700 kilometrów rowerami z Gliwic na Hel. Najmłodszy uczestnik ma… 11 lat. Szczytny cel wyprawy

Z Gliwic na Hel, aż 700 kilometrów wyłącznie na rowerach (!), pojadą dzieci ze szkoły w Sośnicy. Chcą w ten sposób zebrać pieniądze dla gliwickiego hospicjum. Konkretną gotówkę ma przynieść każdy „wykręcony” kilometr.

 
Najmłodszy rowerzysta, Kuba, ma lat jedenaście, najstarszy, Kacper – piętnaście. W sumie grupa liczy dziesięcioro uczniów Szkoły Podstawowej nr 21 (nie licząc opiekunów), jest w niej siedmiu chłopców i trzy dziewczynki. Pod wodzą swojej nauczycielki, Anny Guzek, dojadą na najbardziej wysunięty koniec Polski wyłącznie o własnych siłach. Nie będzie im towarzyszyć żaden samochód, a wszystkie rzeczy powiozą w sakwach, przyczepionych do swoich jednośladów.

Nauczycielka Anna Guzek i jej grupa ze Szkolnego Klubu 80 Rowerów. To oni pojadą 700 km na jednośladach, z Gliwic na Hel: (od lewej) Karolina, Ala, Bartosz, Adrian, Kacper, Hania, Joachim, Dawid, Filip, Kuba.

Ci śmiałkowie to członkowie Szkolnego Klubu 80 Rowerów. W sośnickiej podstawówce założyła go i prowadzi katechetka Anna Guzek (co wiele osób przyjmuje z niedowierzaniem, będąc przekonanymi, że pani Ania to… wuefistka), która prawie cały swój czas wolny spędza w siodełku (na szosie rady nie dają jej nawet mężczyźni).


– Podczas jednej z wypraw zaproszono nas do lokalnego radia, gdzieś w Polsce. Od razu przedstawiono mnie jako nauczycielkę wychowania fizycznego, nawet nie pytając, czy faktycznie nią jestem – śmieje się Guzek. – Klub 80 Rowerów założyłam, by młodzi nie siedzieli w domach przy grach komputerowych. Udało mi się ich zaktywizować. Jeździmy teraz regularnie, od wiosny do jesieni, a doszło nawet do tego, że dzieciaki same przychodzą do mnie, pytając, kiedy kolejna wyprawa.

Gniezno, Międzyzdroje, Śląsk, Hel – tak się kręci kilometry

Bo to nie pierwszy tego typu wyjazd uczniów z Sośnicy. Rowerami dojechali już z Gliwic do Gniezna, z Gliwic do Międzyzdrojów, a nawet objechali województwo śląskie, zaliczając liczne przewyższenia w Wiśle, Szczyrku i Żywcu.

Na pierwszą wyprawę wyruszyli w kwietniowym śniegu, nad morze jechali w afrykańskich upałach (podczas przerw dzieci wbiegały do sklepów i wkładały głowy do lodówek), zaś województwo przejechali w deszczu i przy silnym wietrze.

– Uczą się w ten sposób życia, waleczności, bo trudy podróży bardzo hartują. To jest to, co chcę przekazywać młodym ludziom. Po jednej takiej wyprawie moi rowerzyści wiedzą już, ile są w stanie pokonać – mówi nauczycielka, która wychodzi z założenia, że jeżdżąc na rowerze, uśmiechamy się więcej.

Ale pani Ania oraz jej uczniowie nie traktują wypraw tylko jako sportu czy zabawy. Mają one drugie dno, bo przy okazji dzieci robią coś dobrego. Każdy tego typu wyjazd ma cel charytatywny.

Podczas pierwszego, do Gniezna, zbierano pieniądze na leczenie chorej Oliwki. Drugi, do Międzyzdrojów, nagłaśniał problem autyzmu u dzieci i zadedykowano go autystycznemu Filipowi. Młodzi spotykali się wtedy z uczniami szkół w miastach, przez które przejeżdżali, na specjalnych pogadankach. Wreszcie wyjazd trzeci – zbierano na remont mieszkania ubogiej, samotnej seniorki z Sośnicy.

Poruszenie na gliwickim terenie

Teraz czas na wyprawę czwartą. Jej hasło: „Wielkie poruszenie na gliwickim terenie. Kręcimy kilometry dla gliwickiego hospicjum”.

Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach właśnie się rozbudowuje. Potrzeba naprawdę dużych pieniędzy. Dlatego członkowie klubu rowerowego postanowili dołożyć swoją cegiełkę.

A mamy nadzieję, że będzie to prawdziwa finansowa cegła – dodaje pani Ania.

Prócz tradycyjnej zrzutki w internecie rowerzyści wprowadzają w tym roku nowość: przeliczą kilometry na złotówki. I tu proszą o wsparcie przedsiębiorców – właścicieli firm, sklepów, salonów fryzjerskich i tym podobnych, ale, oczywiście, także osób prywatnych – by wpłacili choćby 10 groszy za jeden przejechany kilometr. Dla ludzi biznesu nie jest to suma zawrotna, ale gdy się ją pomnoży przez ilość darczyńców, będą już konkretne pieniądze.

– To przede wszystkim pomoc dla hospicjum i ludzi chorych, ale z drugiej strony także docenienie trudu dzieciaków. Bo często, zanim nadejdzie radość z mety, są także pot i łzy – mówi Guzek. I głęboko wierzy, że znajdzie się wiele dobrych dusz, które dorzucą do akcji swoją cegiełkę.

Turbodzieci z Sośnicy

Już 11 czerwca, dokładnie o godzinie 7.45, z boiska przy SP 21 młodzi rowerzyści wyruszą na Hel. Pokonanie całej trasy (ok. 700 km) zajmie im tydzień, a wiedzie ona przez Wieluń, Uniejów, Włocławek, Toruń, Gniew i Gdynię. Do celu, zgodnie z planem, cykliści dotrą 18 czerwca, zaś na drugi dzień, już pociągiem, wrócą do Gliwic.

Najmłodszy uczestnik ma lat 11 i jak się okazuje, nie jest wcale aż tak młody. W wyprawie do Międzyzdrojów udział brała bowiem… siedmiolatka. Lenka. Nie brakowało wtedy niedowiarków, a nawet krytykantów („jak taka dziewczynka dojedzie rowerem, nie da sobie rady, to przesada”). Tymczasem Lenka nie tylko dojechała. Okazało się, że była jedną z lepszych i otrzymała ksywę… TurboLenka.

– Niestety, czasem pojawiają się głosy negatywne, lecz większość osób podziwia moich rowerzystów. Te dzieci naprawdę budzą szacunek i podziw – dodaje opiekunka grupy.

Czego życzyć członkom Klubu 80 Rowerów?
– Wiatru w plecy, bezawaryjności rowerów i jak najmniej złapanych gum – odpowiada Anna Guzek. – Będzie, jak w życiu, pod górkę i z górki, ale dojedziemy. Znów pokonamy siebie, staniemy się silniejsi i pomożemy potrzebującym.

Chętni, by wspomóc akcję, więcej informacji znajdą na facebookowym profilu: Kręcimy kilometry dla gliwickiego hospicjum Wyprawa Gliwice-Hel.

Marysia Sławańska