Z narażeniem życia uratowali człowieka z płonącego mieszkania. Przyczyną pożaru był niedopałek

W kamienicy przy ulicy Świętojańskiej w Gliwicach we wtorek po południu wybuchł pożar. Na miejsce jako pierwsi dotarli dwaj policjanci z II komisariatu. Kiedy dowiedzieli się, że w środku jest lokator, od razu ruszyli z pomocą.

 
Gdy mundurowi zjawili się na miejscu pożaru, z mieszkania wydobywały się już kłęby gęstego, czarnego dymu. Po wejściu na drugie piętro zauważyli, otwarte na oścież drzwi mieszkania.

Policjanci weszli do środka i zaczęli nawoływać mężczyznę. Po chwili usłyszeli słaby głos. Duszący dym, który znacznie ograniczał widoczność, zmusił policjantów do wycofania się. Na klatce schodowej dowiedzieli się, że mężczyzna może leżeć w łóżku, w pokoju – przekazuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.


Namoczonymi ręcznikami, które przekazała im sąsiadka, mundurowi owinęli głowy, zasłonili drogi oddechowe i ponownie weszli do środka. Dotarcie do pokoju bez sprzętu ochronnego oraz odnalezienie człowieka w tak trudnych warunkach było sporym wyzwaniem

– dodaje podinspektor.

Policjanci nawoływali mężczyznę i wreszcie zlokalizowali go po jego krzyku. Pełzając na kolanach poniżej warstwy dymu, mężczyźni dotarli do półprzytomnego lokatora, który leżał między biurkiem a łóżkiem.

Z powodu trudności z chodzeniem, trzeba było go wyciągnąć z zagrożonego miejsca. Kiedy na miejscu zjawiła się straż pożarna, funkcjonariusze wspólnie znieśli mężczyznę na półpiętro, gdzie trwała dalsza akcja ratunkowa. Ostatecznie 66-letni mieszkaniec Gliwic z poparzeniami został przetransportowany do szpitala – relacjonuje Słomski.

Podczas akcji ucierpiał policjant, który podtruł się produktami spalania i tlenkiem węgla. On także trafił do szpitala.

Wstępne oględziny wskazują, że zarzewiem pożaru mógł być niedopałek papierosa.

(żms)/KMP Gliwice
fot. archiwum 24GLIWICE