Znajdujemy plusy, widzimy minusy. Na półmetku kadencji oceniamy ostatnie 2 lata Z. Frankiewicza

Jak zarządza Gliwicami, co się udało, co można poprawić, a co trzeba zmienić? Właśnie minęły dwa lata kolejnej kadencji prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza.

Na łamach 24gliwice.pl, oceniamy minione miesiące, wskazujemy sukcesy i wytykamy błędy. Zachęcamy do dzielenia się własnymi przemyśleniami w komentarzach.

CO SIĘ UDAŁO?


1. Dokończenie budowy Drogowej Trasy Średnicowej

20160322_151040-002Malkontenci powiedzą, że to inwestycja wojewódzka, ale jej realizacja natknęła się na wiele zakrętów organizacyjno-finansowych, a rola i aktywne wsparcie gliwickiego Magistratu nie ulegają wątpliwości (w urzędzie podkreślają mrówczą pracę sekretarza miasta Andrzeja Karasińskiego). Zastrzeżenia można za to mieć do zagospodarowania terenów wokół DTŚ, jak i samego pomysłu poprowadzenia drogi przez centrum Gliwic. My dostrzegamy jednak więcej pozytywnych stron tej inwestycji, w tym ten najważniejszy – urzędnicy już nie mogą swoich zaniechań tłumaczyć oczekiwaniem na koniec budowy DTŚ…

2. Modernizacja dworca PKP
1-20161205_131730Podobna sytuacja jak z DTŚ. Inwestycja nie była finansowana z miejskiego budżetu, ale przeprowadzenie remontu przez PKP w Gliwicach nie od razu stało się oczywiste. – Trzeba było wielu starań żeby w planach inwestycyjnych PKP ta modernizacja się pojawiła – mówił nam na oficjalnym otwarciu dworca Zygmunt Frankiewicz. Kolejny ruch należy już do miasta. Urzędnicy muszą zająć się terenem wokół obiektu. O ile dworca wstydzić się nie musimy, pierwsze wrażenia przyjezdnych po wyjściu „na miasto” nadal są przygnębiające.

3. Rewitalizacja Domu Pamięci Żydów Górnośląskich
To pierwszy tego rodzaju ośrodek w Polsce. Dom Przedpogrzebowy „wraca do dawnej świetności”Przywracanie do życia zrujnowanego zabytku ściśle związane jest z przejęciem obiektu przez Miasto. To z miejskich środków przeprowadzono spektakularną rewitalizację. Co ważne, obiekt nie stoi pusty, a bogata oferta naukowo-kulturalna czyni z tego miejsca pozytywny akcent na wyjałowionej kulturalnie mapie Gliwic.

4. Budowa rond
Przywiązanie gliwickich decydentów do sygnalizacji świetlnej od lat budziło wątpliwości. W ostatnim czasie wreszcie postawiono na ronda. Kierowcy nie tracą czasu „na czerwonym”, a takie skrzyżowanie dużo łatwiej pokonać także pieszym. W dodatku nowe rozwiązania zastosowano tam gdzie czekano na nie od lat – na osiedlu Sikornik i na ul. Daszyńskiego. Teraz czas na kolejne – na niebezpiecznym skrzyżowaniu przy ul. Wyczółkowskiego (tuż przy strefie ekonomicznej).

5. Wprowadzenie płatnego parkowania w centrum miasta

1-parkomatZasłonę milczenia należy spuścić nad początkami wprowadzenia tego systemu w życie. Docelowo jednak pomysł Magistratu sprawdził się. W mieście dużo łatwiej o zaparkowanie samochodu, zauważalna jest też rotacja miejsc parkingowych. Szkoda natomiast, że w pierwszej fazie wdrażania systemu, gdy parkomaty okradały kierowców z pieniędzy, prezydent i najważniejsi urzędnicy zniknęli, zasłaniając się niczym tarczą, rzecznikiem Śląskiej Sieci Metropolitalnej.

6. Uczestnictwo Gliwic w programie „Mieszkanie plus”
Gliwice znalazły się w gronie 17 miast z całej Polski, które zostaną objęte rządowym programem pilotażowym „Mieszkanie plus”. Wielu młodych gliwiczan ma szansę na własne „m” po względnie korzystnych warunkach. Dobrze, że Miasto wykorzystało szansę na taką współpracę.

7. Umacnianie marki „polskiej doliny krzemowej” (rozwój Nowych Gliwic, rewitalizacja terenów po Dawnej Fabryce Drutu)
Miasto konsekwentnie umacnia wizerunek przestrzeni przyjaznej nowym technologiom i buduje markę „polskiej doliny krzemowej”. W ostatnich miesiącach rozbierana jest pokopalniana hałda przy ul. Pszczyńskiej. Wiele wskazuje na to, że teren trafi w ręce miasta, a to poszerzy tereny inwestycyjne Nowych Gliwic. Kolejne centrum biznesowe może zostać ulokowane na terenach Dawnej Fabryki Drutu. Tu również urzędnicy chcą przyciągnąć branże IT (choć sami jak ognia unikają nazywania tego miejsca „Nowymi Gliwicami bis”). Przywiązanie do tego modelu rozwoju odbija się jednak na innych dziedzinach życia w mieście, ale o tym poniżej.

8. Rozwój budżetu obywatelskiego
Ten instrument partycypacji społecznej w Polsce rozwija się wolno i nierównomiernie. Gliwice do niedawna jedynie pozorowały posiadanie takowego. Chwała urzędnikom, że potrafili wyciągnąć wnioski i po konsultacjach z mieszkańcami zmienić procedurę głosowania. W przyszłym roku mieszkańcy będą mieli do dyspozycji najwyższą w historii kwotę 4,5 mln złotych.

CO SIĘ NIE UDAŁO?

1. Brak dialogu z mieszkańcami
lipy1Zygmunt Frankiewicz od lat uznaje podejmowanie „trudnych decyzji” za cnotę, a głosy sprzeciwu a priori uznaje za niedorzeczne. Dobrym przykładem jest tegoroczna publikacja „Droga pod górę” wydana przez Urząd Miejski z okazji otwarcia DTŚ, w której przytoczono określenia obrażające przeciwników inwestycji (m.in. „Głąbianie dla Gliwic”). Magistrat regularnie odmawia też racji mieszkańcom piszącym doń petycje. Często wchodzi z nimi w otwarty konflikt, jak w przypadku wycinki lip przy ul. Mickiewicza. To obojętność wynikająca być może z wzorców wyniesionych z lat ’90, kontrastuje z tym co obserwujemy dziś: mieszkańcami niegodzącymi się na łatwe upodmiotowienie, którzy częściej sygnalizują, że „miasto jest ich”.

2. Uboga oferta kulturalna miasta
Nawet urzędnicy nie ukrywają, że prezydent na kulturze się nie zna, a zadania z tej dziedziny zleca swoim współpracownikom. Problem w tym, że i ich (odpowiedzialny za kulturę jest wiceprezydent Krystian Tomala i naczelnik Katarzyna Chwastek) trudno posądzać o wymagane kompetencje. Bywają weekendy z ofertą kulturalną rodem z domu kultury w małym miasteczku. Od lat nie widać, by miasto miało jakąkolwiek strategię kulturalną. Miota się między jarmarcznością stylu a mało ambitnymi koncertami popgwiazd. Cenione festiwale jak PalmJazz czy All’improviso to projekty stworzone wiele lat temu, a nowych pomysłów na horyzoncie nie widać. Niestety ta negatywna tendencja z roku na rok pogłębia się (teatr, Kino Amok, konflikt z organizatorami Gliwickiego Festiwalu Bachowskiego i festiwalu filmowego „DRZWI”). Nie zmieni tego zaklinanie rzeczywistości w Miejskim Serwisie Informacyjnym. By wspomnieć tu jeden z podtytułów publikowanych w miejskim periodyku artykułów: „w maju jak w kulturalnym raju”. Baju, baju…

3. Trudna sytuacja w gliwickich szpitalach
? Szpitalnictwo w Gliwicach to nasz główny problem. Nie mamy w tej chwili istotnych zagrożeń, otwartych konfliktów czy problemów porównywalnych ze szpitalnictwem. A akurat na tę sferę życia mamy wpływ najmniejszy. Całe finansowanie jest zewnętrzne i jest ono skandaliczne – mówił na grudniowej sesji miasta Zygmunt Frankiewicz. Jednak jak wskazują lekarze, trudnej sytuacji w gliwickich szpitalach nie dyktują kwestie finansowe, a fatalne zarządzanie placówkami (w szczególności Gliwickim Centrum Medycznym). Dość powiedzieć, że z powodu masowych wypowiedzeń, w ostatnich tygodniach pracę zawiesił Oddział Chirurgii Ogólnej przy ul. Zygmunta Starego, a wiele wskazuje, że wkrótce podobna sytuacja może spotkać Oddział Chirurgii Dziecięcej przy ul. Kościuszki.

4. Kwestia estetyki miasta – chaos w przestrzeni publicznej
Tak jak ryba psuje się od głowy, tak w Gliwicach przestrzeń miejska parszywieje od głównej siedziby urzędników. Modernizacja budynku Magistratu to tylko wisienka na torcie szeregu zaniedbań estetycznych w mieście. Dla urzędników to najwyraźniej kwestia drugorzędna, dla mieszkańców to konieczność codziennego obcowania z źle zaprojektowaną przestrzenią. Gliwice proszą się o stanowisko architekta miejskiego, który będzie w stanie zahamować postępujący bałagan. Dla urzędników niestety taka instytucja to najwyraźniej hamulcowy kolejnych inwestycji.

5. Hala Gliwice i jej rosnące opóźnienie

1-20160812_110833W odróżnieniu od DTŚ czy modernizacji dworca PKP, Hala Gliwice nie cieszy się dużym poparciem gliwiczan (jasno pokazały to wyniki sondażu TNS Polska z ubiegłego roku). W dodatku inwestycja zupełnie wymknęła się pierwotnemu harmonogramowi budowy. Pierwsza impreza miała odbyć się tu w połowie 2015 (!) roku. Dziś już wiemy, że trudno będzie dochować połowę 2017 roku. Miastu nie udała się też sądowa batalia z Urzędem Marszałkowskim o obiecane – zdaniem gliwickich urzędników – dofinansowanie. A prawdziwe wyzwania dopiero przed nami – obiekt trzeba zapełnić, przygotować atrakcyjną ofertę, przyciągnąć widownię i stworzyć choćby pozory rentowności. Wpływ budowy na zasoby miejskiego portfela widać już niestety w najnowszym, zachowawczym budżecie Gliwic na 2017 roku.

6. Brak rozwoju infrastruktury rowerowej
Urzędnicy odkurzyli w tym roku torpedowany do tej pory pomysł utworzenia w Gliwicach wypożyczalni rowerów miejskich. Projekt wystartuje na wiosnę 2017 roku. Chwała temu, kto wskaże gdzie w centrum Gliwic będzie można bezpiecznie i komfortowo korzystać z tej formy komunikacji. W Gliwicach mamy wiele ulic, na których można wydzielić pasy jezdni dla rowerzystów. Na razie to jednak melodia przyszłości. Tylko po co było zamawiać kosztem prawie 370 tysięcy złotych opasłą ?Koncepcję projektową rozbudowy sieci dróg rowerowych na terenie Miasta Gliwice?…

7. Pielęgnowanie układu biznesowo-towarzyskiego
„Niedasizm” to powszechna choroba dotykająca urzędników. W Gliwicach to jednak schorzenie przewlekłe, podsycane długoletnim zakonserwowaniem układów personalnych w Urzędzie Miejskim i miejskich spółkach. Nawet jeśli Zygmunt Frankiewicz nadal przejawia duże zaangażowanie i wigor do pracy dla Gliwic, tego samego nie można powiedzieć o niektórych urzędnikach. Coraz częściej mamy wrażenie, że sam prezydent stał się zakładnikiem tego układu. Rotacja na stanowiskach to zasianie niepewności, a wsparcie zdyscyplinowanego aparatu urzędniczego, to przecież ważny procent głosów w wyborach na poziomie lokalnym.

8. Preferencja dla samochodów kosztem pieszych i rowerzystów
W czasach gdy miasta szukają rozwiązań, które zniechęcą kierowców do wjazdu do centrum miasta, w Gliwicach wciąż dominuje filozofia odwrotna. Nie chodzi o antagonizowanie kierowców i pieszych (wszak często jesteśmy i jednymi i drugimi), ale o znalezienie między nimi słusznego balansu. Symbolicznym zepchnięciem tych drugich do defensywy jest modernizacja gliwickiej starówki. Na remont wydano grubo ponad 40 mln złotych, ale w ostatniej chwili Miasto wycofało się z pomysłu zamknięcia jej dla kierowców (oprócz mieszkańców i przedsiębiorców). Jednym ruchem zaprzepaszczono potencjał, który wypracowano długoletnim remontem.