“Zostałam zaatakowana przez pacjenta, ledwo uszłam z życiem”. Gliwiccy ratownicy o agresji

– Z agresją werbalną i niewerbalną spotykamy się na każdym dyżurze – mówi jeden z ratowników w Szpitalu Miejskim nr 4. To niestety problem dotyczący wszystkich placówek służby zdrowia w kraju. W odpowiedzi na apele środowisk medycznych Prokurator Generalny przedstawił wytyczne dot. takich przestępstw.

Od pracowników gliwickiego Szpitala Miejskiego nr 4 słyszymy, że przemoc ze strony osób przyjmowanych do placówki to właściwie codzienność. Na ogół są to awanturujący się pacjenci, bądź członkowie ich rodzin, zdarzają się jednak przypadki agresji fizycznej, po której na ciele i psychice pozostają rany. O takich sytuacjach opowiedzieli nam sami poszkodowani. Jedną z takich osób jest Marta Koc-Woźny, ratowniczka i pielęgniarka w SM nr 4, którą pacjent zaatakował w maju br.

– Pełniąc dyżur na oddziale szpitalnym zostałam zaatakowana przez pacjenta, w sposób brutalny, ledwo uszłam z życiem – patrząc z perspektywy czasu miałam dużo szczęścia – mówi ratowniczka. – Pozostawiło to bardzo duży ślad na mojej psychice, przez pierwszy miesiąc nie byłam w stanie pracować, utrudnione było dla mnie nawet funkcjonowanie poza szpitalem.

Agresja pacjentów to można powiedzieć jest codzienność – od werbalnej po fizyczną. Pracujemy z osobami chorymi umysłowo, pod wpływem używek, czy też dochodzi do różnych uszkodzeń mózgu, które powodują takie zachowania. Czasami jednak nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć, z czego takie zachowanie wynika – po prostu część społeczeństwa jest negatywnie nastawiona, mimo, że przychodzimy do pracy pomóc, ratować

– dodaje Koc-Woźny.

– Z agresją werbalną i niewerbalną spotykamy się na każdym dyżurze – mówi drugi z naszych rozmówców, Damian Pastor, również ratownik medyczny w SM nr 4. I opisuje nam jedną z sytuacji, która szczególnie zapadła mu w pamięć.

– To był nocny dyżur, piątek, został przywieziony do nas na Izbę Przyjęć pacjent nieprzytomny, pod wpływem alkoholu i – według relacji świadków – środków odurzających. Po przełożeniu na łóżko szpitalne pacjent wybuchł agresją – zaczął nas kopać, gryźć, mnie osobiście pięścią uderzył w twarz niszcząc mi okulary, kolegę kopał butem w głowę – opisuje Pastor. Do obezwładnienia pacjenta i udzielenia mu świadczeń medycznych konieczna była asysta 6 policjantów i zapięcie mężczyzny pasami.

Sytuacja z tego tygodnia – próbujemy wytłumaczyć rodzinie pacjenta, że nie możemy wszystkiego zrobić od tak, że musimy poczekać na wyniki badań, co jest niezależne od nas. Rodzina pacjenta na tą wiadomość wybuchła gniewem, zaczęła nas obrażać, nagrywać, grozić nam zwolnieniem

– kontynuuje ratownik.

Sytuację mają poprawić wytyczne w sprawie postępowań dot. przestępstw wobec medyków, które w połowie lipca przedstawił Prokurator Generalny. To realizacja ustaleń ze spotkań m.in. z lekarzami, pielęgniarkami, ratownikami medycznymi, przedstawicielami Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Ministerstwa Zdrowia.

Wytyczne stanowią reakcję na coraz większą liczbę zdarzeń, które charakteryzują się agresją słowną oraz fizyczną dotykającą m. in. osób wchodzących w skład zespołów ratownictwa medycznego, a także udzielających świadczeń zdrowotnych w szpitalnych oddziałach ratunkowych (lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i pozostałego personelu medycznego).

Chodzi o zdarzenia w postaci pobić, spowodowania uszkodzeń ciała, gróźb karalnych i znieważeń ze strony tych, którym pomoc jest udzielana, członków ich rodzin, a nawet osób postronnych.

Ważnym elementów pakietu działań na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa pracowników ochrony zdrowia jest przygotowywana przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacja Kodeksu karnego i zaostrzenia kar wobec sprawców ataków na osoby zaangażowane w działania ratownicze i ochronne.

Zmiany mają na celu zwiększenie ochrony funkcjonariuszy publicznych oraz osób, które – choć nie posiadają formalnego statusu funkcjonariusza – narażają swoje zdrowie i życie w celu ochrony porządku publicznego i ratowania innych ludzi. Na początku lipca br. projekt został skierowany na Stały Komitet Rady Ministrów.

Te wytyczne podkreślają to, iż pracownicy mają ochronę, tak jak funkcjonariusze publiczni, wszystkie postępowania mają być prowadzone zdecydowanie szybciej, a wyroki publikowane. Mamy nadzieję, że to są działania po pierwsze w pewien sposób edukujące, a po drugie odstraszające. Jeżeli kara ma być skuteczna, to musi być wyegzekwowana. Na to liczymy, że od zdarzenia w bardzo szybkim terminie dojdzie do kary, a ten dodatkowy wyrok w postaci publikacji spowoduje, że parę osób się zastanowi przed tym, zanim cokolwiek złego zrobi – mówi prezes Szpitala Miejskiego nr 4 Przemysław Gliklich.

(żms)

Subskrybuj powiadomienia
Powiadom o
18 Komentarze
 najwyżej ocenione
od najnowszych    chronologicznie 
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze