Podczas czynności straży miejskiej na miejscu podrzucenia odpadów, natrafiono w nich na dane osobowe właściciela śmieci. Niebawem odkryto podobne nielegalne składowisko, ale w innym miejscu, za to trop prowadził do tej samej osoby. Nie był to jednak sprawca.
Do ujawnienia pierwszej sterty odpadów doszło kilka dni w rejonie ul. Na Łuku w Żernikach.
– Wśród śmieci były dokumenty z danymi osobowymi, dzięki którym dotarliśmy do osoby, od której pochodziły. Okazało się, że właściciel śmieci zlecił ich wywóz prywatnej osobie – relacjonuje straż miejska. – Podczas kolejnej kontroli, tym razem przy ul. Towarowej, znów natknęliśmy się na podobne odpady – i te same dane. Właściciel wskazał nam kontakt do osoby, która miała je wywieźć – dodają strażnicy.
Po krótkim dochodzeniu udało się ustalić sprawcę. Mężczyzna przyznał się do wyrzucenia śmieci w niedozwolonym miejscu. Został ukarany dwoma mandatami i zobowiązał się do posprzątania obu miejsc
– podsumowuje straż miejska.
Przy okazji tej sytuacji formacja apeluje, by sprawdzać komu zlecamy wywóz swoich śmieci. Takie firmy muszą mieć odpowiednie pozwolenia. – Jeśli trafisz na „okazyjną” ofertę bez sprawdzenia, może się okazać, że Twoje śmieci trafią do lasu albo na pole. Dzikie wysypiska to nie tylko brzydki widok – to również zagrożenie dla zdrowia i środowiska – podkreśla SM Gliwice.
(żms)/SM Gliwice
fot. SM Gliwice