Na ul. Siemińskiego ciągle mamy półprodukt. Niby deptak z niby zakazem ruchu

Z informacji ZDM wynika, że od czasu zamknięcia ul. Siemińskiego ruch samochodów zmniejszył się o… 75%. Już tylko te suche dane powinny zapalić urzędnikom lampkę ostrzegawczą – zakaz ruchu nie na wszystkich robi wrażenie.

Niestety drogowcy na razie żadnych korekt nie przewidują. A ich wdrożenie to nie tylko kwestia użyteczności, ale też naszego bezpieczeństwa.

ZDM: ZA WCZEŚNIE NA WYCIĄGANIE WNIOSKÓW


Paradoksalnie po rezygnacji z idei woonerfu, Siemińskiego zaczęła go przypominać – ruch jest mniejszy, kierowcy jeżdżą wolniej, a piesi nieco śmielej akcentują swoją obecność na ulicy. Ale od 1 sierpnia ulica nie jest woonerfem, przybrała formę deptaka z dopuszczalnym dojazdem do posesji i przejazdem autobusów. Ruch zmotoryzowany powinien być tu więc znikomy.

Tymczasem trudno znaleźć choćby minutę by nie przejechał samochód. Nic dziwnego, że piesi nie wychodzą na jezdnię. To i niewygodne bo ciągle ktoś jedzie za plecami, i niebezpieczne bo w każdej chwili może wyjechać rozpędzony samochód.

– ZDM wprowadzając zmiany na ul. Siemińskiego w sposób czytelny i zgodny z przepisami oznakował to miejsce. Nowa organizacja ruchu funkcjonuje zaledwie od 3 tygodni. Trudno na jakiekolwiek konstruktywne podsumowania i wnioski

– tłumaczy Jadwiga Stiborska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach. – Od zamknięcia ulicy co najmniej kilkukrotnie, zwłaszcza w pierwszych dniach pracownicy ZDM przeprowadzali wizję w terenie obserwując nie tylko zachowania kierowców, ale przede wszystkim dokonując oceny pod kątem ruchu drogowego i przeglądu wprowadzonych zmian – dodaje.

POLICJA: PROWADZIMY WYRYWKOWE KONTROLE

Kontrole prowadzi także policja. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ulica patrolowana była jedenastokrotnie. Ukarano czterech kierowców.

– Kontrole wyrywkowe o rożnych porach dnia, w różnych dniach tygodnia będą kontynuowane

– mówi sierż. szt. Szymon Kołodziej z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. – Wiemy o zmianie organizacji ruchu i zdajemy sobie sprawę, że zawsze po wprowadzeniu nowego oznakowania istnieje kłopot z kierowcami jeżdżącymi „na pamięć” – dodaje.

TAKSÓWKI TAKŻE SĄ WYŁĄCZONE Z RUCHU

Kierowcy, którzy jeżdżą z przyzwyczajenia to jednak nie jedyny problem. Łatwo zauważyć, że na ulicę wjeżdżają kierowcy spoza miasta. Nic w tym dziwnego, skoro nawigacja Google nadal prowadzi trasę przejazdu przez Siemińskiego. Trudno mieć do przyjezdnych pretensje, można za to w aplikacji Google samemu zgłosić zmianę organizacji ruchu. Im więcej osób to zrobi tym szybciej firma wprowadzi zmiany w nawigacji.

O ile osoby spoza Gliwic wiedzy o zmianach na Siemińskiego mogą nie mieć, na pewno mają ją gliwiccy taksówkarze. Łatwo zauważyć, że część z nich Siemińskiego traktuje jako dojazd do pobliskiego postoju taksówek na placu Mickiewicza. Zgodnie z przepisami taksówkarze wjeżdżać na ulicę mogą podobnie jak pozostali kierowcy – tylko jeśli dojeżdżają do posesji.

CO TRZEBA ZMIENIĆ?

Propozycję zmian przedstawił niedawno Jakub Słupski ze Stowarzyszenia Miasto Ogród Gliwice. Wskazuje on m.in. na wprowadzenie dodatkowego oznakowania dla kierowców jeżdżących na pamięć, likwidację słupków odgradzających pieszych od jezdni, dodatkowe patrole policji i wydawanie pouczeń (nie mandatów), stworzenie fizycznych utrudnień w ruchu samochodów.

– Musi być wyraźny wizualny znak, że to nie jest normalna ulica

– mówi Słupski. – Bez tego zakaz nie będzie w pełni przestrzegany a piesi nie poczują się bezpiecznie na tyle, aby korzystać z jezdni. Stawka to uczynienie Gliwic miastem bardziej otwartym na pieszych i na fajne, nowe pomysły poprawiające jakość życia nas wszystkich – podsumowuje.

Do tego czasu Siemińskiego będzie nadal półproduktem. Tak jak wcześniej udawała woonerf, tak teraz stała się karykaturą deptaka: bez spacerowiczów, za to z szerokim „buspasem” i regularnym ruchem samochodów.

Michał Szewczyk