– Włożyłem w to miejsce dużo serca, wszystkie swoje oszczędności – mówi Michał Kołodziej, właściciel klubu muzycznego Powstańcza. Przedsiębiorca otrzymał od miasta wypowiedzenie umowy najmu wyremontowanego przez siebie lokalu. Ze strony prezydent Kuczyńskiej-Budki padają ciężkie zarzuty, m.in. o zakłócanie porządku, wykorzystywanie lokalu niezgodnie z umową, pojawia się nawet wątek służb specjalnych. Właściciel klubu odrzuca oskarżenia i zapowiada, że będzie walczyć w sądzie o dobre imię.
Sprawa została nagłośniona przez klub Powstańcza jeszcze w maju. Przedsiębiorca, Michał Kołodziej, który prowadzi działalność w jednej z kamienic na Rynku w Gliwicach, dostał wypowiedzenie najmu w trybie natychmiastowym. Jak mówi, dokument pocztą elektroniczną wysłano do niego w piątek, odebrał go jednak dopiero w niedzielę. Zakończyć funkcjonowanie miał… już w poniedziałek. Klubu nie zamknął jednak do teraz, z lokalu korzysta bezumownie.
Chcemy dać sprawę na drogę sądową i obronić nasze dobre imię, bo naprawdę nie można komuś zabrać lokalu, zabrać jego dorobku życia na podstawie jakichś pomówień, na zasadzie złej woli, na zasadzie niechęci do tej osoby. Mamy na to dokumenty, że działamy zgodnie z prawem
– mówi Kołodziej.
Miasto tłumaczy, że decyzja o wypowiedzeniu umowy zapadła w związku z licznymi sygnałami od mieszkańców i na podstawie przeprowadzonej analizy działań najemcy.
– Od dłuższego czasu obserwowane były poważne nieprawidłowości w sposobie użytkowania lokalu. Lokal działał bez wymaganych zgód na prace remontowe i adaptacyjne, bez uzgodnień z Miejskim Konserwatorem Zabytków w zakresie szyldów i reklam oraz bez koncesji na sprzedaż alkoholu. Dodatkowo, najemca samowolnie zajął przestrzeń arkad przed lokalem, nie posiadając zgody wspólnoty mieszkaniowej. Największym problemem okazała się jednak uciążliwość prowadzonej działalności dla mieszkańców okolicznych budynków – zgłaszano m.in. nadmierny hałas, zakłócanie porządku oraz niewłaściwe zachowania uczestników wydarzeń – wyjaśnia rzecznik Urzędu Miejskiego, Mariusz Kopeć.
“Nie spotkaliśmy się z żadnymi incydentami”
Powstańcza działa na gliwickim Rynku od kilku lat. Lokal, w którym urządzono klub, przejęty został w opłakanym stanie – konieczny był jego gruntowny remont, a nawet naprawa dachu budynku. Właściciel Powstańczej zaznacza, że poświęcił ogromne środki na doprowadzenie wnętrz do obecnego stanu. Po doniesieniach o hałasie z lokalu, sporo zainwestował też w wygłuszenie piwnicznej sali, gdzie odbywały się koncerty.
Oprócz wydarzeń muzycznych, w lokalu organizowano szereg imprez kulturalnych, w tym stand-upy, a także turnieje darta. Przedstawiciele tej ostatniej społeczności zamieścili w Internecie wpis, w którym bronią klubu. – Jesteśmy w tym miejscu co piątek od kilku lat – regularnie, wieczorami, więc dobrze wiemy, jak wygląda sytuacja na miejscu. Nie spotkaliśmy się z żadnymi incydentami w lokalu ani interwencjami policji. Głośność lokalu nie odbiega od innych w tej części miasta – napisano pod koniec maja na stronie Dart Gliwice Community. Pojawił się też apel też do władz miasta o ponowne rozważenie decyzji dotyczącej wypowiedzenia umowy najmu.
Klub przygotował również petycję przeciwko likwidacji tego miejsca, którą podpisało blisko 900 osób.
5 wniosków o spotkania z prezydent. Były spotkania z wiceprezydentem
Kołodziej zaznacza, że pięciokrotnie wnioskował do prezydent Gliwic o spotkanie w sprawie wypowiedzenia umowy, jednak do takiego nie doszło. – Pani prezydent bardzo poważnie traktuje wszystkie sprawy dotyczące miasta i jego mieszkańców, w tym również kwestie zgłaszane przez lokalnych przedsiębiorców. Należy jednak pamiętać, że prezydent miasta kieruje całą administracją i nie zawsze ma możliwość osobistego udziału w spotkaniu. Właśnie dlatego ma swoich zastępców – w tym prezydenta merytorycznego – którzy w takich sytuacjach reprezentują ją i prowadzą rozmowy w jej imieniu. To standardowa praktyka w funkcjonowaniu samorządu, pozwalająca na sprawne i rzeczowe załatwianie spraw mimo napiętego kalendarza prezydent – tłumaczy Kopeć.
Z przedsiębiorcą spotkał się wiceprezydent Jarosław Zięba.
– 25 marca br. doszło do spotkania z najemcą, podczas którego przedstawiono zastrzeżenia dotyczące funkcjonowania lokalu. Właściciel pisemnie zadeklarował zmianę charakteru działalności – miały odbywać się wyłącznie kameralne wydarzenia, bez muzyki, w godzinach wczesnowieczornych, a lokal miał zostać przekształcony w klasyczną gastronomię. W związku z tym miasto zdecydowało się cofnąć wcześniej złożone wypowiedzenie umowy najmu – kontynuuje Kopeć.
– Niestety, deklaracje nie zostały spełnione. Już 11 i 12 kwietnia zorganizowano dwa koncerty – w tym jeden z udziałem zagranicznego zespołu. Do urzędu wpłynęły liczne skargi mieszkańców, obejmujące m.in. zgłoszenia dotyczące hałasu, agresywnych zachowań uczestników. Interweniowały służby porządkowe. Miasto Gliwice nie może akceptować łamania prawa ani działań naruszających spokój i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców – podsumowuje rzecznik prezydent Gliwic.
Gorąco w mediach społecznościowych
Sprawa nabrała rozgłosu po publikacji nagrania, w którym właściciel opisuje swoją sytuację. Wkrótce na stronie prezydent Gliwic, Katarzyny Kuczyńskiej-Budki zamieszczono wpis z wyjaśnieniem powodów, dla których lokal ma zostać natychmiastowo zamknięty. Był też kolejny, w którym, wśród zarzutów wobec klubu wymieniano m.in. wykorzystywanie pomieszczeń niezgodnie z umową, brak koncesji na sprzedaż alkoholu, skargi okolicznych mieszkańców na działalność klubu, a także głośne imprezy do godzin porannych.
To jednak nie wszystko. Jeden z powiązanych z władzami miasta lokalnych portali zamieścił informację, jakoby działalnością Powstańczej miały też interesować się służby specjalne. Nieoficjalnie zaczęła też krążyć wiadomość, z informacjami przekazanymi rzekomo od prezydent Gliwic, mówiąca o poważnym zaangażowaniu tych organów w rozpoznanie sytuacji. W tle pojawiły się zarzuty o urządzanie w Powstańczej nazistowskich zlotów.
Właściciel Powstańczej stanowczo zaprzecza tym doniesieniom i nazywa je absurdalnymi. Jak wyjaśnia, w podnoszonej sprawie “neonazistów” chodzi o koncert zespołu Condemned84, reprezentujący nurt muzyczny Oi! (rodzaj street punku), na który przybyło wiele osób charakterystycznie ubranych – w sposób, jaki obserwatorom przypominał skinheadów z lat 90. ub. wieku (nie mających jednak z tą subkulturą nic wspólnego).
– Koncert cieszył się dużym zainteresowaniem. W trakcie występu jedna z pań, gliwiczanek, zainteresowała się ludźmi, którzy stoją przed lokalem i podeszła do publiczności. Zaczęła im robić zdjęcia po czym na Internecie zamieściła te zdjęcia, pisząc o tym, że jest to zlot faszystów, nazistów – opisuje Kołodziej. – Pod postem pojawiły się inne zdjęcia. Panie, które to wrzucały zaczęły to komentować, było tam dużo aktywistek i radnych Rady Miasta, które zaczęły mówić, że trzeba powiadomić Panią Prezydent, zgłosić to, trzeba tą knajpę zniszczyć – dodaje.
Policja nabrała wody w usta, MSWiA informuje o zakłóceniach porządku
O to, czy policja potwierdza doniesienia o zakłócaniu porządku, chcieliśmy zapytać rzeczniczki gliwickiej komendy policji, jednak mimo przesłania wcześniej szczegółowych pytań dotyczących tej sprawy, nie przygotowano dla nas takich danych. – Nie chcę faworyzować żadnego lokalu mówiąc, że w jednym dochodzi do większej liczby interwencji, a w drugim mniejszej – uzasadniała w nieoficjalnej rozmowie nadkomisarz Marzena Szwed, oficer prasowa KMP Gliwice. O dziwo jednak takie statystyki policja posiada.
Wcześniej dla Gazety Wyborczej, aspirant Krzysztof Pochwatka, który zastępuje oficer prasową w razie jej nieobecności, przekazał takie dane.
– Od początku roku policja podjęła tam 11 interwencji, a 90 proc. zgłoszeń dotyczyło zakłócania ciszy nocnej między godz. 22 a 23. Żadnego z tych zgłoszeń nie potwierdzono. Gdy przyjeżdżała policja, muzyka była już cicho albo klub szykował się do zamknięcia. Jedna interwencja dotyczyła też tego, że klub nie posiada koncesji na sprzedaż alkoholu. To też się nie potwierdziło — przekazał Wyborczej aspirant Pochwatka. I zaznaczył przy tym, że policja to nie wszystkie służby, które działają w Polsce na rzecz bezpieczeństwa.
Zapytany o sprawę rzecznik MSWiA informuje o prawie 60 interwencjach w ciągu 3,5 roku.
– W okresie od 1 stycznia 2022 r. do 2 czerwca 2025 r. odnotowano 59 interwencji w sprawie lokalu „Klub Powstańcza” w Gliwicach. Dotyczyły one głównie zakłócenia ładu i porządku, asysty i pomocy uprawnionemu organowi oraz osób nietrzeźwych. W Komisariacie Policji I w Gliwicach prowadzono czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie (art. 51 par. 1 Kodeksu wykroczeń – zakłócenie porządku), które zostały zakończone skierowaniem wniosku o ukaranie właściciela lokalu do Sądu Rejonowego w Gliwicach – przekazał Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Nie uzyskaliśmy potwierdzenia, by lokalnym służbom było cokolwiek wiadomo o zlotach zwolenników ideologii nazistowskich, które miałyby odbywać się w Powstańczej.
Właściciel Powstańczej zapowiada, że sprawa znajdzie finał w sądzie.
– Nie można komuś zabrać lokalu, zabrać jego dorobku życia na podstawie pomówień, na zasadzie złej woli czy niechęci do tej osoby. Mamy na to dokumenty, że działamy zgodnie z prawem – podsumowuje Michał Kołodziej.
(żms)