Znany gliwicki fotograf: „Sadźmy drzewa z okazji narodzin dzieci”. MZUK: „Na pewno pomożemy”

– Kiedyś był piękny zwyczaj, że po narodzinach dziecka sadziło się z tej okazji drzewo. Pomyślałem, że dobrze byłoby do niego wrócić

– mówi Wojciech Baran, dobrze znany większości gliwiczan „fotograf na rowerze”.

– Można wyznaczyć dwa, trzy takie miejsca. Symbolizowałyby narodziny dzieci, a potem każde z nich będzie mogło przychodzić i obserwować jak drzewo rośnie – mówi nam Wojciech Baran i zapewnia, że o pomyśle rozmawiał już z władzami miasta, w tym z prezydentem Zygmuntem Frankiewiczem, który miał pozytywnie odnieść się do propozycji.


Gdzie mógłby powstać taki „park narodzin”? Fotograf wskazuje np. tereny w okolicach ul. Nadrzecznej (koło Centrum Handlowego Arena), ale nie ukrywa, że liczy też, że miejsce pomogą znaleźć również gliwiczanie.

– Najważniejsze to zrobić to z głową, a nie na „hulaj dusza”. Staram się być dobrym obserwatorem, wiem, że ludzie chcą się spotykać, zachęcam ich do tego, a takie miejsca mogłyby do tego skłaniać – podkreśla fotograf.

[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]”Na pewno pomożemy jeżeli ktoś będzie chciał posadzić takie drzewo”[/pullquote]

Pomoc w wyznaczeniu terenu deklaruje Miejski Zarząd Usług Komunalnych. Zresztą nasadzenia z powodu narodzin miały już miejsce (ostatnio w Parku Szwajcaria). Drzewa pojawiały się także przy okazji innych okoliczności np. w trakcie obchodów 25-lecia samorządu.

– Jesteśmy otwarci na takie propozycje. Na pewno pomożemy jeżeli ktoś będzie chciał posadzić takie drzewo – mówi Marzena Sosnowska, rzecznik prasowy MZUK. – Drzewa, które sadzimy mają ok. 10-12 centymetrów obwodu. Nasadzeń dokonujemy jesienią, ale w innej porze roku też jest to możliwe, natomiast wówczas trzeba wybrać drzewko z tzw. zabezpieczonym systemem korzeniowym, czyli np. uprawiane w doniczce – dodaje.

Póki co trudno określić czy pomysł znajdzie wielu odbiorców. W 2015 roku urodziło się 1581 gliwiczan. Baran zakłada, że rocznie może pojawić się konieczność nasadzenia nawet 300 drzew. Już wiadomo, że nawet częściowe założenie tego planu napotka na trudności. Jak mówią urzędnicy, w przypadku pojedynczych zgłoszeń mogą wyznaczyć miejsce w centrum miasta, ale jeśli nastąpi sadzonkowy „boom”, do dyspozycji pozostanie jedynie las komunalny, a trudno by takie rozwiązanie satysfakcjonowało pomysłodawcę.

Chętnych może też odstraszyć konieczność zakupienia sadzonki. Ceny wahają się w zależności od rodzaju drzewa. Dla MZUK-u (który kupuje po preferencyjnych cenach), koszt zakupu buku pospolitego to ok. 100 zł, lipy drobnolistnej 120zł, klonu czerwonego ok. 200zł, kasztanowca 250zł, a najdroższy wiąz holenderski kosztuje w granicach 500-600zł.


HALO PROMOCJA, JEST TEMAT
„To trzeba zobaczyć!” – informowali niedawno urzędnicy na magistrackiej stronie internetowej. Mowa o kilku wiśniach wonnych, które zakwitły przy placu Inwalidów Wojennych. Jak widać, drzew w rejonie starówki jest tak mało, by ich rozkwit urósł do rangi newsa. Tymczasem teraz urzędnikom spada pomysł z nieba. W dodatku firmowany nazwiskiem człowieka powszechnie kojarzonego i cieszącego się sympatią większości gliwiczan. – Robię to dla idei, nie dla sławy – mówi Wojtek, ale pewnie nie będzie miał nic przeciwko, gdy pomysł zostanie szerzej podchwycony. Może warto poszukać w centrum miasta terenu pod taki park? Drzewa, ławki, trochę wody, a przy okazji świetna idea u zarania. Coś dla mieszkańców, nie dla miejskiego portfela. A i marketingowo ładnie pomysł można opakować – bo które miasto nie chciałoby takiego parku? Może dzięki temu drzewa w centrum Gliwic nam trochę spowszednieją, przestaną być wyjątkowe tylko swoją sporadycznością. To trzeba zrobić!
Michał Szewczyk