Bezpieczeństwo na drodze, a w zasadzie jego brak

W lutym 2022 roku w Polsce doszło do 1171 wypadków drogowych, w których zginęło 110 osób, a blisko 1300 zostało rannych. Ponadto skontrolowano 5580 osób prowadzących na tzw. podwójnym gazie.

 
Biorąc pod uwagę, że na pewno nie każdy miłośnik jazdy pod wpływem został przyłapany, a luty jest krótkim miesiącem, te dane są delikatnie mówiąc niepokojące. Wydawałoby się, że tegoroczne zmiany w przepisach wpłyną na poprawę statystyk, tymczasem jest gorzej niż w lutym 2021. Pojawia się pytanie – dlaczego? Odpowiedzieć na nie spróbuje pracownik sklepu combat.pl.

Polska zbuntowana?

Można spotkać się z opiniami, że Polacy są genetycznie zaprogramowani do buntu. Im nas mocniej cisną, tym bardziej się stawiamy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie obszary tego buntu. Zamiast sprzeciwiać się korupcji, ludzkiej krzywdzie czy rażącej niesprawiedliwości, walczymy z… zakazem jazdy po pijaku. Jest to o tyle zastanawiające, że przecież ów zakaz obowiązuje od dawna, każdy starający się o prawo jazdy jest go w pełni świadomy. A mimo to, gdy pojawia się propozycja surowszego karania za ten niebezpieczny proceder, to w narodzie wręcz wrze.

Pojawiają się głosy, że rządzący chcą sobie łatać budżet wyższymi mandatami. Ale zamiast sabotować ten chytry plan i owych mandatów unikać (poprzez przestrzeganie przepisów), to kierowcy na złość popełniają więcej przestępstw i wykroczeń, żeby pokazać „to nie działa”. Logiczne jak wysypisko śmieci na sali operacyjnej. Na przekór mamie nie założę czapki i złapię zapalenie płuc. Drodzy zbuntowani kierowcy, jako jeden z Was, podróżujący często z dwójką dzieci, mam prośbę: poszukajcie innego sposobu. Takiego bezpieczniejszego dla siebie i otoczenia. Jak nadmierna pewność siebie może się skończyć, macie okazję zaobserwować na przykładzie trwającej właśnie wojny. Więcej pokory i TRZEŹWEGO osądu nikomu nie zaszkodzi, a nic nie kosztuje.

A może zestresowana?

Temat wojny prowadzi do drugiej hipotezy, mianowicie stresu. Ostatnie kilka lat nas nie oszczędzało, a końcówka lutego już zwłaszcza. Nie ma się co czarować, na każdego wpływały sytuacje związane z Covidem czy obecną agresją Rosji. W różnym stopniu, na różnych płaszczyznach, z różnych przyczyn, ale jednak. Długotrwały stres prędzej czy później wywiera niekorzystny wpływ na organizm i w różny sposób usiłujemy sobie z nim radzić. Czasem takim wentylem bezpieczeństwa jest alkohol, który pozwala się odciąć od problemów codzienności. Oczywiście że są lepsze sposoby, ale liczne badania i ankiety uwidoczniły, ze Polacy wizyty u terapeutów, psychologów czy psychiatrów traktują niemal jako stygmat.

Wódeczka jest tradycyjna, Polska, jak się z umiarem pije to nieszkodliwa i w ogóle jak tu się spotkać bez kielicha. I ponownie – ja, piszący te słowa, także od czasu do czasu lubię zaszaleć z etanolem, ale mam świadomość tego, że moje reakcje i myślenie są przez tę „ambrozję” mocno zmodyfikowane na minus. Największe niebezpieczeństwo to zapomnienie o tym fakcie, bo „przecież czuję się spoko, nic mi nie jest, mało wypiłem, dawaj kluczyki, jadę po dokładkę”. Nie kolego, nie jest spoko. I nie chcesz udowadniać, że wcale nie. W życiu trzeba mieć zasady. Na ich podium powinno stać „nie jeżdżę po alko”.

Nie masz pewności? Dmuchnij

I ponownie gładko przechodzimy do kolejnego punktu, czyli świadomości swojego stanu. Najgorszy jest dzień kolejny, kiedy nie jesteśmy w stanie do końca określić czy to już po, czy jeszcze nie do końca. Głowa mówi „trzeźwy”, ciało wstrzymuje się od głosu, a rzeczywistość mówi „sprawdzam”. Jest jeden skuteczny sposób, żeby nie zaliczyć bolesnego zderzenia z realiami – dmuchnąć w alkomat. Na komisariacie albo we własny sprzęt – nieistotne, byle się upewnić co do swojego stanu. Wpadnij na combat.pl, zerknij na ofertę dostępnych urządzeń – alkomaty, wybierz coś dla siebie i zwiększ bezpieczeństwo swoje i innych. Życie jest jedno, szkoda je tracić przez jakiś piekący płyn. Szerokiej drogi!

materiał partnera