Szykuje się kolejna kadencja Z. Frankiewicza. Prezydent wystartuje w nadchodzących wyborach

Zygmunt Frankiewicz wystartuje w nadchodzących wyborach prezydenckich w Gliwicach.

Urzędujący od 1993 roku prezydent ma szansę na kolejną, tym razem 5-letnią kadencję. Jeżeli tak się stanie, będzie rządzić miastem przez pełne trzy dekady. Swoją decyzję Frankiewicz ogłosił m.in. na Facebooku.

Z KIM POWALCZY FRANKIEWICZ?

Na razie oficjalnie start w wyborach zapowiedział jedynie Jarosław Gonciarz, były gliwicki radny, obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jest niemal pewne, że swojego kandydata wystawi także Sojusz Lewicy Demokratycznej. W kuluarach w tym kontekście pojawia się nazwisko Bernarda Fica, obecnego radnego SLD. Nadal nie zapadły ostateczne decyzje w sprawie kandydata Platformy Obywatelskiej. W partii trwa gorąca dyskusja, w której zderzają się dwa stanowiska. Wiele wskazuje na to, że pomimo sceptycznego nastawienia części radnych PO, partyjna góra wymusi poparcie… kandydatury Zygmunta Frankiewicza. Ostateczne decyzje w tej sprawie mają zapaść w najbliższych dniach. Ze względu na ogólnopolskie porozumienie wyborcze, do „wielkiej koalicji” na linii Frankiewicz-PO, dołączy też gliwicka Nowoczesna (nieukrywająca zresztą od momentu powstania, związków z ugrupowaniem prezydenckim).


Choć mijająca kadencja obfitowała w wiele protestów mieszkańców, po raz pierwszy od wielu lat, w Gliwicach nie wystartuje kandydat obywatelski (cztery lata temu o prezydenturę ubiegał się Dariusz Jezierski i Małgorzata Tkacz-Janik, a wcześniej m.in. Katarzyna Lisowska).

KANDYDATURA FRANKIEWICZA – ZASKOCZENIE?

Start Zygmunta Frankiewicza w tegorocznych wyborach, choć spodziewany, w ostatnich latach kilkukrotnie stał pod znakiem zapytania. Najpierw gdy rząd planował wprowadzić dwukadencyjność wsteczną w samorządzie. Wówczas prezydent Gliwic zostałby wyeliminowany z wyborczego wyścigu przez przepisy. Partia Jarosława Kaczyńskiego wycofała się jednak z kontrowersyjnego pomysłu, a dwie kadencje faktycznie zostały wprowadzone, ale ich bieg zacznie się dopiero od nadchodzących wyborów (wydłużono też kadencję z czterech do pięciu lat).

Pomimo tej decyzji PiS, ubieganie się Frankiewicza o reelekcję nie było oczywiste, a na giełdzie nazwisk pojawiali się potencjalni następcy (m.in. wiceprezydenci Piotr Wieczorek i Krystian Tomala, przewodniczący Rady Miasta Marek Pszonak, czy poseł PO Marta Golbik).

– Pod koniec tej kadencji, ja będę miał 25-letni staż jako prezydent Gliwic, i to zdecydowanie wszystkim już wystarczy, ze mną włącznie – mówił w wywiadzie z Krzysztofem Sobutką, studentem Politechniki Śląskiej, publikowanej na łamach 24gliwice.pl wiosną ubiegłego roku.

Co sprawiło, że prezydent zmienił zdanie? Przedstawiciele Magistratu tego nie komentują.

PREZYDENT NIE MA Z KIM PRZEGRAĆ?

Cztery lata temu Frankiewicz wygrał wybory już w pierwszej turze, gromadząc ponad 55% głosów, a w pokonanym tyle zostawił m.in. drugiego Jarosława Wieczorka (PiS) i trzeciego Borysa Budkę (PO). Wówczas każdy z wymienionych wydawał się silnym kontrkandydatem dla urzędującego prezydenta. O ich sile świadczy obecna pozycja polityczna (Wieczorek został Wojewodą Śląskim, Budka jest wiceprzewodniczącym PO, a dla wielu także niepisanym liderem opozycji).

Dlatego tym bardziej w tym roku, przy niemal całkowitym braku aktywności opozycji w Gliwicach, zwycięstwo Frankiewicza wydaje się tylko formalnością.
Michał Szewczyk