Holowali wrak samochodowy po ulicy Kujawskiej. Oszczędzanie na lawecie mogło ich słono kosztować

Patrol policji jadący ul. Kujawską nieoznakowanym radiowozem, spostrzegł dostawcze auto wysyłające żółte światło błyskowe. Za nim zaś jechało coś, co tylko przypominało samochód…

W chwili zejścia z taśmy produkcyjnej był to volkswagen, jednak jadący po drodze pojazd był już wrakiem, biorącym udział w wyścigach na terenie giełdy samochodowej. Holowany bolid nie posiadał tablic rejestracyjnych, a jego stan wskazywał wyraźnie: nie można nim jeździć po drogach publicznych! – mówi podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice.

Kierowcy obu pojazdów przyznali, że holowanie wynikało z chęci oszczędzenia środków na wynajem lawety. Jak sami stwierdzili: „niestety”, na ich trasie pojawiła się policja.

Holowanie było przeprowadzone w sposób nieodpowiadający wymaganiom ustawy Prawo o ruchu drogowym. Kierowca holowanego volkswagena nie miał przy sobie prawa jazdy, a jego „samochód” nie posiadał m.in. zderzaków, reflektorów, w wielu miejscach miał zdeformowane nadwozie – znajdowały się tam ostre i wystające krawędzie, zdemontowane zostały poduszki powietrzne, a układy mające wpływać na bezpieczeństwo posiadały niedopuszczalne usterki. Pojazd wydawał niepokojące dźwięki, zaś szyby i karoserię miał pokryte „pracami plastycznymi” – opisuje Słomski.


Mężczyźni, którzy prowadzili wspomniany „konwój”, bardzo kulturalnie przyznali, że zaryzykowali, bo trasa miała być krótka, biorą jednak na siebie odpowiedzialność i przyjmują nałożone kary.

W czasie prowadzonej kontroli mężczyźni sprawnie załatwili sobie dalszy transport w postaci lawety. Kiedy zaś dowiedzieli się, jaką maksymalnie karę mogliby otrzymać, zrozumieli, że wynajęcie lawety to spora oszczędność… Tym razem policjanci zastosowali dolny zakres widełek taryfikatora – przekazuje podinspektor.

Oficer prasowy podkreśla, że prawidłowo zorganizowane, poza drogami publicznymi, wyścigi są dobrą inicjatywą, pozwalającą miłośnikom motoryzacji wypróbować swoje zdolności, a przy okazji zdobyć większe umiejętności kierowania, co procentuje podczas normalnej jazdy po drogach publicznych. Przestrzega jednak przez podejmowaniem ryzyka i łamaniem przepisów. – Zostawiamy z refleksją: co by było, gdyby doszło do wypadku? Kto poniósłby koszty z tym związane? – pyta retorycznie Słomski.

(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice/sierż. szt. Marcin Rydel