– To propaganda. Do czego się jeszcze posuną? Organizator gliwickiego festiwalu krytykuje MSI

?Konkurs na kulturę? – artykuł zamieszczony dwa tygodnie temu w wydawanym przez magistrat ?Miejskim Serwisie Informacyjnym? spotkał się z ostrą krytyką Marcina Kondraciuka – szefa klubu filmowego WROTA, a jednocześnie organizatora organizowanego do ubiegłego roku festiwalu DRZWI.

Zastrzeżeń co do obiektywizmu MSI, pieszczotliwie nazywanego ?Misiem?, jest w ostatnich tygodniach znacznie więcej.

W gliwickiej kulturze dzieje się dobrze

? taki jest główny wniosek po przeczytaniu tekstu ?Konkurs na kulturę? (całość dostępna tutaj). W artykule urzędnicy opisują m.in. relacje między miastem a stowarzyszeniami starającymi się o dotację.

Z publikacji wynika, że jedno ze stowarzyszeń miało dopuścić się oszustwa. Które? Tego nie wiadomo. W tekście pojawia się natomiast tylko jedna nazwa: Festiwal DRZWI. Przypadek? Według szefa festiwalu, na pewno nie.

? Z artykułu można wywnioskować, że festiwalowe DRZWI były w coś zamieszane, że oszukują, nie są godne zaufania. Że jesteśmy sami sobie winni(…). Na to wygląda, że Pani Katarzyna Łosicka (obecnie Katarzyna Chwastek, naczelnik Wydziału Kultury i Promocji ? red.) szykuje grunt zanim odpowie mi na pismo. Jestem niezwykle ciekaw, do czego się jeszcze posunie ? nie kryje oburzenia Marcin Kondraciuk, organizator festiwalu.

Żeby zrozumieć istotę sprawy, warto przypomnieć podłoże sporu, który rozgorzał kilka miesięcy temu, kiedy światło dzienne ujrzały kulisy rozpatrywania wniosku złożonego przez organizatora festiwalu DRZWI, o dotację na ?profesjonalne warsztaty filmowe dla młodzieży z Gliwic?.
Wniosek uzyskał skrajnie różne oceny. Trzy osoby przyznały noty niemal maksymalne lub wysokie (18, 17 i 13 punktów przy 20 możliwych do uzyskania). Natomiast dwie członkinie komisji ? Katarzyna Chwastek (dawniej Łosicka – przyp. red.) i jej zastępczyni ? przyznały po… 3 punkty. Po zsumowaniu, do pozytywnej oceny zabrakło zaledwie… 0,2 punktu. Wniosek więc odpadł, a organizowany od kilku lat festiwal w tym roku już się nie odbędzie.

Tego festiwalu już nie zobaczymy. Nagranie z kwietnia 2015

Katarzyna Chwastek teoretycznie niewiele ma wspólnego z ?MSI?, choć w strukturze urzędu jest przełożoną jego redaktora naczelnego. To wzmaga pytania o stronniczość przygotowanej publikacji, zwłaszcza, że w ostatnich miesiącach naczelniczkę krytykował nie tylko Kondraciuk (zastrzeżenia do jej pracy miało m.in. gliwickie Stowarzyszenie Klub Inicjatyw Kulturalnych, w tym organizatorzy Gliwickiego Festiwalu Bachowskiego).

W MSI WIDZĄ KRYZYS I TRUDNE CZASY

„W trudnych finansowo czasach coraz więcej miast uszczupla wydatki na kulturę, by dopiąć nadszarpnięte kryzysem budżety. W Gliwicach finansowanie działań z zakresu kultury od lat utrzymuje się na podobnym, wysokim poziomie”

? czytamy we wspomnianym artykule.
W jakich ?trudnych czasach? żyjemy, i które miasta tną koszta na kulturę, tego w ?MSI? nie sprecyzowano. Gdy zapytaliśmy, urzędnicy odmówili w tej sprawie komentarza.

? Artykuł ?Konkurs na kulturę? został przygotowany przez redakcję ?Miejskiego Serwisu Informacyjnego ? Gliwice?, która działa w oparciu o prawo prasowe. Zapisy prawa prasowego nie przewidują trybu odpowiedzi na zadane pytania.

? informuje Adam Sosnowski, redaktor naczelny ?MSI?.

Wiadomo natomiast, ile w tym roku Wydział Kultury i Promocji Miasta przeznaczy na wydatki związane z kulturą. Będzie to według planów 20 mln 800 tys zł. W rzeczywistości to o blisko 4 miliony mniej niż w ubiegłym roku. W poprzednich latach pieniędzy na ten cel było więcej, kolejno: 2015r. ? 24 mln 700 zł, 2014r. ? 21 mln 650 zł i ponownie 24 mln 700 mln zł w 2013 roku.

PRAWDA CZY PROPAGANDA?

O tym, że bezstronność nie jest cnotą urzędowej gazety, w ostatnich tygodniach mówi się często. Głównie za sprawą gorących sporów, które na wiosnę rozgorzały w mieście (budowa zbiorników retencyjnych przy ul. Słowackiego czy przekształcenia w GTM). W ?MSI? znalazło się m.in. miejsce na dwustronicowy wywiad z dyrektorem GTM, natomiast zabrakło choćby wzmianki na temat stanowiska zwalnianych z placówki artystów. Zdaniem mieszkańców, tendencyjnie zrealizowany został również materiał TV na temat ich spotkania z urzędnikami w sprawie tzw. ?zielonych polderów?.

Intencje urzędników są jasne i nawet łatwe do zrozumienia (trudno by krytykowali własnych szefów). Pytanie czy do tego jednostronnego przekazu, gliwiczanie powinni dokładać z własnej kieszeni. Zwłaszcza, gdy treść biuletynu już dawno wybiega dużo dalej, poza sferę czysto informacyjną.

RZECZNIK PYTA RZĄD

Co ciekawe, publikacje ?MSI? zbiegły się w czasie z pismem, jakie skierował do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Zwraca on uwagę, że wydawanie gazet przez lokalne władze ogranicza wolność słowa, prawo społeczeństwa do informacji o działaniach władzy i utrudnia sprawowanie kontrolnej roli przez media.

? Taka działalność nie powinna przybierać formy zwykłego tytułu prasowego. Zachodzi bowiem duże prawdopodobieństwo, że nie będą realizowane podstawowe standardy stanowiące o prawie obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej ? pisze rzecznik.

Wcześniej petycję do RPO w tej samej sprawie wystosowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Organizacja ma wątpliwości dotyczące konstytucyjności wydawania gazet samorządowych.

? Władze lokalne wydające gazety samorządowe ? w szerokiej formule nieograniczającej się do biuletynów, spełniających wyłącznie funkcje czysto informacyjne ? chcą mieć realny wpływ na to, jak przedstawiona jest lokalna rzeczywistość, jaki jest zakres ewentualnej krytyki, czy wręcz jakie nazwiska przewijają się przez łamy czasopism. Gazety te z założenia nie są w stanie wypełniać funkcji kontrolnej prasy, bowiem podmiot wydający prasę, który powinien dokonywać kontroli władzy lokalnej, nie może być jednocześnie podmiotem kontrolowanym ? napisali sygnatariusze pisma.

W Gliwicach szeroka dyskusja o zasadności wydawania ?MSI? odbyła się w 2012 roku. Wówczas część radnych (PO i PiS) domagała się utworzenia kolegium działającego przy redakcji tygodnika, które metodą kolaudacji zatwierdzałoby teksty. Pojawiały się też sugestie o likwidacji biuletynu. Ostatecznie żaden z tych planów nie został zrealizowany, a z upływem lat nakład ?MSI? poszedł w górę.
Obecnie to 33 tysiące egzemplarzy tygodniowo. Tylko koszt kolportażu gazety, w ciągu dwóch lat wyniesie 110 tysięcy złotych.

Michał Szewczyk