„Nie lubię pieszych”? „Ja tych słów nie powiedziałem!”

– To zdanie jest tak niemądre, że aż buty spadają. Nie wiem skąd dziennikarka je wzięła, ale ja tych słów nie powiedziałem

– tak Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic, komentuje zamieszanie, jakie wywołała publikacja portalu Silesion.pl. W krótkim artykule, portal przytacza cytat, w którym rzecznik Jarzębowski miał powiedzieć m.in. że „nie lubi pieszych” i denerwują go, gdy wchodzą na przejście dla pieszych pojedynczo, co parę minut.

Jarzębowski został poproszony o komentarz do słów urbanistki Agaty Twardoch, która w związku z rozbudową systemu detekcji w Gliwicach, skrytykowała miasto za nieuwzględnianie potrzeb pieszych. Na facebooku ironicznie pytała czy piesi, by przejść przez jezdnię, będą musieli słać pisma do urzędu z prośbą o zgodę.

– Nie twierdzę, że pani Agata Twardoch nie ma racji. Niektóre rzeczy należy poprawić. Zapowiedzi zaostrzenia przepisów o „zachowaniu szczególnej ostrożności” przed przejściami dla pieszych przez kierujących pojazdami idą we właściwym kierunku – mówi Marek Jarzębowski.
– Pieszy na tzw. zebrze nie może być traktowany jak intruz, nie ma co do tego żadnej wątpliwości – dodaje i podkreśla, że jednocześnie od pieszych należałoby oczekiwać nieco „wyższej kultury” przechodzenia przez jezdnię.
– Jej elementy są w sumie proste: przechodzę, a nie spaceruję po pasach, zatrzymuję się przy krawężniku, a nie wbiegam na jezdnię na nic nie zwracając uwagi, jeśli to możliwe przechodzę „w grupie”, a nie gęsiego. I tyle – komentuje Jarzębowski.

Skąd zatem w publikacji Silesionu słowa, które, zdaniem rzecznika w rozmowie z dziennikarką w ogóle nie padły?

– Wypowiedź nie była autoryzowana. Rozmawiałem przez telefon z panią, która mnie zacytowała przez około 15 minut. I efekt jest taki jak widać. Przykre…

– podsumowuje rzecznik prezydenta Gliwic.

Wypowiedź wywołała spory odzew wśród gliwickich społeczników. Z inicjatywy Gliwickiej Rady Rowerowej i OSOM Gliwice, w poniedziałek organizowany jest happening „Zebra(nie) pieszych, czyli jak przejść, panie rzeczniku?”. Uczestnicy zbierają się przed Urzędem Miejskim, by w grupach przechodzić przez jezdnię.
– Dopilnujemy, żeby żaden śmiałek nie przekroczył jezdni w pojedynkę – piszą na facebooku.
Michał Szewczyk