Referendum w sprawie odwołania Kuczyńskiej-Budki? Trzęsienie ziemi czy burza w szklance wody? (opinia)

Będzie referendum w sprawie odwołania Katarzyny Kuczyńskiej-Budki? Chcą tego niektórzy radni opozycji, a temat podchwyciły regionalne media. Argumenty na pewno nie są bezzasadne, ale pytanie czy takie trzęsienie ziemi jest tym, czego teraz Gliwice potrzebują?

Droga do organizacji referendum otworzyła się po tym, jak komisja rewizyjna Rady Miasta przegłosowała wniosek o nieudzielenie prezydent absolutorium za 2024 rok. Tematem zajęła się najpierw TVP Katowice (zobacz –> Polityczna batalia w Gliwicach. Czy będzie referendum ws. odwołania prezydent Katarzyny Kuczyńskiej-Budki?), a następnie Dziennik Zachodni (przeczytaj –> Kolejne referendum na Śląsku? Polityczna burza w Gliwicach) i Portal Samorządowy.

Burza w szklance wody? Poniekąd tak, choć w szklance tej już coraz mniej kampanijnych słodkości, a nadzieje na dynamiczną zmianę zastępuje gorycz rozczarowania.

Argumenty wskazane na komisji rewizyjnej (m.in. spadek wskaźnika wykonania budżetu w zakresie wydatków majątkowych czy brak kontroli nad finansami miejskich spółek) nie są bezzasadne i należy traktować je poważnie. To jednak tylko preteksty dla opozycji, by choć na chwile zaszachować prezydent. Bo w Gliwicach głosy nawołujące do organizacji referendum są na razie sporadyczne. To raczej zachłyśnięcie się opozycji niedawnym zdetronizowaniem prezydent Zabrza, niż realne oczekiwanie gliwiczan.

 

CÓŻ SZKODZI OBIECAĆ NAM SZPITAL

Odczuwalny jest za to w mieście niepokój o budowę nowego szpitala. To inwestycja ciągle bez gwarancji finansowania, oparta na promesie politycznej, która przy obecnych problemach rządu Tuska może prysnąć jak bańka mydlana. Zastrzeżenia o powodzenie inwestycji ma nie tylko opozycja. Wątpliwości narastają też wewnątrz Koalicji Obywatelskiej (przeczytaj –> Poselskie pytania o nowy szpital w Gliwicach. “Ktoś chodzi z różdżką i coś obiecuje”), a o sprawie pisze też specjalizująca się w tematyce szpitali dziennikarka Gazety Wyborczej Judyta Watoła (Szpital w Gliwicach miał być “inwestycją stulecia”. Zanosi się na wielką klapę). To wszystko podbija tylko narrację dawnej ekipy Adama Neumanna, wedle której pieniądze na szpital były Gliwicom obiecane, ale “nagle”, na czas kampanii wyborczej zostały wstrzymane. Gdyby tak było, a inwestycja spaliła na panewce, odpowiedzialność Kuczyńskiej-Budki będzie oczywista. Ale jeszcze nie teraz.

KUCZYŃSKA-BUDKA DOWOZI… INWESTYCJE NEUMANNA

Magistrat próbuje za to koncentrować się na pozytywnej komunikacji. Jednak większość inicjatyw i inwestycji, którymi chwalą się urzędnicy to przedsięwzięcia rozpoczęte jeszcze za administracji Neumanna (nowe mieszkania, odbrukowywanie ulic, spotkania w dzielnicach itd.). Nawet nasadzeń drzew, które dominują w komunikacji miasta na facebook’u, cztery lata temu było więcej. Kuczyńska-Budka mocno akcentuje swoją aktywność w miękkich obszarach: polityce społecznej, kulturze, oświacie i partycypacji obywatelskiej. I rzeczywiście, jej otwartość na spotkania z mieszkańcami kontrastuje z wycofanym stylem Adama Neumanna.

Ale gdy prezydent musiała zmierzyć się z realnym protestem (w sprawie wieżowców na Piwnej), z magistrackiej szafy wyszły stare trupy, a konflikt rozgrywany był autorytatywnie, we “frankiewiczowskim stylu”.

wiz. Trust Investment

Nazwisko byłego prezydenta nie pojawia się tu przypadkowo. Kuczyńska-Budka otacza się w dużej mierze ludźmi poprzedniej administracji. A ci skutecznie psują jej wizerunek kłótniami ze społecznikami i budowaniem nowego muru między władzą a mieszkańcami. Kilka powrotów do czasów Frankiewicza, to nie są nazwiska wyciągnięte z kapelusza, ale to Kuczyńska-Budka przekonywała w kampanii, że Gliwice Zygmunta Frankiewicza rozwijały się bez jakiejkolwiek wizji i konieczna jest zmiana.

NACHALNA AUTOPROMOCJA

Zmiana jeżeli się dzieje to ciągle na poziomie deklaratywnym. Symbolem tej niewielkiej dynamiki jest “Lenny Kravitz w Gliwicach”, czyli jedno z rzekomych osiągnięć, którym chwalił się zarząd miasta na podsumowaniu pierwszego roku kadencji. Do rangi poważnych wydarzeń urastają proste porządkowe czynności: powieszenie girland na Rynku, podniesienie szlabanu przy Urzędzie Miejskim czy wstawienie palm na plac przed dworcem PKP. A zatrzymana została nie tylko budowa szpitala. W czasie odsunięto już remont Chorzowskiej, na Zwycięstwa znowu ruszają konsultacje zamiast remontu, próżno szukać też konkretów w sprawie zapowiadanych parkingów przy starówce. A lista jest znacznie, znacznie dłuższa.

Z drugiej strony technokratyczni Neumann i Frankiewicz właśnie w drobnych, dotykających życia codziennego sprawach notowali największe deficyty. I w tym sensie działania Kuczyńskiej-Budki są odpowiedzią na potrzeby mieszkańców.

Za lukrową warstwą PR-u i nachalnej autopromocji (w ostatnim “MSI” na 20 stronach znajduje się 11 zdjęć prezydent), nadal możemy odnaleźć elementy jej programu wyborczego. Programu przygotowanego na 5 lat kadencji. Nie jesteśmy obecnie nawet w jej połowie, a prezydent mierzy się też z porządkowaniem spraw po ponad ćwierćwieczu panowania poprzedników. Dlatego warto dać nowej administracji więcej czasu na realizację obietnic wyborczych. Na razie lecimy nisko, ale ciągle z pilotem na pokładzie.

Michał Szewczyk

Subskrybuj powiadomienia
Powiadom o
34 Komentarze
 najwyżej ocenione
od najnowszych    chronologicznie 
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze