Trzecie spotkanie z cyklu “Muzealny Salon dla Pań” nosi tytuł “Na werandzie, w buduarze i w ogrodzie zimowym. Dzień z życia szlachcianki”. Wydarzenie odbędzie się w sobotę, 10 maja, w Willi Caro.
– W tym roku moda dla pań światowych znowu się nieco zmieniła i przed wyjazdem na lato będę musiała się przygotować. Sprowadziłam więc sobie najnowsze numery „Tygodnika Mód” i studiuję sumiennie to pismo, mimo że Michał śmieje się pod wąsem z moich zainteresowań strojami, a mama powtarza niezmiennie, iż dobry materiał, spokojny krój i pedantyczna czystość to zasadnicza podstawa elegancji kobiety, a o żadne faramuszki nie ma co dbać. Od lektury „Tygodnika Mód” osobie nieprzyzwyczajonej i stale mieszkającej na wsi musi się zakręcić w głowie – tak wspomina codzienność we dworze Marianna z Malinowskich Jasiecka, szlachcianka, właścicielka ziemska, z której opowieści wyłania się obraz dworu i ziemiańskiego życia na tle burzliwych dziejów XIX wieku (“Marianna i róże” Janina Fedorowicz, Joanna Konopińska).
Jeden z filarów tego życia stanowiła szlachcianka – żona ziemianina, matka, ale przede wszystkim zarządczyni. Kobieta opiekuńcza, pobożna i cnotliwa.
Troszcząca się nie tylko o dwór i służbę, ale nawet lokalną społeczność. Przy tym patriotka, dbająca o zachowanie języka i kultury.
Dzień dla pani domu zaczynał się nieco później niż dla jej męża. Mogła wypić kawę i posilić się ciepłą bułką będąc jeszcze w łóżku lub podczas porannej toalety. Następnie założywszy poranną suknię i upiąwszy włosy, wyruszała na podwórze i do pomieszczeń gospodarczych, by sprawdzić, czy prace na dziś przewidziane już podjęto. Czy chleb już się piecze, czy zwierzęta nakarmione zostały i czy ogrodnik odpowiednio klomby przy dworze przyciął.
Przy tej okazji narwała świeżych ostróżek z dworskiego ogrodu, by ozdobiły stół w pokoju paradnym. Następnie wydawała dyspozycje służbie, ustalała jadłospis na nadchodzący dzień z kucharką i, jeśli nie miała ochmistrzyni, sama otwierała spiżarnię. Następnie odwiedzała dzieci, sprawdzając czy już wstały i czy je odpowiednio do pogody odziano. Wtedy nadchodził czas na parzenie herbaty w imbryku podawanej do śniadania. Tę czynność winna była wykonać samodzielnie z racji wysokiej ceny suszu i odpowiedniego rytuału z nim związanego, o którym trudno było służbie pamiętać…
Muzealny salon dla pań
Nowy cykl spotkań w gliwickim Muzeum zachwyci wszystkich, którzy pasjonują się modą, życiem i obyczajami XIX stulecia. Wydarzenie, które prowadzi rekonstruktorka historyczna Justyna Domżalska-Mańka, odbywa się raz w miesiącu, w sobotnie przedpołudnia w muzealnych wnętrzach Willi Caro (ul. Dolnych Wałów 8a).
– Naszym cyklem spotkań pragniemy przybliżyć dawne dworskie życie, widziane z perspektywy kobiet – matek, żon, rezydentek, zubożałych szlachcianek, służących i kobiet z czworaków. Zanurzymy się w kufrze pełnym wspomnień o minionym życiu, zajrzymy do salonu i kuchni, przyjrzymy się szlacheckim obyczajom i modzie, wyjedziemy do leczniczych wód, poznamy towarzyskie konwenanse oraz zgłębimy tajemnice buduaru i alkowy – mówi Justyna Domżalska-Mańka.
Najbliższa okazja do przeniesienia się do dawnych czasów będzie w sobotę, 10 maja. Rozpoczęcie spotkania zaplanowano na godzinę 11:30. Wstęp jest wolny, ale liczba miejsc ograniczona. Organizatorem jest Muzeum w Gliwicach.
(żms)/MwG
fot. MwG