– Ustaliliśmy dwóch pewnych trucicieli. Obaj związani są z działaniem i z polityką miasta Gliwice – mówią osoby zaangażowane w społeczne śledztwo w sprawie śnięcia ryb w Kanale Gliwickim. Jako winnych zanieczyszczenia wód wskazują Kąpielisko Leśne (MZUK) oraz PZO, zaznaczają jednak, że prawdopodobnie trucicieli Kanału Gliwickiego jest znacznie więcej. Obie spółki kategorycznie zaprzeczają oskarżeniom.
Począwszy od 2022 roku, co roku, w wodach Kanału Gliwickiego dochodzi do masowego śnięcia ryb. Według oficjalnie podawanej przyczyny, jest to spowodowane zakwitem złotej algi. Działacze społeczni: Ewa Sternal (właścicielka Mariny Gliwice) oraz Sebastian Sarré (asystent społeczny posła Grzegorza Płaczka Konfederacja/Nowa Nadzieja), przy współpracy z Fundacja Twoje VETO oraz wsparciu biura posła Grzegorza Płaczka, przeprowadzili własne śledztwo.
Jego wyniki przedstawili podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Gliwicach pod koniec lipca. Formułowane tam zarzuty bądź wątpliwości są na tyle poważne, że zwróciliśmy się jako redakcja o komentarz do obu wskazywanych podczas konferencji spółek, czyli PZO oraz MZUK. Na odpowiedź musieliśmy poczekać, dlatego cały materiał, przedstawiający stanowisko wszystkich stron publikujemy dopiero teraz.
“Przeanalizowaliśmy tysiące stron dokumentów”
Zacznijmy jednak od tego, co zdaniem strony społecznej może stać za katastrofą ekologiczną, która powtarza się od kilku lat. Społecznicy zaznaczają, że przeprowadzili analizę tysięcy stron zgromadzonych dokumentów dotyczących problemu, który obejmuje nie tylko rozpoczynającą się w Gliwicach drogę wodną, ale również rzekę Odrę, aż po jej ujście.
Jak przekazują, udało im się odkryć pomijane dotąd fakty, które rzucają nowe światło na przyczyny powtarzającej się co roku katastrofy ekologicznej. W pierwszej części spotkania poświęconemu temu zagadnieniu wyjaśnili, dlaczego uważają, że za katastrofą ekologiczną nie stoi zakwit złotej algi, zaś tegoroczne, wiosenne śnięcie ryb nie było spowodowane wirusem. Można o tym posłuchać poniżej:
Podczas spotkania wskazywali też, że początkowo, nim przyjęto jako powód katastrofy ekologicznej złotą algę, mowa była o zatruciu Kanału Gliwickiego substancjami chemicznymi. Gdy jednak na teren portu wkroczyła prokuratura, woda stała się krystalicznie czysta.
“Ustaliliśmy trucicieli”
– Ustaliliśmy dwóch pewnych trucicieli. Obaj związani są z działaniem i z polityką miasta Gliwice. Od razu zaznaczam, że lista trucicieli najprawdopodobniej nie jest listą kompletną. Prawdopodobnie trucicieli Kanału Gliwickiego jest znacznie więcej. Zarówno takich, którzy robią to regularnie, jak i takich, którzy robią to incydentalnie. Ale to jest sprawa rozwojowa – poinformował Sebastian Sarré.
Ustaliliśmy niezbity związek czasowy pomiędzy oddaniem nowej stacji uzdatniania wody, która została wybudowana za ponad 5 milionów zł na Kąpielisku Leśnym, a momentem, kiedy rozpoczął się pomór ryb. Czyli od momentu, kiedy ta nowa stacja uzdatniania zaczęła działać, wtedy zaczęły się problemy z rybami
– dodał. Dowodem na to ma być protokół z odbiorów stacji datowany na 17 marca 2022 roku. Data ta pokrywa się z naszymi ustaleniami sprzed kilku lat – pierwsze martwe okazy fauny ujawnione zostały właśnie 17 marca. Pisaliśmy o tym tu:
Co wytruło ryby w Kanale Gliwickim? Czas mija, badane są kolejne próbki wody, winnych na razie brak
Jak zaznaczał Sarré, odbiory instalacji były momentem, kiedy przeprowadzano jej próby. – Dokładnie 17 marca były pierwsze epizody, kiedy ryby zaczęły padać w sekcji szóstej kanału. A po sekcji szóstej oczywiście w kolejnych sekcjach, w związku z tym przepływem wody przez śluzy – podkreślał.
Społecznicy zauważyli, że do corocznego pomoru ryb, uzasadnianego oficjalnie zakwitem złotej algi, dochodzi nawet wtedy, gdy temperatura wody nie przekracza kilku stopni – jest zbyt niska, by zaszły te procesy (w 2025 roku, w kwietniu, gdy w Kanale Gliwickim i w Odrze znów pojawiły się martwe okazy, uzasadniano to obecnością wirusa atakującego karasie). Osoby zaangażowane w śledztwo mają na to inne wyjaśnienie.
– Ustaliliśmy niezbity związek czasowy pomiędzy pracami czyszczenia niecek basenowych na kąpielisku, a występowaniem epizodów śnięcia ryb w kolejnych latach. Mianowicie, jaki jest mechanizm? Woda basenowa jest przez cały sezon poddawana uzdatnianiu. To uzdatnianie wygląda w ten sposób, że stacja uzdatniania cały czas na bieżąco przepuszcza tę wodę przez siebie. Tam są filtry z ziemią okrzemkową. Jest automatyka, która dozuje podchloryn sodu, bo jest to środek, który jest używany na każdym basenie (…). Raz na jakiś czas trzeba te filtry wstecznym strumieniem przepłukać, dozując zwiększoną ilość podchlorynu po to, żeby te filtry wydezynfekować. I ta woda przepłukiwana wstecznie to jest woda techniczna, to jest odciek z takiej stacji uzdatniania – kontynuował Sarré.
I dodał, że substancja ta powinna zostać zutylizowana – albo poprzez zrzucenie jej do instalacji sanitarnej, albo przekazana do oczyszczalni ścieków. Do ostatniego z tych miejsc jednak nie trafia, bo podchloryn sodu, jako substancja bakteriobójcza zaburzyłaby procesy biologiczne wykorzystywane przy oczyszczaniu ścieków.
Stąd, co również ustaliliśmy, te wody techniczne były – aż do kwietnia 2024 roku na pewno, a później prawdopodobnie także – zrzucane wprost do Potoku Leśnego
– mówi asystent posła Płaczka. Potok Leśny ma wylot właśnie w Kanale Gliwickim. Z ustaleń społecznego śledztwa wynika, że w związku z tym w 2023 roku cofnięto pozwolenie wodnoprawne na zrzut wód opadowych i roztopowych do tego cieku. Całej wypowiedzi na ten temat można posłuchać tu:
Podchloryn sodu, zawarty w ściekach, jest substancją w wysokim stopniu toksyczną dla organizmów wodnych. – Woda, do której dostanie się podchloryn sodu, nie jest na chwilę tylko, w sposób ostry, skażona, tylko jest skażona w sposób przewlekły. To nie jest sytuacja taka, że to się gdzieś, nie wiem, odparuje, wywietrzy, zneutralizuje się. To jest sytuacja, która w sposób przewlekły, a więc również ta woda, przemieszczając się z tego kanału przez kolejne sekcje w kierunku Odry, cały czas jest wodą, która zabija ryby – podkreślał Sarré. O podchlorynie sodu więcej mówiono także tu:
MZUK kategorycznie zaprzecza
Zapytaliśmy Miejskiego Zarządu Usług Komunalnych o formułowane przez stronę społeczną zarzuty m.in. dotyczące zrzucania substancji służących uzdatnianiu wody na Kąpielisku Leśnym do wód powierzchniowych i sprawy cofnięcia pozwoleń wodnoprawnych. W odpowiedzi rzeczniczka MZUK Julia Wieczorek podkreśla, że informacje nie mają żadnego związku ze stanem faktycznym, a na terenie Kąpieliska Leśnego nie odnotowano żadnych zdarzeń, które mogłyby negatywnie wpływać na jakość wód Potoku Leśnego, a w konsekwencji – na stan Kanału Gliwickiego.
Zawory spustowe niecek basenowych są zabezpieczone plombami założonymi przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Gliwicach. Plomby pozostają nienaruszone, co jednoznacznie potwierdza, że z basenów nie przedostają się do środowiska żadne substancje mogące zanieczyścić wody powierzchniowe
– informuje Wieczorek.
Jak dodaje, ścieki z terenu kąpieliska są odprowadzane bezpośrednio do miejskiej sieci kanalizacji sanitarnej, zarządzanej przez PWiK Sp. z o.o., zaś stacje uzdatniania wody na kąpielisku funkcjonują wyłącznie w sezonie letnim i pozostają nieczynne poza jego ramami czasowymi.
– Kompleks basenowy wyposażony jest w zamknięty obieg wody, obejmujący doprowadzanie wody uzdatnionej do niecek, jej cyrkulację oraz filtrowanie. Woda popłuczna z filtrów odprowadzana jest wyłącznie do kanalizacji sanitarnej. Po zakończeniu sezonu kąpielowego woda pozostała w nieckach basenowych zostaje wypompowana i również trafia do kanalizacji sanitarnej – dodaje rzeczniczka.
Co się dzieje z odciekami ze składowiska odpadów?
Jako drugiego potencjalnego “truciciela” uczestnicy lipcowej konferencji wskazali Przedsiębiorstwo Zagospodarowania Odpadów. Z ich ustaleń wynika, że na wysypisku śmieci w Gliwicach dochodzi do rażącej niezgodności bilansu wodno-ściekowego, co rodzi pytania o przedostawanie się “znikających” ilości toksycznych odcieków do gruntu i wód powierzchniowych. Wyliczyli, że ilość tych substancji odprowadzana do Oczyszczalni Ścieków jest o wiele niższa, niż deklarowana. Z przedstawionych informacji wynika, że powinno ich być średnio około 36,5 tys. m3 rocznie.
Zadaliśmy pytanie do PWIK z prośbą o podanie opomiarowanych rzeczywiście ilości przesyłanych do oczyszczalni ścieków i to jest niecałe 14 tysięcy m3. W związku z tym mamy taki problem, że mamy ponad 20 tysięcy m3, czyli żeby Państwu zobrazować jaka to jest objętość, to jest 8 pełnych basenów Olimpijczyk w Gliwicach świństwa, które zniknęło
– kontynuował Sebastian Sarré.
Jak wyjaśnił, odcieki to jest mieszanina substancji, będących wynikiem fermentacji odpadów organicznych, zmieszanych z wodami opadowymi, które wchłaniają się w składowane warstwy śmieci, przeciekają przez nie i wyciekają dołem. – Odcieki nie są obojętne dla środowiska. To są rzeczy silnie toksyczne – dodaje.
– Mówimy o 8 pełnych basenach olimpijskich, szkodliwych substancji, które gdzieś zniknęły. I stawiamy publiczne pytanie, i to jest pytanie głównie do władz miasta i do władz spółki PZO, gdzie zniknęło ponad 20 tysięcy m3 odcieku z wysypiska w przeliczeniu za każdy rok funkcjonowania tego wysypiska? – podsumował asystent posła.
PZO: odcieki są odprowadzane do PWiK albo gromadzone i wykorzystywane
Zapytane o tę sprawę Przedsiębiorstwo Zagospodarowania Odpadów informuje, że ze względu na budowę składowiska nie ma możliwości aby odcieki ze wysypiska dostawały się do wód powierzchniowych.
Odcieki są odprowadzane, w miarę potrzeb, wyłącznie do przyłącza kanalizacyjnego należącego do PWiK, skąd trafiają bezpośrednio do oczyszczalni ścieków
– informuje prezes PZO, Sławomir Pelec.
Jak dodaje, odcieki są gromadzone w przeznaczonych do tego celu zbiornikach retencyjnych, a w okresach bezdeszczowych, wykorzystywane w ramach potrzeb własnych PZO.
– Spółka racjonalnie zarządza gospodarką odciekową, nie dopuszczając ani do przelania złoża, ani do jego przesuszenia, ponieważ obie sytuacje miałyby negatywny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie składowiska – podsumowuje Pelec. Całość wyjaśnienia przesłanego z PZO znajduje się poniżej.
Zapis konferencji znajduje się na stronie Fundacji Twoje Veto w mediach społecznościowych.
(żms)
fot. archiwum prywatne Ewy Sternal