Zawiodła skuteczność. Kolejne stracone punkty Piasta Gliwice

Kryzys gliwickiego klubu wciąż trwa.

W niedzielę Piast bezbramkowo zremisował u siebie w meczu z przedostatnim w tabeli Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Piłkarze z Gliwic nie rozpieszczają swoich kibiców w rundzie wiosennej. W parze ze topornym stylem gry idą także słabe rezultaty. Zaledwie 1 punkt na 9 możliwych i ubiegłotygodniowe lanie 0:4 w Poznaniu sprawiły, że przyszłość trenera Marcina Brosza w klubie stanęła pod znakiem zapytania.


Mimo słabej passy Piasta w ostatnich spotkaniach, gospodarze przystępowali do pojedynku w roli faworytów. Wystarczy przypomnieć, że w trzech poprzednich spotkaniach obu drużyn, gliwiczanie za każdym razem kończyli mecz w roli zwycięzców. Dodatkowo, „Górale” w bieżącym sezonie są jednym z głównych kandydatów do spadku.

W Gliwicach ostrzono sobie zatem zęby na pierwsze ligowe zwycięstwo od 30 listopada ubiegłego roku.

Nerwowo pod bramką Piasta zrobiło się już w 6 minucie, po kiksie bramkarza Jakuba Szumski, który źle trafił w piłkę. Na szczęście żaden z piłkarzy gości nie był dość blisko golkipera Piasta, by skorzystać z tego prezentu. W 9 minucie wreszcie groźnie zaatakowali gliwiczanie – po ładnej akcji skrzydłem Bartosza Szeligi, powracający do wyjściowej jedenastki Wojciech Kędziora nieczysto trafi w piłkę.

Szczęście ponownie dopisało gospodarzom w 11 minucie – po strzale Marka Sokołowskiego piłkę ręką w polu karnym zagrał obrońca Piasta Csaba Horvath.

Futbolówka zmierzała w światło bramki, jednak gwizdek sędziego milczał, choć przewinienie było ewidentne.

W 25 minucie ładną akcją popisał się Kędziora, który umiejętnie wykorzystał masę ciała w walce o piłkę z obrońcą gości. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Kędziorze zabrakło jednak zimnej krwi – piłka o centymetry minęła bramkę Podbeskidzia.

Dziesięć minut później przed jeszcze lepszą sytuacją dla Piasta stanął Tomasz Podgórski.

Strzał kapitana Piasta obronił bramkarz gości. Futbolówka ponownie trafiła do Podgórskiego, który pogubił się w zamieszaniu podbramkowym.

Tuż przed przerwą po rzucie rożnym Piasta, groźnie piłkę głową uderzył Kędziora. Na przerwę gliwiczanie mogli schodzić zadowoleni z ilości stworzonych sytuacji. Wiele do życzenia pozostawiała natomiast skuteczność piłkarzy Piasta – 11 oddanych strzałów i zaledwie 2 w światło bramki w pierwszej odsłonie meczu.

Początek drugiej połowy przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy w 47 minucie ponownie zagrozili bramce Podbeskidzia. Groźnym strzałem głową po rzucie rożnym popisał się Horvath. W kolejnych minutach tempo gry siadło, a gra obu drużyn stała się niedokładna. W 68 minucie przed wyśmienitą szansą stanął rezerwowy Gerard Badia, który wyszedł sam na sam z Richardem Zajacem. Słowacki bramkarz Podbeskidzia, bezapelacyjnie będący najlepszym zawodnikiem meczu, nie dał się jednak wyminąć hiszpańskiemu pomocnikowi Piasta. Do końca meczu Piast nie potrafił sforsować defensywy gości.

Kibice gwizdami pożegnali schodzących do szatni piłkarzy gospodarzy.

Jakie wnioski mogą kibice wyciągnąć po kolejnym spotkaniu bez wygranej? Na pewno plusem była kreatywność i ambicja pokazana przez gliwiczan, którzy momentami grali w ofensywie z polotem. W zespole Piasta ewidentnie szwankuje natomiast skuteczność. Mając na uwadze terminarz gry w następnych kolejkach – wyjazdowy mecz z Ruchem Chorzów i spotkanie u siebie z liderującą Legią Warszawa – gliwiczanie mogą chyba porzucić marzenia o grupie mistrzowskiej. Choć wizja spadku wydaje się wciąż odległa, w klubie będą niespokojnie zerkać na doły tabeli.

(fot. piast-gliwice.eu)

(mpp)