Czy Zygmunt Frankiewicz może być spokojny o reelekcję? Do wyborów zostało kilka miesięcy

Zygmunt Frankiewicz ponownie z poparciem PO? Wojewoda Wieczorek kandydatem PiS? Na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi sprawdzamy, kto może jesienią spróbować powalczyć o Gliwice z urzędującym prezydentem.

Trzy lata temu Frankiewicz w pokonanym polu zostawił m.in. obecnego wojewodę śląskiego Jarosława Wieczorka (PiS) i jednego z liderów opozycji Borysa Budkę. Kolejni w stawce byli bezpartyjni Małgorzata Tkacz-Janik, Dariusz Jezierski i Marek Widuch (SLD). Wszyscy przez trzy lata zrobili niewiele by zdobyty wówczas elektorat utrzymać i zdyskontować podczas tegorocznych wyborów.

PLATFORMA PÓJDZIE NA UKŁAD

Z oczywistych względów zmieniła się skala możliwości Borysa Budki. Ostatnie lata wywindowały go na pozycję polityka zdolnego objąć zarządzanie krajem. Pytanie o kandydowanie w Gliwicach jest więc bezzasadne. W głowach polityków PO zrodził się jednak inny pomysł. Skoro Frankiewicz pozostaje niezagrożony, można spróbować ogrzać się jego blaskiem. Stąd pojawiła się bardzo prawdopodobna koncepcja udzielenia przez PO oficjalnego poparcia Frankiewiczowi (o ile ten zdecyduje się na ponowny start).

W skali kraju wybory samorządowe na rok przed wyborami parlamentarnymi będą dobrym pomiarem popularności partii, a ewentualny sukces opozycji może być dla niej punktem zwrotnym. Podpięcie się Platformy pod zwycięstwo Frankiewicza da cenny punkt w rozliczaniu ogólnokrajowej konfrontacji z PiS. Problem w tym, że zbliżeniu kierownictwa PO z gliwickim Magistratem niechętna jest część radnych tej partii. Wydaje się jednak, że do negocjacji pozostanie im jedynie start z osobnych list wyborczych do Rady Miasta, a sprawa kandydowania na prezydenta jest już zamknięta.

– Pytanie o ewentualne poparcie prezydenta przez Platformę Obywatelską to pytanie tylko i wyłącznie do Platformy – komentuje rzecznik prezydenta Marek Jarzębowski.

– Obecnie nie widzę osoby, która mogłaby, z dobrymi szansami, stanąć do walki z prezydentem Frankiewiczem. Raczej nie znajdziemy jej podczas najbliższych wyborów. W kole zmarnowaliśmy ostatnie dwa lata

– przyznawał z zaskakującą szczerością w niedawnym wywiadzie dla „Nowin Gliwickich”, nowy szef gliwickiej PO Zbigniew Wygoda.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Jeśli Frankiewicz jest potrzebny Platformie, otwarte pozostaje pytanie czy Platforma jest potrzebna Frankiewiczowi?[/perfectpullquote]

Prezydent zrobił w ostatnich latach wiele by odciąć się od środowiska partyjnego, często też kontestował ostatni okres rządów PO, a w wyborach parlamentarnych zadeklarował poparcie dla Ryszarda Petru. Start z łatką Platformy byłby więc bezpośrednim narażeniem się na zarzut niekonsekwencji. Z drugiej strony, taka koalicja to dla prezydenckiej ekipy gwarancja spokoju i przejścia względnie suchą stopą przez okres kampanii wyborczej. Osobną kwestią pozostaje sam start w wyborach Frankiewicza. Prezydent z oficjalną decyzją zapewne poczeka możliwie jak najdłużej, tak by trzymać w szachu konkurencję.

JAK TRWOGA TO DO WOJEWODY?

Wydaje się, że jedyną partyjną siłą zdolną wystawić kontrkandydata dla Frankiewicza jest PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego, w Gliwicach na kłopot bogactwa jednak nie narzeka. Po odejściu głównodowodzącego w Gliwicach Jarosława Wieczorka do Katowic, klub PiS w Radzie Miasta to raczej mocny oddział szeregowych aniżeli kuźnia charyzmatycznych liderów zdolnych do walki o najważniejszy urząd w mieście. Stąd pojawiają się plotki o szansach byłego radnego a obecnie posła Jarosława Gonciarza (podsycone jeszcze wystąpieniem Gonciarza na ostatniej sesji Rady Miasta, gdzie detalicznie reklamował swoje dokonania przy Wiejskiej). Jak mówi nam jeden z informatorów, najpoważniej traktowana jest jednak kandydatura wojewody.

– Zamierzam bardzo rzetelnie pracować na rzecz mieszkańców województwa śląskiego, zostałem do tego powołany i kontynuuję tę misję

– mówił w programie „Gość Dnia” Jarosław Wieczorek zapytany o swój ewentualny start w Gliwicach.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]W środowisku PiS coraz głośniej mówi się, że jeśli partia ma powalczyć o miasto, może to zrobić tylko Wieczorek.[/perfectpullquote]

Jego start bądź nie, ma być więc wypadkową ostatecznej decyzji kierownictwa: albo PiS uzna Gliwice za „stracone” i pozwoli Wieczorkowi na kontynuację przygody w województwie, albo spróbuje pokrzyżować szyki kandydatowi popieranemu przez PO (w domyśle Zygmuntowi Frankiewiczowi) i spróbuje uszczknąć choć trochę wyborczego tortu, nawet kosztem poświęcenia Wieczorka.

Jarosław Wieczorek jako kandydat na prezydenta w 2014 roku

Na prawicy, w tle głównego rozdania, toczy się też interesująca próba zaistnienia partii Porozumienie Jarosława Gowina. Gliwicki szef ugrupowania, Petros Tovmasyan chce skorzystać na konflikcie w PO i przyciągnąć na wspólne listy z PiS ewentualnych rozłamowców z PO.
– Bardzo chętnie bym współpracował z kilkoma, najbardziej aktywnymi radnymi PO. Rozmawiamy i ja jestem na nich bardzo otwarty – mówił pod koniec stycznia w Radiu Piekary Tovmasyan.

Na razie to jednak głównie życzenia, bo jak słychać na Platformie, najważniejsze jest porozumienie, ale to wewnątrz struktur PO. Priorytetem ma być uniknięcie podziałów w gliwickich strukturach partii.

BRAK BOHATERÓW

Choć minione lata obfitowały w głośne konflikty mieszkańców z urzędnikami (m.in. budowa zbiorników retencyjnych przy ul. Słowackiego, fatalna sytuacja gliwickich szpitali czy likwidacja Gliwickiego Teatru Muzycznego), żaden z nich nie wykreował jednego konkretnego lidera, osobowości, która uzbrojona w obywatelski mandat mogłaby pokusić się o start w wyborach. Cztery lata temu bezpartyjni Małgorzata Tkacz-Janik i Dariusz Jezierski łącznie zdobyli prawie 13% głosów. Komitet MTJ „Gliwice to MY” przekroczył nawet próg wyborczy, a mandatu w Radzie Miasta pozbawiła go jedynie arytmetyka.

Mijająca kadencja obfitowała w protesty mieszkańców. Żaden jednak nie wykreował lidera.

Jeśli wypracowany wówczas kapitał miał zaprocentować w następnych wyborach już wiadomo, że nic takiego się nie stanie. Ewentualną budowę poparcia Jezierski i Tkacz-Janik musieliby dziś rozpocząć od nowa, bo przez trzy lata działali głównie poza Gliwicami. Był to jednak wybór świadomy. Jezierski zaangażował się m.in. w odbudowę Amfiteatru w Rudach, a Tkacz-Janik w ogólnopolską działalność na rzecz praw kobiet. Z tego też powodu ich start w tym roku jest mało prawdopodobny. Innych kandydatów „po stronie mieszkańców” na razie nie widać.

Wybory samorządowe w 2018 roku odbędą się w jednym z trzech proponowanych terminów: 21 października, 28 października lub 4 listopada. Premier powinien podjąć decyzję w sprawie wyboru ostatecznej daty na przełomie lipca i sierpnia.

Michał Szewczyk