Kolejne spotkanie z cyklu “Muzealny salon dla Pań” nosi tytuł “Poznam gładką pannę z posagiem. Umizgi i zaloty w XIX wieku”. Wydarzenie odbędzie się w Willi Caro w sobotę, 6 września. Wstęp jest wolny, ale liczba miejsc ograniczona.
Muzealny Salon dla Pań to cykl prowadzony przez rekonstruktorkę historyczną, Justynę Domżalską-Mańkę. Spotkania powinny szczególnie zainteresować te osoby, które pasjonują się modą, życiem i obyczajami XIX stulecia. Raz w miesiącu, w sobotnie przedpołudnia, Muzeum zaprasza do wnętrz Willi Caro, gdzie toczą się rozmowy o życiu naszych prababek, a uczestnicy przeglądają się w ich oczach niczym w patynowanym zwierciadle, pełnym obrazów dawnej codzienności. Kolejne wydarzenie dotyczy kwestii nawiązywania bliższych relacji między kobietami i mężczyznami w dawnych czasach.
– Pani ręka, lekko drżąca, wachlarzem szeptała więcej niż usta zdołałyby wyznać – pisał w połowie XIX wieku jeden z francuskich autorów poradników towarzyskich. Dla dzisiejszego odbiorcy może brzmieć to jak literacka przesada, lecz w rzeczywistości wachlarz był jednym z najważniejszych narzędzi flirtu w XIX wieku. Wystarczyło opuścić go powoli, aby wyrazić zgodę, zasłonić twarz – by okazać oburzenie, czy machać nim szybko – by sygnalizować zniecierpliwienie.
W epoce, w której kobieta rzadko mogła mówić wprost o swoich uczuciach, ogromne znaczenie miały gesty i symbole. Zamiast SMS-a czy emotikonów – istniał cały kod zachowań, doskonale znany bywalcom salonów.
Młody kawaler nie mógł ot tak zaprosić damy na spacer – musiał przejść przez cały rytuał: przedstawienie przez osobę trzecią, wymiana kilku zdań przy stoliku z herbatą, a dopiero potem spacer w obecności chaperone’a, czyli „strażniczki przyzwoitości”.
Nie mniej skomplikowany był język kwiatów – moda, która rozkwitła w XIX wieku. Róża symbolizowała namiętność, fiołki – skromność, a goździki – nieszczerość uczuć. „Podanie bukietu było aktem równie wymownym, co list miłosny” – zanotował w 1847 roku pewien polski pamiętnikarz.
Równie ważną rolę odgrywały listy. Choć krępujące ramy etykiety ograniczały bezpośredni kontakt, na papierze można było pozwolić sobie na więcej. Jeden z poradników radził: „Niech list Twój nie będzie ani zbyt długi, ani zbyt poufały; niech raczej da się domyślać, niż wypowie wprost”.
A czy w epoce wachlarzy i listów pachnących perfumami można było znaleźć miłość… w gazecie? Otóż tak! XIX-wieczne ogłoszenia matrymonialne to prawdziwa kopalnia ciekawostek – pełne szczerości, humoru, a czasem desperacji.
„Młodzieniec lat 26, posiadający skromny, lecz pewny urząd, pragnie poznać pannę uczciwą i gospodarną, najlepiej z posagiem.” – pisał pewien kandydat. Z kolei panna z prowincji ogłaszała: „Lat 19, posażna, szuka męża statecznego, niepijącego, z sercem dobrym, a stanem obojętnym.”
To właśnie o tych i wielu innych tajemnicach dawnych zwyczajów towarzyskich opowie Justyna Domżalska-Mańka, podczas kolejnego spotkania z cenionego cyklu „Muzealny Salon dla Pań” już 6 września (sobota) o godz. 11.30 w Willi Caro (ul. Dolnych Wałów 8a). Wykład w Muzeum w Gliwicach pt. “Poznam gładką pannę z posagiem. Umizgi i zaloty w XIX wieku” przybliży atmosferę romantycznych (i nie zawsze niewinnych) flirtów sprzed dwóch stuleci. To okazja by usłyszeć, jak wyglądało pierwsze spotkanie przyszłych małżonków, co mogło zgorszyć opinię publiczną, a co uchodziło za uroczy żart, jaką rolę odgrywały stroje, wachlarze i listy – i czy w XIX wieku naprawdę „wszystko było bardziej romantyczne” niż dziś.
Wstęp na spotkanie wolny. Liczba miejsc ograniczona.
Harmonogram kolejnych spotkań:
- Sobota, 4 października 2025, Willa Caro, godz. 11.30, Nie tylko dziedziczka. Inne kobiety w ziemiańskim dworze – rezydentki, pokojówki, służące i chłopki;
- Sobota, 8 listopada 2025, Willa Caro, godz. 11.30, W Wigilię Jędrzeja Świętego ujrzę oblubieńca swego. Rzecz o wróżbach i dworskiej alkowie;
- Sobota, 6 grudnia 2025, Willa Caro, godz. 11.30, Srebrne kule, szczupak z chrzanem i migdałowy król. Boże Narodzenie w ziemiańskim dworze.
(żms)/Muzeum w Gliwicach
fot. Muzeum w Gliwicach