Zasiali zboże nad tunelem DTŚ. „Chcemy zwrócić uwagę na zieleń w mieście”. Co na to urzędnicy?

Grządka z rozsianymi ziarnami zboża w otoczeniu kolorowych bratków – tak od ubiegłego weekendu wygląda fragment skweru nad tunelem DTŚ. To efekt działalności tzw. „Zielonej partyzantki” – ruchu społecznego, który za cel stawia sobie zazielenienia miasta.

– Pomysł zrodził się z potrzeby zwracania większej uwagi na zieleń w mieście – mówi pomysłodawca gliwickiej akcji, aktywista miejski związany ze stowarzyszeniem OSOM Gliwice Paweł Harlender. – Jak wykazują liczne badania, to zwiększenie powierzchni zielonych terenów jest najczęściej wymienianą przez mieszkańców potrzebą, nie wspominając już o takich funkcjach i zaletach, jak przewietrzanie czy obniżanie temperatury panującej w miastach – podkreśla.

W poprzednią sobotę wraz z grupą znajomych przywiózł na skwer ogrodnicze narzędzia i rozpoczął prace. [perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]W krótkim czasie fragment trawnika zmienił swoje oblicze, a zamiast trawy przygotowany został klomb, na którym w przyszłości ma wyrosnąć żyto.[/perfectpullquote]

Granice „partyzanckiej działki” zostały wyznaczone przez nasadzenie kolorowych bratków. Teren działań nie został wybrany przypadkowo. Skwer nad tunelem DTŚ w miejskiej przestrzeni pojawił się ponad rok temu. Społecznicy podkreślają, że choć miejsce ma swój potencjał, nie jest wykorzystywane miastowórczo. Po pustej przestrzeni hula wiatr, a kwestie własnościowe sprawiły, że pozostawiony bez opieki długo zarastał chwastami. W dodatku wyjątkowo opornie przyjmują się ustawione w donicach wiśnie. Większość drzewek nie przetrwała zimy i zwyczajnie uschnęła.


– Zadanie nie było to łatwe, ponieważ podczas prac grabiliśmy cegły i resztki gruzu. Właśnie dlatego uznaliśmy, że na tak ekstremalne warunki terenowe najlepsze będzie wysianie zboża

– tłumaczy Harlender, który do swojej akcji zaprosił m.in. Witka Szwedkowskiego, inicjatora „Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej” w Katowicach, która od 2013 roku w stolicy województwa zasadziła kilkadziesiąt drzew.

„NIE CHCEMY TEGO ZNISZCZYĆ”

Harlender i spółka swoją spontaniczną akcją otworzyli dyskusję, która przetoczyła się już kilka lat temu przez stolicę województwa. To gorący spór o legalność takich działań i faktyczny wpływ na przestrzeń miejską. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie, że „partyzanci” znajdą naśladowców, którzy przeprowadzą podobne akcje (jeśli wcześniej sami nie ponowią swoich działań).

– Nie chcemy zniszczyć nasadzonych w sobotniej akcji kwiatów. Nie negujemy upiększania i zazieleniania terenów zielonych w mieście. Jednak wszelkie takie akcje powinny być z nami wcześniej konsultowane

– komentuje Iwona Janik z Miejskiego Zarządu Usług Komunalnych w Gliwicach, który odpowiada za pielęgnowanie zieleni w mieście. – Takie organizacje jak Miejska Partyzantka Ogrodnicza, działają w służbie miejskiej zieleni, tyle tylko, że poza określonym planem, terminami czy normami – podkreśla.

MZUK nad tunelem DTŚ ma ograniczoną możliwość działań. Ze względu na kwestie związane z unijnym dofinansowaniem „średnicówki”, teren należy do DTŚ S.A., a MZUK jedynie skwerem zarządza i wykonuje prace porządkowe. Pierwsze działania ingerujące w przestrzeń placu, Miasto będzie mogło podjąć dopiero za dwa lata.

EKOLOGIA, ESTETYKA, POLITYKA

Korzenie Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej wywodzą się z USA, gdzie pojawiła się pod nazwą „Guerilla Gardening” w latach 60 XX wieku. Pomysł uprawiania ziemi, na terenach publicznych szybko został zaszczepiony w Europie. „Partyzanci” sadzą drzewa, zdobią miejskie klomby, projektują ogrody warzywne, rozsiewają cebulki kwiatów. Ich motywacje są różne. Od ekologicznych, przez sprzeciw wobec degradacji przestrzeni miejskiej, po artystyczne, a czasem także polityczne.

– Oczekujemy poszanowania zieleni, ponieważ pełni ona ważniejszą rolę, niż nam się wydaje. Dlatego tak ważne jest, aby było jej, jak najwięcej na ulicach naszego miasta i żeby była planowana z głową i należytą dbałością – odpowiada zapytany o motywacje swoich działań Harlender i już zapowiada kolejne „partyzanckie nasadzenia”.

Z ideą takich działań trudno się nie zgodzić. To kontra wymierzona w kult asfaltu i kostki brukowej. Warto jednak pamiętać, że w Gliwicach działalność MZUK nie budzi dużych zastrzeżeń, a „miejskich ogrodników” zazwyczaj omija krytyka, z którą spotykają się ich koledzy z innych jednostek. Dlatego ważne by nowa „zielona energia” spożytkowana została na konstruktywne działania, z dala od niepotrzebnych sporów z urzędnikami.

Michał Szewczyk