Deweloper będący właścicielem działki przy ul. Piwnej nadal chce budować tym miejscu 100-metrowe wieżowce. Zaniepokojeni mieszkańcy piszą list otwarty do radnych. Magistrat oficjalnie nie zabiera stanowiska.
O zamiarach inwestora dowiedzieliśmy się szerzej z wywiadu, którego udzielił Mateusz Blachnik, pełnomocnik Trust Investment pod koniec czerwca “Gazecie Wyborczej”. Według jego słów, inwestor przygotował dla mieszkańców specjalne porozumienie. Deklaruje w nim naprawę wszelkich ewentualnych szkód, a gdyby firma się od tego uchylała, możliwość egzekucji 3 mln złotych zabezpieczenia.
– Jeżeli dojdziemy do porozumienia z mieszkańcami, jest szansa, że projekt zmiany planu jeszcze raz trafi na sesję Rady Miasta
– mówi Blachnik. – Mam nadzieję, że tak się wydarzy, ale wiem, że przed nami jeszcze dużo rozmów i spotkań. […] To co zaproponowaliśmy jest bezprecedensowe. Z taką ofertą nie spotkałem się przez dwadzieścia lat mojej pracy w branży budowlanej. Model, który zaproponowaliśmy polega na tym, że gdyby w trakcie prac sąsiednie budynki ucierpiały, to wchodzi biegły sądowy i ocenia co się stało. Jeżeli szkoda wynikałaby z winy inwestora to bezwarunkowo naprawiamy uszkodzenia – mówi z rozmowie z Przemysławem Jedleckim.
Blachnik uważa też, że “tej budowy tak naprawdę w tym kształcie nie chce ledwie kilka osób”. Nie podaje jednak skąd czerpie takie informacje. Trudno jednak z nimi się zgodzić, bo styczniowa dyskusja na temat tego pomysłu wykroczyła daleko poza sąsiedzkie obawy o okoliczne budynki. To była gorąca debata o wizji miasta, jego obecnym kształcie i o tym co dla gliwiczan jest ważne. Zdania był podzielone, ale chłodno do inwestycji podchodziło wielu gliwiczan.
MIESZKAŃCY: NIE AKCEPTUJEMY TEGO DOKUMENTU
Potwierdzają to obecnie działania mieszkańców ul. Piwnej.
– Jesteśmy zdumieni i zaskoczeni, że rzekomo toczą się jakieś rozmowy i negocjacje z niniejszą firmą. Nie akceptujemy przesłanego dokumentu, gdyż w żaden sposób nie zabezpiecza on interesów mieszkańców a jedynie, w naszej ocenie, służy do wprowadzenia w błąd szanownych radnych
– napisali mieszkańcy Wspólnoty przy ul. Piwnej 13 wskazując m.in. że treść porozumienia nie gwrantuje wypłacalności dewelopera. – Stanowczo sprzeciwiamy się inwestycji budowy budynków wysokościowych na terenie nieruchomości, działki 255/2 obr. Centrum przy ul. Piwnej i Okopowej – podkreślają w podsumowaniu pisma.
JAKIE PLANY MAJĄ GLIWICCY URZĘDNICY?
W sporze mieszkańców z deweloperem arbitrem mógłby być magistrat, ale urzędnicy jeszcze zimą jasno opowiedzieli się po jednej stronie, wspierając stanowisko dewelopera. Teraz według oficjalnego przekazu dystansują się od toczącego się konfliktu.
– Miasto nie prowadzi negocjacji z właścicielem nieruchomości przy ul. Piwnej w sprawie inwestycji polegającej na budowie wieżowców ani nie zachęca inwestora do podejmowania takich działań
– informuje Mariusz Kopeć, rzecznik prasowy prezydent Gliwic Katarzyny Kuczyńskiej-Budki.
MIASTO: WIEŻOWCE POZWALAJĄ MARZYĆ
Pomimo tej deklaracji mieszkańcy mają wątpliwości. W mediach dotowanych przez magistrat co pewien czas pojawiają się publikacje prezentujące (w kontekście gliwickim) wieżowce z Katowic. Zimą zadziwiająca była też skala zaangażowania radnych KO w promocję stanowiska dewelopera.
To co w ostatnim czasie zwróciło szczególną uwagę, to wzmianka w festiwalowym informatorze o Biennale.
– Gdy radni miejscy w Gliwicach (co ciekawe radni, a nie mieszkańcy – red.) uniemożliwiają wybudowanie w centrum miasta dwóch stumetrowych bliźniaczych wysokościowców, jeden z mieszkańców kieruje do nich petycję z prośbą o zmianę decyzji. Wieżowiec to […] jak pisał Koolhaas, utopijne urządzenie. Pozwala marzyć, a skoro drapacz chmur zadziera z niebem, może być też portalem do innego świata – czytamy w publikacji zatwierdzonej przez miasto.
Nawet więc jeśli na działce przy Piwnej grunt pod budowę wieżowców ciągle nie jest przygotowany, to ten oparty na przekazie komunikacyjnym konsekwentnie jest przez magistrat pielęgnowany. Co ciekawe, z wywiadu w “GW” wynika jasno, że wieżowce miały powstać już wcześniej – takie plany miała mieć jeszcze administracja Adama Neumanna. Mateusz Blachnik w wywiadzie wspomina o tym dwukrotnie.
Ostatecznie ze zmianą MPZP postanowiono poczekać. Nieoficjalnie ze względu na kampanię wyborczą i narrację opozycyjnych wówczas kandydatów o betonowaniu miasta. Po ponad roku, politycy zamienili się poglądami. Nowe władze miasta forsują budowę wysokościowców, a po stronie dużej części mieszkańców stanęli radni KdG i PiS.
Wysokościowce stały się częścią lokalnej polityki. A szkoda, bo przy tak inwazyjnym projekcie aż prosi się o realne konsultacje z mieszkańcami. Takie trwają w wielu mniej kontrowersyjnych tematach. Być może to również nie jest przypadek.
Michał Szewczyk