Czy za śmieci zapłacimy „od mieszkańca”? Powraca temat metody ustalania stawek za odbiór odpadów

ŁG/24gliwice.pl

Ostatnia sesja Rady Miasta nie przyniosła rozstrzygnięcia dotyczącego wysokości opłat za wywóz śmieci. Pojawiła się jednak propozycja, aby rozważyć zmianę sposobu naliczania kosztów z „od metra” na „od głowy”.

Projekt uchwały podnoszącej opłaty za śmieci został na razie wycofany z porządku obrad i najprawdopodobniej będzie głosowany na kolejnej sesji.

Przy okazji, radny PO Dominik Dragon zaproponował, aby powrócić do dyskusji nad tym, czy nie lepiej byłoby obliczać koszt wywozu odpadów na podstawie ilości mieszkańców w jednej nieruchomości, zamiast – jak dotychczas – od powierzchni mieszkalnej.


Chciałbym dołożyć do wniosku taką sprawę, (…) aby podjąć działania mające na celu zmianę sposobu naliczania opłat z powierzchni na osobę

– powiedział w trakcie sesji 20 lipca Dominik Dragon.

Aktualnie miesięczna opłata za wywóz odpadów zbieranych w sposób selektywny dla nieruchomości o powierzchni 100 m2 wynosi 33,80 zł miesięcznie. Płacona raz na kwartał daje kwotę 101,4 zł niezależnie od liczby mieszkańców. W sąsiednim Zabrzu stawki naliczane są w zależności od liczby domowników i wynoszą 10 zł od mieszkańca za śmieci segregowane, a 15 zł za zmieszane.

Gdyby metodę tę zastosować w Gliwicach, 5-osobowa rodzina zapłaciłaby miesięcznie, w zależności od deklarowanego sposobu gromadzenia odpadów, 50 zł lub 75 zł, kwartalnie więc odpowiednio 150 zł lub 225 zł.
Straciłyby na tym rodziny wielodzietne, zyskaliby ludzie samotnie zamieszkujący w swoich nieruchomościach. Taki system może się jednak wydawać sprawiedliwszy, bo jak zauważają krytycy przyjętego obecnie w Gliwicach rozwiązania, śmieci wytwarzają ludzie, a nie powierzchnia mieszkania.

Czy możemy się spodziewać zmiany sposobu obliczania opłat?

Na pewno nie nastąpi to zbyt szybko. Radni muszą przeanalizować dane dostarczone przez urzędników.

– Nie mamy informacji, dlatego chciałem żeby do wniosku dorzucić kierunkowo, by UM przygotował takie szacunki, jak policzyć stawkę za 1 osobę, tak by kwota z przetargu była rozłożona. Trzeba mieć dane meldunkowe – wyjaśnia Dragon.

Manipulacja faktami

Radni PO uważają też, że przedstawiciele magistratu dopuszczają się manipulacji informując o narzucaniu mieszkańcom planowanych podwyżek i segregacji przez Unię Europejską.

– To nie jest całą prawda. UE wymaga, by gminy do 2020 roku osiągnęły poziom 50% recyklingu. Ale gminy – nie mieszkańcy. Żeby obniżyć koszty na sortowniach przerzuca się wstępna segregacje na mieszkańców – wyjaśnia Dragon.

Unia każe miasto musi. Pięknie. Zła Unia, złe ministerstwo. Wszyscy źli. Ciekawe kto karze poprawnie gospodarować odpadami w Szwajcarii czy w Norwegii, w krajach które nie są w Unii

– komentuje na swoim profilu w portalu społecznościowym Kajetan Gornig.

– (…) w ramach UE zgodziliśmy się na to że będziemy dbać o środowisko m.in. poprzez segregację śmieci. Teraz nieudolność w stosowaniu przepisów zrzucamy na Unię. Każdy świadomy człowiek wie, że o środowisko trzeba dbać. Trzeba edukować społeczeństwo, że jest to konieczne. Od urzędników miejskich oczekiwałbym bardziej odpowiedzialnego stanowiska niż to „Unia każe, miasto musi”. Miasto ma zorganizować problem tak, aby mieszkańcy chętniej segregowali śmieci, a przez to zapłacili mniej. Na tym polega zarządzanie – dodaje radny.

Metoda ustalania opłaty w zależności od liczby osób zamieszkujących nieruchomość jest stosowana w wielu śląskich i polskich miastach. Wprowadziły ją m.in. Katowice, Zabrze, Ruda Śląska i Bytom. Liczba domowników decyduje o opłatach również w Warszawie.