielający kobiety do mówienia o swoich przeżyciach. To są właśnie elementy Konwencji Stambulskiej, które nigdy nie zagościły w Polsce na dobre. Te wszystkie ośrodki byłyby mniej potrzebne – prewencja i edukacja zmieniają mentalność. Taniec, jak i manifa to tylko ukoronowanie pewnych codziennych działań – komentuje Małgorzata Tkacz-Janik, jedna koordynatorek niedzielnej akcji na Rynku.

– Prawda jest taka, że jak kobieta traci grunt pod nogami, naprawdę nie wie, gdzie ma się zwrócić i szybciej uda się do księdza niż do MOPS, czy na policję. Kobiety, z którymi rozmawiamy, nie wierzą w opiekę samorządu, czy policji – dodaje Tkacz-Janik.

(żms)
fot. 24gliwice.pl/żms