Wilcze Doły: minister środowiska zablokuje budowę zbiornika retencyjnego? (TV)

– Retencja jest bardzo ważna, ale systemy retencyjne nie mogą być budowane w sprzeczności z dobrem mieszkańców i ze szkodą dla przyrody

– mówił w czwartek na konferencji prasowej minister środowiska, Michał Woś. Spotkanie z prasą odbyło się na Wilczych Dołach, gdzie wkrótce ma ruszyć budowa zbiornika retencyjnego.

Minister zwróci się do władz Gliwic o przeprowadzenie ponownej inwentaryzacji przyrodniczej terenu. Jeżeli do tego nie dojdzie, zagroził, że organy ochrony środowiska mogą blokować realizację inwestycji.

DRODZY CZYTELNICY! TRWA CISZA WYBORCZA. DO ZAKOŃCZENIA WYBORÓW WSZYSTKIE WASZE NOWE KOMENTARZE BĘDĄ MODEROWANE, MOGĄ WIĘC UKAZAĆ SIĘ Z OPÓŹNIENIEM. KOMENTARZE MAJĄCE CHARAKTER AGITACJI ZOSTANĄ OPUBLIKOAWANE PO ZAKOŃCZENIU CISZY WYBORCZEJ.

– Po szczegółowej analizie akt postępowania okazało się, że w 2015 roku przedstawiono tu inwentaryzację przyrodniczą, która nie odpowiada innym, nowszym inwentaryzacjom, m.in. z 2019 roku

– mówił Michał Woś. – Stan faktyczny jest taki, że pozwolenie budowlane jest już wydane, natomiast my wystąpimy do prezydenta Gliwic z informacją o konieczności przeprowadzenia ponownej inwentaryzacji przyrodniczej. Bez niej nie będzie udzielona żadna zgoda przez organy ochrony środowiska na jakiekolwiek ewentualne wyłączenia, gdyby okazało się, że gatunki chronione, o których mówią nowsze inwentaryzacje rzeczywiście tutaj są – mówił Woś.

– Przykro mi, że o tej sprawie dowiedziałem się jak większość mieszkańców z mediów, a cały proces konsultacyjny został przeprowadzony w taki sposób, że musimy teraz tu stać i bronić tego terenu – mówił radny sejmiku wojewódzkiego Bartłomiej Kowalski. – Warto podkreślić, że mieszkańcy nie są przeciwni retencji i budowie tego zbiornika, ale nie w takim wymiarze. Te potrzeby nie są tak ogromne, by bezpowrotnie utracić ten teren – przekonywał.

– Bardzo się cieszymy, że sprawą zainteresowały się odpowiednie służby odpowiedzialne za ochronę środowiska – komentuje Jakub Słupski ze stowarzyszenia Miasto Ogród Gliwice, jeden z organizatorów akcji Ratujmy Wilcze Doły – Faktycznie w procesie inwestycyjnym zostały popełnione błędy prawne. M.in. nie wzięto pod uwagę gatunków chronionych, które żyją na tym terenie. Zostało to potwierdzone przez ekspertyzy sporządzone przez naukowców, a zamówione przez mieszkańców i opłacone z funduszy składkowych – mówi Słupski i podkreśla, że społecznicy nie chcą angażować się w politykę, ale współpracują ze wszystkimi, dla których ważna jest ochrona Wilczych Dołów.

Magistrat zapowiedział na godzinę 15:00 konferencję prasową w sprawie słów ministra. Wcześniej, urzędnicy wielokrotnie komunikowali, że wszelkie formalności i wymagania prawne zostały spełnione, a inwestycja jest gotowa do realizacji. Przypomnijmy, niedawno wybrano wykonawcę zbiornika (zobacz: Miasto zdecydowało: Zbiornik na Wilczych Dołach wybuduje PRUiM. Koszt to 16,5 mln zł).

O samej sprawie informowaliśmy wielokrotnie (zobacz m.in.: To koniec “Wilczych Dołów”? Plany budowy zbiornika retencyjnego budzą kontrowersje). Na Wilczych Dołach, w pobliżu ul. Pliszki i kościoła NMP Matki Kościoła ma powstać zbiornik retencyjny. Cała inwestycja zajmie aż 10 hektarów. Wybrany wariant budowy zakłada, że zbiornik będzie przede wszystkim konstrukcją “ziemną” (wykonaną w gruncie). Teren ma zostać zabezpieczony narzutem kamiennym przed osunięciami i rozmyciem. Konstrukcję betonową (3% całości) będą natomiast posiadać urządzenia hydrotechniczne. Według dokumentacji wycięte zostaną 662 drzewa.
(msz)