„Przestajemy być wolnymi ludźmi”. Kilkaset osób na proteście przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego

„Myślę, czuję, decyduję”, „solidarność naszą bronią”, „je***ć PiS” oraz „wyp***ać” – to hasła, które pojawiały się najczęściej podczas piątkowego protestu na skwerze Doncaster.

 
Kilkaset osób zebrało się tam by wyrazić swój sprzeciw wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego prowadzącej wprost do zaostrzenia prawa aborcyjnego w naszym kraju.

Z powodu pandemii i obostrzeń dotyczących zgromadzeń, miał to być tylko spontaniczny spacer. Pojawiło się jednak kilkaset osób. Na początku uczestnicy przez dłuższy czas przebywali na skwerze Doncaster. Protestowali zapalając znicze, przynieśli też wieszaki symbolizujące nielegalną, barbarzyńską aborcję. Wśród przybyłych było wiele osób młodych, kobiet i mężczyzn, matek z dziećmi – nawet z tymi niepełnosprawnymi. Były kobiety już spełnione jako matki – dla swych córek i wnuczek.


– Przyszłam tu ponieważ mam 9-letnią córkę, sama jeszcze chciałabym mieć dzieci i nie chciałabym, żeby ktoś za mnie decydował gdy okaże się, że będę miała chore dziecko – mówi jedna z kobiet zebranych na skwerze Doncaster.

– Ja już dzieci nie planuję, sama mam dwoje dzieci i jestem tu ponieważ uważam, że zagrożona jest wolność. A w zasadzie nie, nie jest zagrożona – tracimy wolność. Po prostu przestajemy być wolnymi ludźmi – zaznacza druga z zapytanych uczestniczek protestu.

– Ja przyszłam tutaj z moją córką, w obronie mojej córki, mojej wnuczki i z godności własnej, i dlatego, że moja mama jest położną. Ja od dzieciństwa słyszałam historie i wiem, że kobieta jest zdolna do wszystkiego jeśli nie chce mieć dziecka. Należy jej stworzyć godne warunki, jeżeli tego dziecka nie chce mieć, szczególnie jeśli jest to dziecko mocno chore – podkreśla inna z uczestniczek.

– Jestem tu dla siebie i dla innych, żeby wyrazić sprzeciw i swoje oburzenie na to wszystko co się dzieje. Chcielibyśmy, żeby każdy miał prawo do decydowania o własnym ciele, każda kobieta, każdy mężczyzna, każda rodzina – komentują inne gliwiczanki.

– Protestujemy przeciwko politycznemu trybunałowi konstytucyjnemu, który wczoraj podjął decyzję uderzającą w kobiety, w ich wolność, ich zdrowie. Zdrowie psychiczne, zdrowie fizyczne. Doprowadzenie ciąży, gdy płód jest wadliwy – śmiertelnie chory, bardzo zniekształcony (w Internecie można znaleźć, o jakie choroby chodzi) to jest bardzo ciężkie dla kobiety, dla jej męża czy chłopaka. Urodzenie martwego dziecka to nie jest nic łatwego – mówi nam mężczyzna z grupy młodych uczestników protestu, któremu towarzyszyło kilku kolegów i koleżanka. – To co teraz zostało przepchnięte (przez TK, red.) zmusza kobiety do rodzenia martwych dzieci, albo dzieci, które umrą niedługo po porodzie, a przez te kilka chwil życia będą bardzo cierpiały – dodaje.

Na koniec uczestnicy protestu przeszli pod biuro poselskie posła PiS, Jarosława Gonciarza. Stanęły tam znicze, małe transparenty, a zgromadzeni skandowali hasła. Wydarzenie – do jego oficjalnego zakończenia – obyło się bez interwencji ze strony policji.

Przypomnijmy, Trybunał Konstytucyjny zdominowany przez sędziów kojarzonych z partią rządzącą orzekł, że dopuszczalność aborcji z powodu ciężkiego upośledzenia płodu jest niezgodna z konstytucją. To oznacza, że w Polsce będzie funkcjonowało najbardziej restrykcyjne prawo antyaborcyjne w Europie. Zakaz usuwania ciąży z powodów eugenicznych wejdzie w życie po opublikowaniu orzeczenia TK w „Dzienniku Ustaw”.

Podobne akcje protestacyjne odbyły się w całym kraju, w większości dużych miast, gromadząc setki i tysiące osób. Np. w stolicy pod kancelarię premiera udało się ok. 10 tysięcy protestujących.

(żms)
fot. 24gliwice.pl/żms