Kolejna redukcja zatrudnienia w gliwickiej fabryce Opla. Dobrowolne odejścia i przenosiny do Tychów

Jak podaje Śląsko-Dąbrowska Solidarność, 1 października rozpoczęła się już trzecia w tym roku tura Programu Dobrowolnych Odejść w gliwickiej fabryce Opla, która ma objąć około 170 osób.

Kolejnych 200 pracowników ma zostać przeniesionych do pracy w tyskim zakładzie koncernu produkującym silniki. Sposób, w jaki się to odbywa, budzi jednak spore zastrzeżenia Solidarności.

Regulamin PDO jest identyczny jak w przypadku poprzednich tur, które miały miejsce w styczniu i w maju. Wówczas program objął odpowiednio 190 i 275 osób.

– Pracownikom, którzy zdecydują się na dobrowolne odejście z fabryki, będzie przysługiwać odprawa wynosząca maksymalnie 21 miesięcznych wynagrodzeń. O wysokości odprawy decyduje staż pracy oraz to, jak szybko pracownik zgłosił się do programu. To przyzwoite zasady, zwłaszcza dla pracowników z najdłuższym stażem. Jednak dla związku zawodowego redukcja zatrudnienia to zawsze niedobra wiadomość. Tym bardziej że PDO uruchomiono już trzeci raz w tym roku – mówi Mariusz Król, przewodniczący Solidarności w Opel Manufacturing Poland w Gliwicach.


Zatrudnienie w gliwickiej fabryce jest ograniczane od wielu miesięcy. W lutym tego roku zakład zlikwidował trzecią zmianę. Część pracowników odeszła w ramach Programu Dobrowolnych Odejść, kolejne grupy są wysyłane do pracy w innych europejskich zakładach koncernu PSA, który jest właścicielem Opla.

Dodatkowo do końca roku około 200 pracowników ma zostać przetransferowanych do zakładu Opla w Tychach, w którym produkowane są silniki.

– Zasady przenoszenia pracowników nie zostały w żaden sposób uzgodnione ze związkami zawodowymi. Pracodawca zawiera w tej kwestii indywidualne umowy z pracownikami. Nie ma czytelnych zasad, ani żadnych wiążących gwarancji dla pracowników – wskazuje przewodniczący.

Transfer pracowników odbywa się w dwóch wariantach. W pierwszym pracownikowi udzielany jest urlop bezpłatny na czas zatrudnienia w Tychach. – Problem w tym, że pracownik może wziąć urlop w Gliwicach, np. na 2 lata, a później okaże się, że w Tychach praca dla niego jest tylko na kilka miesięcy – tłumaczy Mariusz Król.

W drugim wariancie przyjęcie do pracy w Tychach jest poprzedzone rozwiązaniem umowy o pracę w gliwickim zakładzie.

– Pracownicy, którzy zwolnią się z pracy, nie mają żadnej gwarancji, że w Tychach otrzymają takie same stawki wynagrodzenia i czy zachowają ciągłość pracy, od którego zależą m.in. dłuższe okresy wypowiedzenia, prawo do odprawy pracowniczej czy ochrona przed zwolnieniem w razie długotrwałej choroby. Jednocześnie stracą oni prawo do wszelkich przyszłych bonusów i świadczeń wypłacanych w Gliwicach, gdyż po prostu przestaną być pracownikami naszego zakładu – podkreśla przewodniczący.

Solidarność w gliwickim zakładzie apeluje do pracowników, aby nie podpisywali pochopnie umów dotyczących przeniesienia do pracy w Tychach, zanim dokładnie nie przeanalizują treści tych dokumentów. – Członkowie Solidarności mają zapewnioną bezpłatną pomoc związkowych prawników i w tym wypadku jak najbardziej powinni z tej pomocy skorzystać. Podpisanie takiej umowy „od ręki” jest najgorszym co mogą zrobić – zaznacza szef Solidarności w gliwickim Oplu.

(żms)/Śląsko-Dąbrowska Solidarność(łk)