W nocy na telefon stacjonarny seniorki zadzwoniła kobieta podająca się za jej córkę. Twierdziła, że spowodowała wypadek – potrąciła kobietę w ciąży na pasach – i potrzebuje pieniędzy, by uniknąć więzienia. W dalszym toku zdarzeń do kobiety zadzwonił adwokat, a następnie przed posesją pojawił się mężczyzna upoważniony do odbioru przygotowanej gotówki…
Policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu gliwickiej policji, prowadzą postępowanie w sprawie oszustwa, którego ofiarą padła 77-letnia mieszkanka Knurowa. – Kobieta uwierzyła w telefoniczną historię o rzekomym wypadku drogowym spowodowanym przez jej córkę – mówi nadkomisarz Marzena Szwed, oficer prasowa KMP Gliwice.
Po chwili do rozmowy włączył się mężczyzna podający się za adwokata. Uspokajał seniorkę, przekonywał, że rozmowa jest nagrywana, i zapewniał, że tylko szybkie przekazanie pieniędzy pozwoli córce uniknąć aresztu. Następnie poinformował, że po gotówkę zgłosi się „współpracownik”
– dodaje rzeczniczka.
Starsza kobieta, działając w emocjach i w przekonaniu, że ratuje swoje dziecko, przygotowała oszczędności. Pieniądze spakowała do dwóch reklamówek i przekazała nieznajomemu mężczyźnie, który pojawił się przed jej posesją w godzinach nocnych. Dopiero następnego dnia, po rozmowie z synem, pokrzywdzona zrozumiała, że padła ofiarą oszustów i zgłosiła sprawę śledczym.
Nastolatek z Gliwic odebrał połączenie i… wykonał polecenia “pracownicy banku”
Przy tego rodzaju historiach najbardziej zastanawia, dlaczego ludzie przyjmują “na wiarę” to, co mówi głos obcej osoby w słuchawce? Nieznany numer, wschodni akcent rozmówcy i polecenia wykonania operacji bankowych bądź przekazania pieniędzy nie powodują włączania się czerwonej lampki alarmowej?
Niedawno na numer komórki 13-latka z Gliwic zadzwoniła rzekoma “pracownica banku”. Manipulując młodym człowiekiem podczas sprawnie prowadzonej rozmowy nakłoniła go do podania BLIK-a celem weryfikacji.
Nieświadomy oszustwa nastolatek wykonywał instrukcje, potwierdzając następnie operację w mobilnej aplikacji. Z jego konta zniknęło 1200 zł, które wypłacono w bankomacie Euronet w Warszawie – jedynej sieci urządzeń pozbawionych kamer. Refleksja przyszła już po kilku minutach od wyczyszczenia konta. O kilka minut za późno.
Niestety, opisywane przez policję i media powtarzające się historie takich i innych telefonicznych oszustw, nie stanowią ostrzeżenia dla innych – można by pomyśleć, że każdy został już poinformowany i jego to nie dotyczy. A jednak, do policji zgłaszają się coraz to nowe ofiary przestępstw – nieoficjalnie słyszymy, że każdego dnia w kraju wpływają setki podobnych zgłoszeń.
(żms), KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice