Handel w tylko co drugą niedzielę? Spodnie poczekają do poniedziałku, niezjedzony obiad przepadnie

Od 1 stycznia 2018 roku ma obowiązywać zakaz handlu w niedzielę. Nie w każdą, jak to chciała Solidarność, lecz w co drugą. Trzeba będzie pilnować kalendarza i zakupów.

Prace nad ustawą w sejmie przyspieszyły. Jeżeli posłowie przeforsują projekt, a dotychczas udawało im się to bez problemu, od nowego roku na zakupy w co drugi weekend pójdziemy tylko w sobotę. Rodzi to pewne obawy przedsiębiorców funkcjonujących w tym sektorze biznesu. Solidarność uspokaja.

– Równe 10 lat temu były wprowadzane wolne święta – 13, dzisiaj 14 dni, i pracodawcy używali tych samych argumentów, których używają dzisiaj przy wprowadzaniu ograniczenia handlu w niedzielę – mówił w sierpniu na antenie TV Trwam Alfred Bujara, Przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”.

Straszyli, ile to ludzi zostanie zwolnionych, jaki to będzie spadek gospodarczy, PKB, obroty spadną. Wręcz przeciwnie – obroty wzrastają przed wolnymi świętami

– dodał Przewodniczący.

Odmiennego zdania jest Polska Rada Centrów Handlowych, która dokonała gruntownej analizy projektu ustawy, wytykając autorom jednostronne podejście do dokonanego wcześniej badania skutków gospodarczych jej wprowadzenia. PRCH zauważa również błędy legislacyjne i niezgodność z Konstytucją.

Szacuje się, iż spadek obrotów w handlu detalicznym wyniesie co najmniej 9,6 miliardów złotych, a spadek popytu na pracę co najmniej 36 tysięcy osób

– widnieje w opinii wydanej przez PRCH.

– Szacunkowe bezpośrednie straty Skarbu Państwa związane z wprowadzeniem zakazu (…) szacujemy na co najmniej 1,8 miliarda złotych (VAT -1,4 mld zł, PIT – 86 mln zł, składka na ubezpieczenie społeczne – 289 mln zł) – określają autorzy opinii.

Spodnie w poniedziałek, a co z niezjedzonym obiadem?

Kierownictwo jednego z gliwickich centrów handlowych do propozycji uregulowania handlu w niedzielę podchodzi ostrożnie. Nie jest to pierwsza próba wprowadzenia zmian w tym zakresie.

Wygląda na to, że po licznych konsultacjach społecznych politycy doszli jednak do wniosku, iż forma pewnego konsensusu jest w tym wypadku najlepsza

– komentuje Grzegorz Filipczyk, dyrektor CH Forum.

– W mojej ocenie handel obroni się nawet wówczas, gdy dwie niedziele będą dniami wolnymi od niego. Ale są też sektory, które mogą ucierpieć dużo bardziej od pozostałych, jak na przykład gastronomia, czy też usługi. O ile zakup np. butów, spodni, odzieży odłożony w czasie prawdopodobnie wydarzy się prędzej czy później, o tyle niezjedzony obiad, czy też niewypita kawa przepadną bezpowrotnie. W przypadku gastronomi i usług, każde ograniczenie handlu generuje spadek obrotów – dodaje Filipczyk.

Jak twierdzi dyrektor CH Forum, proponowane przez polityków rozwiązanie może spowodować nie tylko zmniejszenie obrotów w niektórych sektorach, ale także pośrednio może wpłynąć na obniżenie płac w przeliczeniu na pracownika. Jego budżet będzie więc niższy. To z kolei może odbić się na kondycji całej gospodarki, w dodatku rozregulować stabilny ostatnio rynek pracy. Zdaniem Filipczyka pracownicy powinni mieć prawo wyboru, czy wolą zarabiać więcej i czasem iść w niedzielę do pracy, czy ważniejszy dla nich jest czas wolny. Czas pokaże, czy wilk będzie syty, a owca cała.

Żaneta Mrozek-Siewierska