Pewna kobieta przyjechała samochodem do Gliwic z Zakopanego. Podczas podróży zaniepokoiła się odgłosami dochodzącymi z okolic silnika. Na miejscu udała się do mechanika. Jakież było zdziwienie po otwarciu maski pojazdu.
Wewnątrz auta schował się kot.
O sprawie napisały dwie organizacje „Koty, pomoc i wparcie – Gliwice” oraz „Bezpieczna łapa”. – Właściciel warsztatu zaopiekował się kicią i dziś jego żona była z nią u weterynarza. Jutro sterylizacja. Koteczka jest zdrowa nawet nie miała pcheł. Bardzo milaśna, spragniona człowieka, mieszka chwilowo w warsztacie, oczywiście szukamy domu. Ale miała szczęście, pani która ją wiozła twierdzi, że jej właściciele wyjechali do Stanów i ją zostawili, jakoś przetrwała zimę – czytamy we wpisie udostępnionym kilka dni temu w portalu facebook.com.
Pod wpisem rozgorzała dyskusja o tym, że organizacja pomagająca zwierzętom nazbyt pospieszyła się z poszukiwaniem domu dla kotki.
– A może teraz ktoś szuka tej kotki w Zakopanem? I może tam wypadałoby spróbować z ogłoszeniami? – napisała w komentarzach jedna z Internautek.
– A pomyśleli państwo o tym, że po wyjeździe właścicieli ktoś ja przygarnął i to ON teraz szuka kotki? Dali państwo choć jedno ogłoszenie na Podhalu skoro tak intensywnie szukacie kotce domu? – zapytała inna Internautka.
Sprawę opisał lokalny dla Zakopanego portal 24tp.pl. Została ona także zgłoszona do Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, właściciel się jednak nie zgłosił. Po niespełna tygodniu od przyjazdu do Gliwic zwierzę znalazło nowy dom.